Rozdział 53

39 2 0
                                    

Amy

Wchodzę do mojego nowego mieszkania i jestem wyczerpana. Lot mi się dłużył a po wylądowaniu musiałam znaleźć jakąś taksówkę. Chyba pół godziny szukałam kogokolwiek kto by przyjął mój kurs. Od dzisiaj mieszkam w malutkim mieszkanku na obrzeżach Rzymu. Widok za oknem jest śliczny. Co prawda widzę co robią sąsiedzi w kuchni na przeciwko ale uliczki które ciągną się wzdłuż kamienicy są przeurocze. Samo mieszkanie jest umeblowane i dobrze oświetlone. W łazience mam prysznic który mam nadzieję, że działa bo jedyne na co mam teraz ochotę to gorący prysznic. Kluczuje drzwi wejściowe i idę z walizką do małego pokoju tuż przy łazience gdzie znajduje się moja sypialnia. Ruszam do łazienki i nieruchomieje kiedy widzę swoje odbicie. Najszybciej jak tylko mogę zdejmuje lustro i opieram je o ścianę tak aby nie było w nim widać mojego odbicia. Zdejmuje z siebie brudne ubrania i wchodzę pod prysznic. Mięśnie mi się rozluźniają pod wpływem kropelek wody uderzających moją nagą skórę. Wychodzę spod prysznica i przechodzą mnie ciarki. Rozglądam się po pomieszczeniu i uświadamiam sobie, że nie mam ręcznika.
- super-sapie zła i podnoszę ubrania z podłogi po czym wycieram się nimi.
Nago i na palcach biegnę do walizki z której wyciągam świeże ubranie. Zakładam gruby sweter bo pomimo tego, że jest marzec czuję jakby moje ciało pokrywała warstwa lodu i śniegu. Siadam na pojedynczym łóżku i patrzę na niebieską ścianę na przeciwko. Zaczyna się. Znowu czuję potrzebę bólu. Jest silniejsza niż poprzednie. Jakby moje ciało i umysł pragnęły aby rozerwać je na strzępy żeby już nie pozbierać. Ta potrzeba zwiększa się coraz bardziej i bardziej. Gdy nie potrafię już wytrzymać rozglądam się dookoła aby znaleźć cokolwiek co pomoże mi w doznaniu ulgi. Biegnę do kuchni która składa się z dwóch szafek i małego palnika na którym stoi czajnik. Nie myśląc za wiele wlewam do niego wodę i stawiam na ogień. Tupie niecierpliwie nogą i zaczynam wbijać sobie paznokcie w skórę. Woda zaczyna gwizdać więc chwytam szybko czajnik i staje nad malutkim zlewem w kącie pomieszczenia i wylewam trochę wrzątku na rękę. Automatycznie cofam ją pod wpływem bólu. To jednak nie ratuje jej przed wrzątkiem który na niej ląduje. Moje czerwone przedramię zaczyna pulsować i piec. Czuję delikatną ulgę a zaraz po tym nieznośny ból. Syczę cicho a z moich oczu
wydostają się malutkie łzy. Wsadzam rękę pod zimną wodę ale chwilę później wyjmuje ją jakby ból już całkiem przestał mi przeszkadzać. Siadam na zimnych kafelkach i patrzę na tworzące się bąble na starych bliznach.
&&&
Zakładam jeden z moich ogromnych         t-shirtów na moje wciąż wychudzone ciało i chwytam za nowy telefon. Minęły dwa dni odkąd tu jestem a Henry nadal nie zadzwonił. W liście do niego podałam mu swój nowy numer licząc, że do mnie zadzwoni ale nic. Cisza. Może jest mu ciężko dlatego nie dzwoni albo stwierdził, że skoro nie wrócę to nie ma sensu utrzymywać ze mną kontaktu. Nienawidzę tej niepewności która krąży w mojej głowie. Powinnam mieć wywalone na to co robi on i jego brat ale nie potrafię. W jakiś pokręcony sposób stali się dla mnie jak rodzina. I chyba pierwszy raz w życiu nie chce się od nich oddalać. Zrobiłam to jednak bo nie mogłam znieść świadomości, że mężczyzna którego kocham mną gardzi.  Na myśl o Jake'u czuję ucisk w klatce. Dałabym wszystko żeby zobaczyć jego reakcje na to, że wyjechałam. Nie spodziewam się czegoś wielkiego raczej czegoś w stylu niespodziewanego mrugnięcia okiem albo utraty rytmu w czynności którą wykonuje. Coś w tym stylu. Bądźmy szczerzy inna reakcja graniczyłaby z cudem. Nawet nie umiem sobie wyobrazić jak miałby wyglądać przerażony albo załamany. Oczywiście nie chodzi mi o to, że aż tak mu na mnie zależy. Co to to nie. Myślę, że zrobi to co mi obiecał. Mimo tych wszystkich pięknych słów których był nadawcą nie wierzę, że będzie za mną tęsknił. Jestem pewna, że właśnie w tym momencie już znalazł sobie inną. Może w przyszłości się ożeni i będzie miał dzieci które będą go kochały. Chciałabym zobaczyć mini wersje Jake'a. Małe osóbki z tymi pięknymi czarnymi oczami które przyciągają spojrzenia. On trzymałby swoją córeczkę na rękach a kącik jego ust byłby uniesiony. Jego żona układałaby do snu ich syna który odziedziczył po ojcu włosy i rysy twarzy. Wybranka jego serca kochałaby go tak mocno jak ja a ich małżeństwo byłoby najwspanialszą rzeczą jaka go spotkała. Chciałabym żeby był szczęśliwy.
Wzdycham i przecieram twarz dłońmi zmęczona tą wizją. Zakładam spodnie dresowe i ruszam do kuchni która jest zarazem malutkim salonem. Siadam na jednym z krzeseł przy kwadratowym stole i spoglądam w telefon czekając aż zadzwoni. Mija dziesięć minut, dwadzieścia, pół godziny, godzina i dalej nic. Jestem tak bardzo zaabsorbowana telefonem, że gdy słyszę pukanie do drzwi wejściowych podskakuje przestraszona. Wstaje od stołu i robię dwa kroki stając przy drzwiach. Spoglądam przez kuklok po czym je otwieram. Dziewczyna mniej więcej w moim wieku stoi u ich progu z ciastem w ręce. Uśmiecham się uprzejmie. Widzę, że przygląda mi się uważnie z lekkim zmartwieniem gdy zauważa ile mam blizn.
- Dzień dobry- chrząkam i witam się
- Ymmm... tak cześć- mówi z akcentem  i śmieje się nerwowo - jestem Reily  mieszkam obok razem z moim mężem. - śmieje się widząc mój wyraz twarzy. Czasami zapominam, że w moim wieku normalne jest aby być po ślubie.
- Chcesz wejść?- pytam z nadzieją, że przyjmie propozycję.
- Pewnie - jej oliwkowa twarz rozpromienia się.
Siadamy przy stole. Nie mam żadnej zastawy więc jemy ciasto palcami. Rozmawiamy i śmiejemy się. Dziewczyna opowiada o swoim mężu który teraz odsypia nockę w pracy. Reily jest pielęgniarką  a Jacob ochroniarzem. Ignoruje jednak wszelkie skojarzenia z tym zawodem i rozmawiamy dalej. Przyglądam się mojej sąsiadce i muszę przyznać, że jest przepiękna. Jej oliwkowa skóra idealnie pasuje do burzy kręconych czarnych włosów i brązowych oczu. Ma proste białe zęby, różowe usta i wielkie oczy. Na jej skórze nie zauważam ani jednej blizny czy przebarwienia. Ona jest po prostu piękna. Wbijam sobie paznokcie w oparzenie i staram się nie porównywać siebie do niej. Ciekawe czy spodobałaby się Jake'owi. Pewnie, że tak. Ona jest w typie każdego. Ja nie mam już szans u nikogo.
- jeśli mogę spytać to czemu akurat Włochy? - pyta a ja nie mogę jej przecież powiedzieć, że tu znalazłam mieszkanie i wyjechałam bo chciałam jak najszybciej się wynieść.
- Są tu piękne widoki i jest ciepło a ja jestem zmarzluchem- odpowiadam z szerokim uśmiechem
- To prawda. Jest tu pięknie a czas tego nie zmienia. Mieszkam tu całe życie a dalej zachwycam się każdą najmniejszą rośliną czy budowlą. -wzdycha rozmarzona
Rozlega się kolejne pukanie do drzwi. Spoglądam na dziewczynę i ruszam aby je otworzyć.
- Ehi, hai visto mia moglie? Mi sono sdraiato per un po' e se n'è già andata. - patrzę na wysokiego mężczyznę i kompletnie nie rozumiem co do mnie gada.
- sei già sveglio?- pyta sąsiadka a ja uśmiecham się do mężczyzny zdawszy sobie sprawę, że to jej mąż
- Hej, jestem Amy. Wejdziesz?
- Amerykanka? - pyta bez żadnego akcentu.
- Tak. Z nowego Jorku - odpowiada za mnie Reily. Mężczyzna uśmiecha się do mnie promiennie a ja wpuszczam go do mieszkania.
- Ja też pochodzę z Nowego Jorku.
- O ja cię! Ale super. - mówię entuzjastycznie. - chcesz wodę? Nie mam kubków ani nic z tych rzeczy więc jedyne co mogę ci zaproponować to woda butelkowana.
- Nie, dzięki. - widzę, że jego czujne oko ogląda całe moje ciało jakby sprawdzał czy mogę im zagrażać.
- Nie chce wyjść na chama ale co ci się stało?- pyta a ja zawieszam się na chwilę
- Jacob!!!- syczy moja nowa znajoma.
- To nic- mówię i posyłam jej spięty uśmiech. - Miałam wypadek. - kłamię. Mężczyzna unosi brew nie przekonany ale nie kontynuuje bo jego żona ciska w niego piorunami.
Siedzimy i gadamy aż ni stąd ni zowąd zaczyna się temat mojego życia miłosnego.
- Masz kogoś? - pyta kobieta a ja czuję jak krew odpływa mi z twarzy.
- Nie. Już nie. - wyduszam z siebie a atmosfera staje się ciężka
- Przykro mi.
- Nie ma potrzeby Jake... on nie był mi pisany. - Jacob przygląda mi się rozpracowując każdy mój ruch. Reily ma łzy w oczach jakby to co powiedziałam złamało jej serce.
- Przepraszam, ja po prostu jestem bardzo wrażliwa - chlipie cicho i ociera łzy dłonią. Uśmiecham się do niej przyjaźnie
- Czym się zajmowałaś w stanach?
- Skończyłam studia z architektury i pracowałam jako niania.
Patrzy na mnie jakby nad czymś się zastanawiał po czym jego oczy jaśnieją i pojawia się w nich jakaś iskra zrozumienia. Nie ciągniemy dalej tego tematu a ja ignoruję jego dziwne spojrzenie.
W pewnym momencie mój telefon zaczyna wibrować. Rzucam się do niego i przepraszam gości po czym odbieram.
- Amy?- słyszę cichy i niepewny głos mojego przyjaciela
- Hej, jak się m-masz-mój głos się łamie. Dziewczyna patrzy na mnie z kolejnymi łzami w oczach.
- Wpadniemy później. Pa, Amy - szepcze po czym dwójka wychodzi zamykając za sobą drzwi.
Włączam kamerkę i czekam aż Henry zrobi to samo. Minęło kilka dni ale gdy widzę jego brązową czuprynę mam wrażenie, że nie widziałam go latami. Patrzy na mnie szczęśliwy.
- przepraszam, że nie zadzwoniłem wcześniej. Dużo się zmieniło odkąd cię nie ma.
- Co masz na myśli- pytam nieco zmartwiona.
- Jake częściej ze mną przesiaduje. Ojciec stara się ogarnąć sprawę z zabójstwem praktycznie całej rodziny Richards. - na dźwięk tego nazwiska przechodzą mnie ciarki. - Syn Colina zawarł z nami przymierze bo okazało się, że tak samo nienawidził ojca jak my. Uwierzyłabyś? - śmieję się cicho na ten przytyk.
- A jak ty się czujesz?
- Tęsknię -mówi - wczoraj pojechałem z Jake'iem do twojego mieszkania. Siedzieliśmy i gadaliśmy przez kilka godzin. Nie wiem co mu nagadałaś ale dziękuję.
- Cieszę się, że wasze stosunki się poprawiły.
Rozmawiamy ze sobą jakbym wcale nie była na innym kontynencie. Pokazuje mu moje mieszkanie a on przesyła mi zdjęcia samochodów i motorów o których marzy. W pewnym momencie odwraca głowę a ja słyszę grzeszny głos za którym tak bardzo tęsknię.
- Z kim rozmawiasz?
- Z nikim. Gadam sam ze sobą.- odpowiada szybko Henry i rozłącza się.
Znowu w moim mieszkaniu zapada cisza. Idę do sypialni i kładę się w łóżku. Opatulam się kołdrą i czuję jak moje serce pęka.

Tajemnice zza grobu Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz