7

89 4 0
                                    

Obudziłam się w białym pomieszczeniu. Dosłownie, wszystko było białe. Niemogkam się ruszać, I już miałam krzyczeć a usłyszałam głosy.

- Dużo dzieci dzisiaj umiera - powiedział ktoś.

- Racja, ale z tym - zatrzymał się i chyba na kogoś pokazał - coś jest nie tak.

- Mhm. Też tak mi się wydaje. Jeszcze nie teraz.

Nic więcej nie słyszałam, czułam jakbym spadała. Zamknęłam oczy, żeby pozbyć się nieprzyjemnego uczucia. Pomogło. Wiedziałam że leżę, I to nie jest łóżko w domu. Miałam otwierać oczy, ale usłyszałam kroki.

- Mamy informacje, o panience. Może teraz państwo skojarzą.

- Dobrze.

- Więc, to jest pani Taylor. Ma 17 lat. Musimy skontaktować się z jej rodziną, ponieważ jest niepełnoletnia.

- Wydaje mi się że nie ma potrzeby, kontaktowania się. - powiedział na 100% Axel.

- Pani, nie jest pełnoletnia. Trzeba to zrobić - powiedział pewnie lekarz.

- Nie ma potrzeby. Moja rodziną zadoptowała Eris. Jestem jej starszym bratem, teraz się ją opiekuje. - powiedział ktoś - rodzice są na delegacji.

- Dobrze, więc prosze nie męczyć pacjentki. Ma odpoczywać - powoedział lekarz i wyszedł.

Dobra teraz. Otworzyłam oczy i usiadłam. Patrzyłam zdezeriontowanych przyjaciół  i się uśmiechnęłam.

- Cześć wam - powoedziałam I zapytałam. - Kto wymyślił to piękne kłamstwo o rodzinie ?

- Jejku ! To naprawdę Eris ! - krzyknęła Paris u się do mnie przytuliła.

- Mhm. Tak to ja. To co, dowiem się? - Zapytałam.

- Tak, to Finn - powiedział Luke.

- Dzięki Woodengod - szczerze się uśmiechnęłam.

Wszyscy zostali że mną, chcąc porozmawiać. Jednak ja unikałam tematu, a kiedy to zrozumieli, niewypytywali.

Wkoncu sobie przypomniałam sobie o pracy. Nie było mnie wczoraj i dzisiaj!

-Dobra, sory. Muszę zadzwonić do szefa- powiedziałam, przerywajac wymianę zdań April I Liam'a.

- Od kiedy masz jego numer ? - Zapytał Axel.

- Nie mam - odpowiedziałam szybko. - Zadzwonię do Simona.

- To ten, co do ciebie się klei? I Axel jest zazdrosny o niego ? - zapytał śmiejący się Luke.

- Tak, to ten - odpowiedziałam. - możecie wyjść?

Wszyscy wyszli, rzucając krótkie "jasne". Wzięłam telefon który leżał na szafce, obok łóżka. I weszłam w instagrama, a później do mojej i Simona, konwersacji.

Ja: Simon, przekaż proszę, bratu że pewnie nie będzie mnie w pracy w najbliższe dni.

Simon_Taylor.SM: Spoczko, ale jak Matt, się wnerwi to nie mój problem. I pewnie do ciebie zadzwoni z mojego telefonu.

Ja: No dobra. Ale spróbuj przemówić do jego rozumu. Dzięki.

Simon_Taylor.SM: Oki. Już mu mówię :)

Wyłączyłam telefon i się położyłam. Długo to nie trwało. Bo, odrazu kiedy moją głowa zetknęła się z twardą, szpitalną, poduszką przyszło mi powiadomienie.

Simon_Taylor.SM: NIE DA SIE PRZEMÓWIĆ DO ROZUMU MATT'A! Zaraz będzie dzwonił.

Zignorowałam to I znowu położyłam się na łóżku. Jednak teraz usłyszałam dzwonienie. Przewróciłam oczami, widząc że połączenie jest od Simona. Odebrałam i przyłożyłam telefon do ucha.

- Tak słucham? - zapytałam ale nie odzyskałam odpowiedzi. - Halo?

Poczekałam kilka sekund i usłyszałam czyjeś słowa.

- Simon. Daj mi ten telefon. Muszę zadzwonić do Eris. - powiedział ktoś poważnym tonem głosu.

- No, tak ale...

- Simon - powiedział ktoś inny. - Z nim nie wygrasz. - powiedział ktoś.

- No wiem Alex! Ale chociaż próbuje.

Potym co usłyszałam wywnioskowałam, że, powazny głos to mój szef, ostatni głos to środkowy brat-Alex, a pierwszt to Simon. Ale mi się nudziło, więc krzyknęłam do słuchawki, żeby zobaczyli że ciągle słucham ich rozmów.

- Boże! - krzykną Alex.- Kto to!

- O Eris... od kiedy słuchasz tej wymiany zdań. - zapytał Simon.

- Wystarczająco długo. Dasz mi mojego szefa ? - zapytałam.

- Dobrze - powiedział. - proszę to twój szef.

- Ha, ha, ha - przewróciłam oczami. - Dzień dobry.

- Dzień dobry, Eris - odpowiedział. - Dam cię na głośno mówiący.

No kurwa, pyta się!

- Proszę. To może powiesz czemu nie było cię dzisiaj i wczoraj w pracy?

- Boże. Matt nie torturuj jej pytaniami, tymbardziej przez telefon - powiedział Simon.

- Popieram, to nie jest fajne. Wiem bo ojciec tak robi. - powiedział Alex.

- Hm. Tak samo jak matka - wymruczałam pod nosem.

- Słucham? Dobrze, to jutro przyjedziemy, tam gdzie pani jest - zawiesił się. - Gdzie wogóle pani jest?

- W szpitalu -powiedziałam I się rozłączyłam.

Nie chciałam żadnych pytań przez telefon. Odłożyłam telefon I zamknęłam oczy. Wkoncu chwila spokoju.  To były moje ostatnie myśli zanim odpłynełam.

long distance siblingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz