Od mojego wrucenia do pracy minęły cztery dni. Jutro jest sylwester, moje urodziny i konkurs taneczny. I właśnie dzisiaj dowiedziałam się że 12 stycznia jest jeszcze mecz siatkówki. W którym będę musiała grać bo dziewczyna z pierwszego składu jest kontuzjowana. Byłam w drugim składzie, ale w nim byłam najlepsza. Dlatego jak ktoś był kontuzjowany to ja wchodziłam.
Tego dnia byłam w pracy. Spojrzałam na zegar na ścianie. Była 14:15. Jeszcze "tylko" 7 godzin - pomyślałam. Siedziałam za ladą czekając aż ktoś przyjdzie i złoży zamówienie. Nie miałam dziś najlepszego chumoru. Ciągle miałam w głowie sytuację w szpitalu. Przypominał mi się napis na pistolecie. Też mu się przypominał napis na pistoletach 2 i 3 lata temu. To byli ci sami ludzie. Tak myślałam i nie zauważyłam jak ktoś staną przed ladą czekając aż zwrócę na niego uwagę.
- Emm. Przepraszam - powiedział.
- O-o, przepraszam pana. Co mogę podać? - zapytałam.
- Ja poproszę to Snowing cake I Magic snowman latte. - poprosił.
- Na miejscu czy na wynos ? - zapytałam.
- Na miejscu poproszę. A wogóle była pani kiedyś na randce ? - zapytał.
- Tak, byłam. Kartą czy gotówką? - zapytałam.
- Kartą poproszę - i przyłożył telefon do terminala. - to pani mi coś podpowie ?
- Oczywiście - powoedziałam dając paragon. - co takiego ?
- Jest dziewczyna, I gra w reprezentacji siatkówki Angli. W pierwszym składzie. Hailie Hyperion. I jak mam się zachować? - zapytał.
Unioslam wysoko brwi. Wiedziałam kto to jest. Miała skontuzjowany nadgarstek, dlatego ja wchodziłam za nią.
- Normalnie. Prawdziwie. Ma Pan pokazać jaki pan naprawdę jest - powiedziałam miło się uśmiechając.
- Dobrze. A jeśli będzie jeszcze jej kolerzanaka i mój kolega? - zapytał.
- Tak samo. I nie prosić kolegi żeby się sztucznie zachowywał. To widać - powiedziałam.
- Dziękuję bardzo.
Po jakiś 15 minutach przyszedł meszczyzna. Pewnie kolega tamtego pana. A później przyszła Hailie i Max.
Ciągle rozmawiały z sobą. I faktycznie zauważyłam u jednej z dziewczyn że ma usztywniacz na ręku. Obie miały białe, wykonane na drutach, czapki i szaliki. Wkońcu ruszyły do lady. Nie zorientowały się że to ja jestem tą panią za ladą.
- Hejo - przywitałam się.
- Ooo, Eris ! - krzyknęła Max.
- Hej - powiedziała uśmiechając się Hailie.
- Jak ręka ? - zapytałam.
- Dobrze, ale nie mogę grać do marca - powiedziała.
- To słabo. A wogule, nie wiedziałam że macie double date'a - powiedziałam zerkając na chłopaków którzy patrzyli na nas. .
- Przestań - szturchnęła mnie ramieniem.
Przyszedłeś do nas koleś co pytał się mnie o porady życiowe i zapytał:
-To wy się znacie ? - zapytał.
- Tak, To Eris Taylor. Zastępuje mnie na meczu. A Max już znasz - powiedziała. - A, Eris. To Theodor Adler. A to jego kolega Dave Wood - wskazała na meszczyzne.
- Dzień dobry - powiedziałam na co skinęli głowami.
Później odeszliśmy od lady i skierowali się do stołu. Ja, znowu usiadłam i podparłam sobie ręką głowę. Byłam bardzo zmęczona. Wszystko zbliżało się wielkimi krokami. Konkurs, mecz, matura. Czasami nawet myślałam żeby wszystko zostawić, I gdzieś uciec. Był bardzo mały ruch, dlatego było spokojnie. I pewnie gdyby nie to nagłe szarpnięcie drzwiami to bym zasnęła.
CZYTASZ
long distance siblings
Teen FictionSiedemnastoletnia Eris Taylor, dostaje zaproszenie do wzięcia udziału w sztuce tanecznej. dziewczyna szybko podejmuje decyzji, bez odwrotnej. Dopiero przed występem dowiaduje się, że jurorzy to są jej przyrodni bracia. do tego jeszcze na drugi dzień...