Rozdział 29

52 1 0
                                    

Jake

Im bliżej dnia 0 tym gorzej się czuję. Z każdą minutą, która przybliża mnie do oddania dziewczyny czuję coraz większy ciężar w klatce piersiowej. Nie wiem czy powinienem ją oddawać. Cały czas tłumaczę sobie, że nie chce tego bo henry mi nie wybaczy. Nie chce przyznać, że sama myśl, że jej tu nie będzie przeraża mnie jak jeszcze nic. Ja do cholery nawet nie wiem co Colin z nią zrobi. Teoretycznie ma syna ale on jest już prawie dorosły. Nie wiem. Kurwa nie mam bladego pojęcia. Wiem, że ślub nie wchodzi już w grę, jeżeli jej nie oddam mężczyzna może zerwać sojusz. Nie mogę na to pozwolić. Nie mogę narazić mojego brata. Trudno. Zrobiłem to co zrobiłem teraz muszę się pogodzić z konsekwencjami. Zostały 3 tygodnie. 21 dni.
Nagle do mojego biura wchodzi ojciec. Wstaje z krzesła zdziwiony jego najściem
- masz powiedzieć henryemu prawdę. - żąda wściekły.
- Powiem jak uznam to za stosowne- mówię spokojnie i siadam z powrotem na krześle za biurkiem.
- Masz mu do cholery powiedzieć wszystko. Rozumiesz? To twoje zadanie, bo to wszystko twoja wina.
- Ojcze, szanuję cię ale to moja sprawa więc się nie wtrącaj. - ojciec patrzy na mnie wściekły jak nigdy.
- Jake, Henry za bardzo się do niej przywiązał. Ona zastąpiła mu matkę. Nie dziwię się. Ma tak samo cięty język i jest tak samo uparta a przy tym ma tak samo wielkie serce. Im dłużej henry nie będzie wiedział tym będzie gorzej. - mówi wciąż zły jednak do jego głosu wkrada się nuta smutku
- Nic na to nie poradzę.
- Do cholery! Jake pomyśl przez chwilę! Możesz przygotować go na to, że za nie długo jej już nie będzie! Przestań myśleć tylko o sobie, synu! Rozczarowałeś mnie- przyznam to trochę zabolało- nigdy nie sądziłem, że poświęcisz życie cudownej dziewczyny żeby tobie było dobrze. Zachowałeś się samolubnie. Naprawdę myślałem, że dobrze cię wychowaliśmy. Naprawdę miałem nadzieję, że nie będzie taki jak inni w naszym świecie...
- Tato- przerywam mu
- Nie. Nic  nie mów. Nic absolutnie nic nie tłumaczy twojego zachowania. Jak myślisz co powiedziałaby twoja matka. No! Co by pomyślała o tym co zrobiłeś?! Byłaby  dumna? Wątpię.
- Nie masz pojęcia jak by zareagowała bo jej nie ma. Ona nie żyje. - unoszę się
- Wiesz co jest w tym wszystkim najgorsze - ciągnie dalej nie zważając na moje słowa- najgorsze jest to, że widzę jak cię do niej ciągnie. - otwieram usta aby zaprzeczyć ale ojciec nie daje mi dojść do słowa. - patrzysz na nią tak jak ja na Eleonorę. Patrzysz na nią z tym samym zachwytem, złością i zaborczością. Wiem, że nie dopuszczasz do siebie tych myśli ale nie sądzisz, że to dlatego że się boisz?
- Ja się nie boję niczego.
- Nieważne. Myśl co chcesz jednak jeżeli przez ciebie Henry znowu zamknie się w sobie to wiedz, że nie puszczę ci tego płazem. Jesteś moim synem, owszem ale jesteś dorosły więc zachowuj się tak jak należy.
Patrzę na niego i naprawdę nie mam pojęcia co powiedzieć. Nigdy nie widziałem aby ojciec aż tak przejmował się kimkolwiek z wyjątkiem matki. Nigdy nie traktował służby jak kogoś gorszego jednak nie zachowywał się wobec nich wyjątkowo. Zawsze był pełen profesjonalizmu aż do teraz.
Patrzy na mnie wyczekująco a ja staram się zebrać myśli.
- nic nie powiesz?
- Co chcesz żebym powiedział?
- Cokolwiek co zaprzeczy lub potwierdzi to co właśnie powiedziałem - wzdycha rozczarowany - tak też myślałem. - podchodzi do drzwi i chwyta klamkę- powiedz mu, proszę. Nie mogę znowu go stracić.
- Nie straciłeś go ani na chwilę, ojcze. On poprostu musiał poukładać sobie wszystko w głowie. - odwraca się do mnie
- Straciłem go na kilka lat. Był taki młody i musiał pogodzić się ze śmiercią matki. Jego iskra w oku przygasła. Nie był taki sam aż do momentu kiedy spotkał dziewczynę w parku. Ty także się zmieniłeś. Zatraciłeś się w pracy i budowaniu imperium. Oboje zapomnieliście co to szczęście. Nigdy sobie nie wybaczę, że nie było mnie wtedy przy was.
- Tato ty też przechodziłeś żałobę. Ciebie bolało to bardziej. Umarła miłość twojego życia nie możesz się obwiniać.
- Jestem waszym ojcem, Jake. Powinienem być przy was a nie zatracać się w goryczy i smutku. Moją rolą jest dbanie o was. Zawiodłem.
- Nie zawiodłeś.- wstaje z krzesła wstrząśnięty jego słowami.
Ojciec nie jest osobą której usta się nie zamykają. Zawsze jest zamknięty w sobie a emocje czyta się z jego oczu lub co jakiś czas z uśmiechu. To od niego nauczyłem się zakładać maski obojętności. Teraz natomiast stoi przede mną i mówi o swoich wątpliwościach. Nie sądziłem że zobaczę tę stronę ojca.
- zawiodłem i nie kłóć się ze mną. - odwraca się i gdy już ma zamknąć za sobą drzwi słyszę jego cichy głos- podejmij dobrą decyzję.
Drzwi się zamykają a ja nadal jestem w szoku. Biorę głęboki oddech i wracam na krzesło. Automatycznie zaczynam szukać dziewczyny na kamerach gdy ja znajduje udaje mi się usłyszeć:
- Będziesz miał jeszcze na to czas. To będzie nasza słodka tajemnica. Co ty na to?- nie jestem w stanie zrozumieć o co jej chodzi aż w końcu dziewczyna zaczyna ruszać biodrami w  rytmie muzyki która leci z jej telefonu.
Wyciąga ręce do Henryego który patrzy na nią z błyskiem w oku po czym łapie za jej dłoń. Zaczynają tańczyć do jebanego Shake it of. Dziewczyna obraca chłopakiem a sama skacze i śpiewa. Jest radosna i nieświadoma tego co zrobiłem.
Jej idealnie okrągłe biodra kręcą się w rytmie. Włosy które spięła w wysoki kucyk teraz rozpuściła przez co podskakują przy każdym ruchu. Kurwa. Jadę wzrokiem w górę jej sylwetki i docieram do piersi przysłoniętych wielkim T-shirtem, które podskakują. Zaraz umrę do cholery. Ona jest tak cholernie seksowna. Jęczę cicho kiedy dziewczyna pochyla się delikatnie a w kamerze widzę jej kształtny tyłek. Ona sama w sobie jest cholernie seksowna jednak jeżeli do ciała dodać jej umysł otrzymujemy najcudowniejszy i najbardziej ponętny zestaw.

Tajemnice zza grobu Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz