Rozdział 26

59 4 0
                                    

Jake

- Nie. - Iskra w jej oczach nieco przygasa jednak się nie poddaje
- Mi też się nie podobają takie przyjęcia. - w ostatniej chwili udaje mi się powstrzymać parsknięcie na to jakże oczywiste kłamstwo.
- Na pewno.
- Słuchaj. Nie rozumiem dlaczego zerwałeś zaręczyny ale to nie zmienia faktu, że możemy się zabawić.
- Nie wydaje mi się. Poza tym twój ojciec nie byłby zadowolony gdyby dowiedział się, że nie jesteś dziewicą.
- Oj no nie bądź taki. - mruczy ponętnie i masuje moje ramię na co ogarnia mnie obrzydzenie.
- Spierdalaj. - warczę i odpycham jej rękę. Rozglądam się za moją Amy i zauważam ją gdy wchodzi do sali.
Odpycham się od baru zostawiając tamtą wywłokę samą i kieruje się w stronę cudownej blondynki. Kobieta rozgląda się po sali szukając kogoś aż jej wzrok zatrzymuje się na mnie. Uśmiecha się delikatnie i idzie w moim kierunku. Zatrzymuje się metr przede mną i podnosi wzrok. Błękit. O kurwa. Te jebane oczy. Jedyne cudowne i o wiele bardziej pociągające niż tamte. Idealne. Zdjęła je bo wiedziała. Wiedziała jakie mam o nich zdanie i je zdjęła. Dla mnie. Zaraz nie wytrzymam. Pochylam się w jej stronę i chrypię
- Masz najpiękniejsze oczy jakie kiedykolwiek widziałem.
- Dziękuję. - przechodzi ją dreszcz i zrywa kontakt wzrokowy.
- Ten sukinsyn, który nie docenił twoich oczu to największy idiota na tej planecie.- szepcze jej do ucha a ona zaczyna oddychać coraz szybciej co tylko mnie motywuje do kontynuowania- przysięgam, że gdy tylko spojrzę w ten piękny błękit czuję czystą rozkosz. Mógłbym dojść na sam ich widok.- Amy czerwieni się jak burak- jesteś w cholerę seksowna jednak twoje oczy są najbardziej pociągające. Nawet nie wiesz co w tym momencie mam ochotę z tobą zrobić. - chrypie a dziewczyna wydaje cichy jęk.
- Co takiego?- pyta a ja zaskoczony otwieram szerzej oczy.
Nie sądziłem, że dziewczyna będzie w stanie świntuszyć ze mną podczas gdy oczywiście wszystkich tu obecnych są zwrócone w naszą stronę. Nie doceniłem jej kurwa. Bardzo się z tego cieszę.
- zaciągnąłbym cię na korytarz tuż przy drzwiach. Popchnąłbym cię na jedno z luster na ścianie. Tak żebyś opierała się na nim rękami.
- Co dalej?- jej głos jest tak przepełniony pożądaniem, że trudno mi kontynuować.
- Chwyciłbym twoje jedwabiste włosy i owinął wokół pięści. Pociągnąłbym za nie...
Dziewczyna odsuwa się ode mnie delikatnie. Patrzy na mnie z pragnieniem, które prawie zwala mnie z jebanych nóg. Nie rusza się. Patrzy tylko na mnie tymi wielkimi oczami i stara się opanować oddech. Podchodzę do niej bliżej niż wcześniej, na co mi pozwala. Pochylam się i muskam ustami jej ucho gdy mówię:
- za pięć minut wyjdź przez tamte drzwi. - wskazuję- będę na ciebie czekał, lilipucie.
Prostuję się i odchodzę szybkim krokiem. Wychodzę przez drzwi i opieram się o ścianę na przeciwko lustra. Czekam aż moja mała blondyneczka do mnie dołączy.
***
Spóźnia się. Patrzę na zegarek który właśnie wskazuje, że od minuty powinna tu być. Gdy słyszę delikatne skrzypnięcie spoglądam w stronę drzwi. Przyszła. Zamyka drzwi i nie ma czasu aby się rozejrzeć bo już do niej dopadam. Wciąga szybko powietrze zaskoczona moim nagłym ruchem.
- Spóźniłaś się. - warczę- należy ci się kara, słonko.
- Nie spóźniłam się. Poza tym rozmawiałam jeszcze z henrym.
- Mam to w dupie. Spóźniłaś się. To będzie cię słono kosztować- mruczę po czym popycham ją na ściemę gdzie wisi wielkie lustro o którym wcześniej wspominałem.
- Jake...- sapie a ja uśmiecham się przebiegle.
- Cicho.- rozkazuję
Amy kładzie ręce na lustrze żeby się podeprzeć. Rozszerzam jej nogi po czym staje centymetr od niej. Odsuwam jej włosy na bok po czym przejeżdzam opuszkami palców po jej kręgosłupie. Z jej ust wydobywa się cichy jęk. Chwytam ją za włosy trochę za mocno przez co syczy. Owijam jej blond pasma wokół mojej pięści cały czas patrząc jej prosto w oczy. Jej źrenice są rozszerzone do niemożliwych rozmiarów. Ciągnę za włosy a ona mi się poddaje i odsłania szyję. Przykładam do niej usta i gryzę gdy z jej gardła wydobywa się syknięcie cofam zęby i przejeżdżam językiem po miejscu gdzie został ślad moich zębów.
- Jake... nie możemy. - dyszy. Podnoszę na nią wzrok i uśmiecham się przebiegle. Po jej minie mogę stwierdzić, że wie, że chuja mnie to obchodzi.
- Nie udawaj, że cię to nie podnieca. - szepczę z ustami przy skórze jej szyi- Z kilometra czuję twoje podniecenie, lilipucie.
Odrywam się od jej szyi puszczam jej włosy które opadają do przodu i łapie za materiał sukienki. Podwijam satynę po czym sunę rękami po jej gładkich mlecznych udach. Nagle czuję stal. Spoglądam na nią i wyciągam nóż zza opaski na udzie.
- Nóż?
- Yhym- mruczy cicho
- Po co ci nóż, lilipucie? - nie odpowiada ja natomiast chwytam go mocno i przykładam do jej gardła.
Piszczy cicho i spróbuję się odsunąć ale dociskam ostrze do jej skóry. Drugą ręką zaczynam sunąć w górę jej uda. Amy jęczy cicho gdy zbliżam się do krawędzi jej...
- japierdole. Nie masz majtek.
- Nie mogłam założyć do tej sukienki.- dyszy a moje podniecenie rośnie do niemożliwych rozmiarów
Czuje jak mój kutas napiera na spodnie błagając bym go uwolnił. Łapię kobietę w talii i przyciągam delikatnie do mojego krocza. Cały czas trzymając nóż na jej gardle
- wypnij się skarbie.
Amy wykonuje polecenie bez zastanowienia. Mam teraz idealny widok na jej jędrne pośladki które aż się proszą aby ktoś w nie uderzył. Rozpinam pasek od spodni i wyciągam kutasa. Na jego czubku pojawiły się już krople podniecenia.
- jesteś mokra na myśl, że w każdej chwili mogę poderżnąć ci gardło?- jęczy cicho - jeden zły ruch i wykrwawisz się.
- Jake...- uśmiecham się dumnie.
Moja ekscytacja i przyjemność rosną coraz bardziej. Nakierowuje członka na jej wejście, które praktycznie ocieka z soków. Podnoszę wzrok i patrzę na nią w lustrze. Jednym pchnięciem się w nią wbijam. Oczy uciekają mi do tyłu z przyjemności a dziewczynie uginają się lekko kolana. Japierdole jaka ona jest ciasna. Jakby stworzona właśnie dla mnie.
Czekam chwilę aby przyzwyczaiła się do mojego rozmiaru po czym zaczynam się poruszać szybko i mocno. Zdejmuje ostrze z jej gardła i sunę jego czubkiem po wyciętym dekolcie. Przechodzi ją dreszcz.
- powiedz mi. Podnieca cię fakt, że w każdej chwili ktoś może tu wejść. Może zobaczyć jak nadziewam cię na swojego kutasa. - jęczy przeciągle i zaciska się na mnie jeszcze mocniej po czym zamyka powieki.
- Otwórz oczy i mi odpowiedz. - żądam dysząc. - podnieca cię fakt, że pieprzę cię w miejscu gdzie w każdej chwili może się ktoś pojawić?
- T..tak - jej jęki przybierają na sile a ja przyspieszam jeszcze bardziej czując mrowienie w dole kręgosłupa. Przez przypadek ostrze haczy o jej skórę z której wydostaje się kropelka krwi. Patrzy na nią a potem na mnie i widzę jak jej nogi praktycznie uginają się od przyjemności.
- Spójrz na siebie.- dziewczyna przenosi wzrok na lustro o które się opiera - jesteś moją małą kurwą. Lubisz gdy rżnę cię ostro? Lubisz jak mój kutas porusza się w twoim wnętrzu?
- O... mój Boże. Tak. - Amy zaciska się na mnie jeszcze mocniej przez co zwalniam nie dając jej satysfakcji na jaką liczy. Wydaje z siebie rozczarowany dźwięk a ja tylko się uśmiecham.
- Proszę.... Jake. Ja muszę...
- Co takiego?
- Proszę... muszę dojść..- dyszy i jęczy przeciągle kiedy wbijam się w nią mocno.
- Chcę żebyś patrzyła w swoje oczy kiedy będziesz dochodziła. Chcę żebyś widziała ten piękny błękit który teraz jest kobaltem.- warczę na skraju orgazmu- spójrz w te piękne oczy kiedy będziesz krzyczeć moje imię tak by wszyscy za drzwiami usłyszeli.
Kieruje swój wzrok do odbicia swoich oczu i patrzy na nie. Przyspieszam moje ruchy po czym wolną ręką zanurzam się między jej nogi i odnajduje łechtaczkę. Amy wzdycha przytłoczona doznaniami. Zaczyna kreślić powolne kółka.
- Jake- jęczy
Zaciska się na mnie niczym imadło wygina się w łuk i czuję jak wspina się do spełnienia ciągle patrząc w swoje piękne tęczówki. Gdy jest już blisko klepie ją w pośladek ręką którą pieściłem jej łechtaczkę na co ona podskakuje zaskoczona. Ta dziewczyna mnie wykończy. Jest tak cholernie ciasna i mokra. Jej jęki i moje imię na jej ustach. To wszystko stanowi pakiet któremu nie da się oprzeć. Moje ruchy stają się nie równe. Przeklinam pod nosem i zanurzam głowę w jej szyi. Nóż wypada mi z ręki więc przyciągam ją jeszcze bliżej siebie.
- och! Jake! Jest mi tak dobrze!- jęczy głośno - o tak. Właśnie tak. Proszę.
- Jeszcze trochę skarbie. Dojdziesz kiedy ja ci zezwolę bo jesteś moją małą dziwką. Zrobisz co ci każe i kiedy.
Zaczyna się trząść. Nie wiem czy ktoś słyszy co my tu robimy ale mam to w dupie. Teraz obchodzi mnie tylko blondynka którą wypełniam po brzegi. Ta która jęczy moje imię i błaga o spełnienie. Wbijam się w nią jeszcze mocniej. Widzę w jej oczach że jeszcze jedno pchnięcie i dojdzie dlatego warczę:
- Jeszcze nie.
Zaciska zęby i widzę że stara się powstrzymać przyjemność która sprawia jej mój kutas. Uderzam kolejny raz w jej pośladek po czym wykonuje jeszcze kilka pchnięć
- dojdź dla mnie. Zaciśnij się na mnie jakby od tego zależało twoje życie. - warczę na skraju rozkoszy.
Gdy tylko wypowiadam te słowa dziewczyna wygina się w łuk, jęczy i zamyka oczy. Wykonuje jeszcze kilka ruchów po czym również dochodze. Sperma wytryska w jej wnętrzu a ja jęczę cicho. Stoimy w tej pozycji dochodząc do siebie po orgazmie stulecia. Amy otwiera w końcu oczy w których pojawia się czysta przyjemność. Wychodzę z niej i opuszczam suknię. Nogi dziewczyny się uginają ale w ostatnim momencie łapie równowagę. Opiera się o lustro wodząc po mnie wzrokiem
- popraw się. Wyglądasz jakby ktoś cię wypieprzył.
- Serio? Ciekawe dlaczego. Jak myślisz?
Mam ochotę uciąć jej ten pyskaty język. Podchodzę do niej bliżej i odsuwam włosy które zasłaniają moje dzieło na jej szyi. Przyglądam się malince i jestem dumny. Teraz każdy będzie wiedział, że ktoś ją posiadł. Każdy będzie wiedział, że ktoś wsadził kutasa do jej niewinnej dziurki.
Poprawia swój wygląd a ja chwytam za klamkę i wchodzę do pomieszczenia gdzie odbywa się przyjęcie.

Amy

Wracam na przyjęcie po kilkunastu minutach. Nie szukam wzrokiem mężczyzny który dał mi najlepszy orgazm w życiu bo czuję na sobie jego wzrok. Ruszam w kierunku Henryego, który ledwo utrzymuje otwarte powieki. Staje na przeciwko niego i kucam nie zwracając uwagi na ciekawskie spojrzenia jakie dostaje.
- chcesz już się położyć?
- Yhym- mruczy zmęczony.
- Oki. To chodź  wyjdziemy na korytarz i mogę cię zanieść ale teraz musisz trochę przejść. - prostuje się i wyciągam do niego rękę.
Chwyta ją i idziemy w kierunku jednych z drzwi. Po drodze mijamy Dona któremu kiwam głową na znak, że jego syn idzie już spać. Nie uśmiecha się do mnie ale widzę w jego oczach błysk wdzięczności. Wychodzimy za drzwi. Chłopczyk przeciera oczy rękami. Schylam się i łapie go pod pachami po czym podrzucam delikatnie i chwytam. Henry owija rączki wokół mojej szyi i słyszę jak jego oddech się uspokaja. Jest ciężki. Bardzo ciężki. Ale ja nie dam rady?! Oczywiście, że dam. Dysząc delikatnie zanoszę go do pokoju. Kładę go delikatnie na łóżku i przykrywam kołdrą. Chłopczyk mruczy coś pod nosem. Uśmiecham się delikatnie po czym całuję go w czoło.
- Dobranoc- szepczę i odchodzę zamykając za sobą drzwi.
Idę korytarze i schodzę po schodach. Wchodzę w kolejny z korytarzy aby dostać się z powrotem na salę jednak zatrzymuje się słysząc powiadomienie na telefonie. Sięgam do uda gdzie mam przyczepiona broń obok której jest urządzenie. Patrze na sms i mrozi mi krew w żyłach.

Od: Nieznany
    Już niedługo.

Rozglądam się dookoła ale jestem sama. Nie czuję też aby ktoś na mnie patrzył. Boję się jednak. W tej wiadomości nie ma nic strasznego jednak fakt że jest to Nieznany numer a do tego nie rozumiem o co dokładnie może chodzić... przechodzi mnie nieprzyjemny dreszcz.
Chyba straciłam ochotę na jakiekolwiek przyjęcie. Zawracam i kieruje się prosto do pokoju. Zamykam drzwi na klucz. Zrzucam z siebie suknię i buty. Przeciągam przez głowę jedną z koszulek i zakładam majtki. Staje przed lustrem i teraz to widzę. Co za... zrobił mi malinkę. Nie jakąś normalną. Ona jest ogromna a to tego widać ją z kilometra. Prycham po czym rzucam się na miękkie łóżko.
***
Słyszę głośny huk. Budzę się przestraszona i wybiegam z pokoju. Jestem tak przestraszona tym dźwiękiem, że mój umysł nie myśli i na ostatnim schodku potykam się i upadam. Podnoszę się szybko i uderzam w policzek aby się obudzić. Nie wiem która jest godzina ani jaki dzień. Wiem tylko, że jest w cholerę ciemno a jedyne światło jakie widzę dochodzi z kuchni. Biegnę tam ile sił w nogach. Proszę żeby to nie był Henry. Proszę żeby nic mu się nie stało. Wbiegam do kuchni i staje jak wryta.

Tajemnice zza grobu Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz