9

80 3 0
                                    

Od mojego wrucenia do pracy minęły cztery dni. Jutro jest sylwester, moje urodziny i konkurs taneczny. I właśnie dzisiaj dowiedziałam się że 12 stycznia jest jeszcze mecz siatkówki. W którym będę musiała grać bo dziewczyna z pierwszego składu jest kontuzjowana. Byłam w drugim składzie, ale w nim byłam najlepsza. Dlatego jak ktoś był kontuzjowany to ja wchodziłam.

Tego dnia byłam w pracy. Spojrzałam na zegar na ścianie. Była 14:15. Jeszcze "tylko" 7 godzin - pomyślałam. Siedziałam za ladą czekając aż ktoś przyjdzie i złoży zamówienie. Nie miałam dziś najlepszego chumoru. Ciągle miałam w głowie sytuację w szpitalu. Przypominał mi się napis na pistolecie. Też mu się przypominał napis na pistoletach 2 i 3 lata temu. To byli ci sami ludzie. Tak myślałam i nie zauważyłam jak ktoś staną przed ladą czekając aż zwrócę na niego uwagę.

- Emm. Przepraszam - powiedział.

- O-o, przepraszam pana. Co mogę podać? - zapytałam.

- Ja poproszę to Snowing cake I Magic snowman latte. - poprosił.

- Na miejscu czy na wynos ? - zapytałam.

- Na miejscu poproszę. A wogóle była pani kiedyś na randce ? - zapytał.

- Tak, byłam. Kartą czy gotówką? - zapytałam.

- Kartą poproszę - i przyłożył telefon do terminala. - to pani mi coś podpowie ?

- Oczywiście - powoedziałam dając paragon. - co takiego ?

- Jest dziewczyna, I gra w reprezentacji siatkówki Angli. W pierwszym składzie. Hailie Hyperion. I jak mam się zachować? - zapytał.

Unioslam wysoko brwi. Wiedziałam kto to jest. Miała skontuzjowany nadgarstek, dlatego ja wchodziłam za nią.

- Normalnie. Prawdziwie. Ma Pan pokazać jaki pan naprawdę jest - powiedziałam miło się uśmiechając.

- Dobrze. A jeśli będzie jeszcze jej kolerzanaka i mój kolega? - zapytał.

- Tak samo. I nie prosić kolegi żeby się sztucznie zachowywał. To widać - powiedziałam.

- Dziękuję bardzo.

Po jakiś 15 minutach przyszedł meszczyzna. Pewnie kolega tamtego pana. A później przyszła Hailie i Max.

Ciągle rozmawiały z sobą. I faktycznie zauważyłam u jednej z dziewczyn że ma usztywniacz na ręku. Obie miały białe, wykonane na drutach, czapki i szaliki. Wkońcu ruszyły do lady. Nie zorientowały się że to ja jestem tą panią za ladą.

- Hejo - przywitałam się.

- Ooo, Eris ! - krzyknęła Max.

- Hej - powiedziała uśmiechając się Hailie.

- Jak ręka ? - zapytałam.

- Dobrze, ale nie mogę grać do marca - powiedziała.

- To słabo. A wogule, nie wiedziałam że macie double date'a - powiedziałam zerkając na chłopaków którzy patrzyli na nas. .

- Przestań - szturchnęła mnie ramieniem.

Przyszedłeś do nas koleś co pytał się mnie o porady życiowe i zapytał:

-To wy się znacie ? - zapytał.

- Tak, To Eris Taylor. Zastępuje mnie na meczu. A Max już znasz - powiedziała. - A, Eris. To Theodor Adler. A to jego kolega Dave Wood - wskazała na meszczyzne.

- Dzień dobry - powiedziałam na co skinęli głowami.

Później odeszliśmy od lady i skierowali się do stołu. Ja, znowu usiadłam i podparłam sobie ręką głowę. Byłam bardzo zmęczona. Wszystko zbliżało się wielkimi krokami. Konkurs, mecz, matura. Czasami nawet myślałam żeby wszystko zostawić, I gdzieś uciec. Był bardzo mały ruch, dlatego było spokojnie. I pewnie gdyby nie to nagłe szarpnięcie drzwiami to bym zasnęła.

long distance siblingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz