Rozdział 7 - Mia

5 3 0
                                    

Biegłyśmy, ile sił w nogach nie oglądając się za siebie. Skręcałyśmy w losowe korytarze, nie zastanawiając się, dokąd prowadzą i miałyśmy szczęście, że do tej pory nie natrafiłyśmy na żadną ślepą uliczkę. Zastanawiało mnie, od kiedy najbardziej przebiegły i zorganizowany przestępca daje się tak zdekoncentrować? Wszystkie moje dotychczasowe informacje na temat Doktora wskazywały na to, że nigdy nie dałby się tak łatwo oszukać, a jednak nie musiałyśmy długo czekać na dogodną okazję do ucieczki. Moje rozważania przerwał dźwięk szybko zbliżających się w naszą stronę kroków. Doktor był coraz bliżej, więc nie było czasu na zastanowienie się. Szybko wbiegłyśmy do pierwszego lepszego pomieszczenia, które na nasze szczęście okazało się otwarte. Szybko i bezszelestnie zamknęłyśmy drzwi i już kilka sekund później mogłyśmy usłyszeć, jak Doktor mija naszą kryjówkę. Wszystkie odetchnęłyśmy z ulgą, choć nie na długo. Może udało nam się uciec z celi, ale teraz byłyśmy zamknięte tutaj. Dodatkowo kompletnie nie wiedziałyśmy, gdzie jesteśmy. Popatrzyłam na Dalię, która wyglądała, jakby była bliska płaczu. Przytuliłam ją i uśmiechnęłam się.

Gdy już trochę uspokoiłyśmy się po ucieczce, zaczęłam się rozglądać po kryjówce. Pokój wyglądał trochę jak magazyn, dookoła piętrzyły się półki pełne różnych dziwnych przedmiotów, ale przede wszystkim jedzenia. Zupełnie przypadkiem trafiłyśmy na magazyn żywności i był on tak zabałaganiony, że ukrycie się w nim raczej nie stanowiło większego problemu. Miałyśmy ogromne szczęście.

- Udało nam się - powiedziałam niepewnie, wciąż nie do końca wierząc we własne słowa.

To wydawało się takie nierealne.

- Przynajmniej na razie. Bo póki co nie wiemy, gdzie jesteśmy ani czy zaraz ktoś tu nie wejdzie i nas nie zamknie z powrotem w celi... Albo gorzej - odparła Lila, ze względu na Dalię powstrzymując się od podania przykładu gorszej kary niż zamknięcie w więzieniu.

Mimo wszystko nie zepsuła mojego dobrego nastroju po ucieczce. Nawet jeśli nadal stąd wyszłyśmy, nie mieli już nad nami stuprocentowej władzy.

- Na razie powinnyśmy się trochę rozejrzeć, bo możliwe, że niedługo będziemy musiały się ukryć, a wypadałoby wiedzieć, gdzie - dodała Lila i zaczęła przedzierać się przez leżące wszędzie pudła, a ja i Dalia zaraz podążyłyśmy za jej przykładem.

Odkryłam kilka pustych półek z tyłu pokoju i pudło pełne różnych młotków, gwoździ i innych narzędzi. Nie widziałam nic więcej ciekawego, ale naprawdę ciężko cię szukało, gdy w każdej chwili mogłam nadepnąć na coś, co zrobi mnóstwo hałasu, który zaalarmuje grupę szukających nas ludzi. Wiedziałam, że i tak tu przyjdą, ale liczyłam, że stanie się to jak najpóźniej.

Same półki, o ile nie było na nich jedzenia, były zastawione albo gratami, o których istnieniu nie miałam pojęcia, albo jakimiś książkami. Jednym słowem było tu wszystko i aż roiło się od niepotrzebnych rzeczy. Naprawdę, było tu więcej bezużytecznych badziewi niż w pokoju mojego młodszego brata, co do tej pory uważałam za coś absolutnie niemożliwego.

Po dłuższej chwili znalazłam starą miotłę, którą postanowiłam oprzeć o drzwi, dzięki czemu za każdym razem, kiedy ktoś będzie próbował tu wejść, będziemy o tym wiedzieć.

Po jakichś piętnastu minutach dalszych poszukiwań zebrałyśmy się, by pokazać reszcie, co znalazłyśmy.

- Mi nie udało się nic specjalnego znaleźć oprócz tej miotły, ale jest tu taki syf, że jakoś się nie dziwię - podsumowałam.

- Masz rację, w tym bajzlu ledwo jest, gdzie nogę postawić. Czuję się, jakbym była w pokoju mojego młodszego brata - stwierdziła Lila, mówiąc dokładnie to, co wcześniej przyszło mi do głowy.

Parada smokówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz