To nie jest nasz Lloyd...

122 6 5
                                    

Perspektywa Lloyda

Jestem w klasztorze i szukam jakiś informacji na temat mocy oni. Lub w ogóle coś o oni. Może przeszukałem kilkaset zwojów ale w pewnym momencie zacząłem je palić swoją mocą.
- Było trzeba dać mi tego czego potrzebowałem - Syknołem i wyszedłem z klasztoru.
[…]- Hmm… Skoro Alvemaz był demonem i mógł tworzyć rzeczy, to ja też mogę? - Popatrzyłem na swoje ręce i stworzyłem nóż. Lekko się uśmiechnąłem.
Zacząłem eksperymentować z moją nową mocą, tworząc różne przedmioty. Każdy nowy twór dawał mi coraz większą pewność siebie. Wiedziałem, że muszę nauczyć się kontrolować tę moc, aby móc ją w pełni wykorzystać.

Perspektywa Mai

Kiedy wyszliśmy przed bazę Kurodiana, zobaczyliśmy coś dziwnego.

- Może znam mało Ninjago, ale tego wcześniej nie było - powiedziała Carmen.

No i tutaj plusik dla Carmen, bo miała rację. Nie było tego tam wcześniej. Przed nami stała ogromna, czarna wieża, której wcześniej nie widzieliśmy.

- To musi być dzieło Lloyda - powiedział Kai. - Musimy się tam dostać i dowiedzieć się, co planuje.

- Zgadzam się - odpowiedziałam, trzymając dziennik Alvemaza.

Ruszyliśmy w stronę wieży, gotowi na wszystko, co mogło nas tam czekać. Wiedzieliśmy, że musimy działać szybko, zanim będzie za późno.
[…]- Nic się tutaj nie zmieniło - szepnął Kai. Ninjago City wyglądało tak samo. No, może nie tętniło życiem. Szliśmy po ulicy, zmierzając do tej dziwnej budowli. Szliśmy spokojnym tempem i cały czas się rozglądaliśmy, czy coś nie chce nas zaatakować.

- Jak my w ogóle chcemy pokonać Lloyda? - spytał Jay.

- Szczerze - westchnęłam - nie wiem.

- Ja tak samo... - szepnęła Harumi z Nyą.

Chłopcy milczeli, tak samo Sky.

- Ja chyba wiem, jak pokonać Lloyda - zaczął Zane.

- No gadaj - powiedział Kai.

- Będzie trzeba przemówić mu do rozsądku. Będzie trzeba uwolnić starego Lloyda - skończył Zane.

- Bhah, myślisz, że będzie to proste? Pomyśl, Lloyd został opętany, a nie, przepraszam! ZAWŁADNĘŁA NIM MOC ONI, KTÓREJ NIE POTRAFI OPANOWAĆ, I TY MÓWISZ, ŻE MAMY MU PRZEMÓWIĆ DO ROZSĄDKU? - krzyknął Jay.

- Skończyłeś? - spytała zdenerwowana Nya.

Jay westchnął i powiedział:
- Tak, już lepiej. -

Byliśmy przed wieżowcem Cyrusa Borga. Czemu prawie zawsze tam złoczyńcy robią swoją bazę? Mroczny Władca, Kurodian itp. No ja nie mogę, czemu nie mogą się zainspirować np. Morro? Och, stare czasy się przypomniały.

Wszyscy podeszliśmy do windy i kliknęliśmy w guzik, aż nagle usłyszeliśmy głos: Winda nie działa, przepraszamy. Zapraszamy ponownie.

- Dlaczego akurat teraz! - syknął Cole.

Natomiast ja przewróciłam oczami i wskazałam na schody.

- Słuchajcie, dla Skylor jest to za dużo - powiedział Kai.

- Aha, od kiedy to ja nie mam zdania? - spytała dziewczyna.

- Chodzi o to, że Lloyd może zrobić ci krzywdę. On nie wie o twojej ciąży. Przynajmniej jego zła forma - odrzekł Zane.

Skylor wzięła głęboki oddech i powiedziała:
- Jak ja nie idę, to ty też nigdzie nie idziesz, kochany - uśmiechnęła się sarkastycznie i przytuliła Kaia.

Kai'owi zabrakło chyba słów, bo tylko coś szepnął pod nosem.

- To co, idziemy? - spytałam.

- Oczywiście - powiedziała Carmen i ruszyła do przodu.

[…]Szliśmy tak z pół godziny i byliśmy dopiero na 50. piętrze.

- Robimy przerwę, okej? - szepnęła zdyszana Nya.

- Nya ma rację, musimy zrobić przerwę - powiedział Cole, ścierając pot z czoła.

- Czym wy się tak zmęczyliście? - spytał Zane. - Przecież przedszkolak przeszedłby to szybciej.

- Chyba w tej dziedzinie nie masz za dużo informacji, naprawdę - powiedział Jay z Carmen.

- No żesz idiota - szepnęłam pod nosem i popatrzyłam w górę, cicho przełykając ślinkę.

-Dajmy sobie 10 minut na odpoczynek i idźmy
dalej - powiedziała Harumi.

[…] Okej, słuchajcie, za tymi drzwiami jest dach. No i Lloyd - szepnęłam.

- Musimy być cicho - szepnęła Nya, spoglądając na Jaya.

- O co wam chodzi?! - spytał głośniej.

- Debilu, cicho bądź - szepnęła Carmen z Colem w tej samej chwili.

Wszyscy założyliśmy maski, no nie licząc Charliego, i weszliśmy na dach. Od razu pobiegliśmy za ścianę. Po chwili usłyszeliśmy czyjś głos. Był on dość niewyraźny. Był niski i chropowaty. Nikt z nas nie ma tak chropowatego głosu. Nie licząc Wu.

- Nie ukrywajcie się, ja was zawsze znajdę - powiedział głos już trochę wyraźniej.

- Obsrałem gacie - szepnął Jay.

- Ja też - szepnął Charlie.

Nagle zza rogu wyłonił się Lloyd. Był on w formie oni. Od razu ewakuowaliśmy się do tyłu i zaczęliśmy uciekać ile sił mieliśmy w nogach. Był on straszny. Mimo że był jasny, nie mogłam się pogodzić z faktem, że jest zły. Ganialiśmy się tak przez cały dach, aż Cole krzyknął:
- MAM TO GDZIEŚ, JA UCIEKAM, NIE CHCĘ Z NIM WALCZYĆ! - i zaczął biec w stronę schodów.

- Racja, musimy się wycofać - krzyknął Zane.

Jak najszybciej zmieniliśmy kierunek biegu. Kiedy miałam wbiec na schody, coś mnie złapało. Był to Lloyd. Jeszcze nigdy się tak nie wystraszyłam. Złapał też Harumi i odciął nas od naszej drogi ucieczki. W ostatniej chwili Charlie do nas dobiegł, a drzwi zostały zatrzaśnięte przez kamień. Dosłownie po chwili mój brat nas puścił.

- Czego ode mnie chcecie - syknął.

- Lloyd, to nie ty! - krzyknęłam.

Ten spojrzał na mnie podejrzliwie i uśmiechnął się. - Jaki Lloyd? Ja nikogo nie znam - powiedział.

Przez chwilę stałam jak wryta, przyglądając mu się.
- Lloyd, nie poznajesz siebie? - spytała Harumi.

W tej chwili mój ukochany braciszek się na nas rzucił. Przez chwilę walczyliśmy, aż my w trójkę leżeliśmy na dachu.

- TO JEST TO! TO JEST MOJA PERFEKCYJNA WYGRANA! JA WYGRAŁEM HAHAHAHAHHA! - krzyknął Lloyd.

Ja już wtedy wiedziałam. To nie jest nasz Lloyd...

|| Tajemnice Ciemności || Maja  Garmadon || Tom 2 || Zaraza || Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz