Co się ze mną dzieje?!

147 2 14
                                    

! Rozdział może być lekko brutalniejszy !

Perspektywa Lloyda

Szedłem do lasu, dokładnie do bazy Kurodiana. Nie wiem po co, ale tam szedłem. Kiedy doszedłem do celu, rozejrzałem się dokładnie, czy kogoś tu przypadkiem nie ma. Baza była pusta. Bez zastanowienia wszedłem do niej. Jak już wcześniej mówiłem, baza była pusta i opuszczona. Jakim cudem baza, która tętniła życiem, w dwa tygodnie upadła i została przejęta przez matkę naturę? Cały czas szedłem przed siebie. Za pierwszym zakrętem ujrzałem krew. Plamy wykrwawienia się. Natychmiast wspomnienia wróciły. Zabiłem wszystkich tutejszych strażników przy ucieczce. Po chwili rozmyślania poszedłem dalej. Nie wiem po ilu krokach ujrzałem pierwszego trupa. Nie chcę mówić, w jakim był stanie. Szedłem w jedno miejsce. Do pokoju "tortur". Coś mnie tam ciągnęło... Nie wiem jak to opisać. Po piętnastu minutach chodzenia doszedłem do celu. Ciała mojej matki nie było. Na ścianach były znaki do wielbienia demona... Te znaki były zrobione z krwi. A dokładnie to z krwi człowieka.

- Witaj, Lloydzie Garmadonie - powiedział mi znany głos.
- Ekhem, witaj? - szepnąłem.
- Mam nadzieję, że mnie pamiętasz. To ja ostrzegałem cię przed przyjaciółmi - powiedziała istota.
- Tak, pamiętam cię. A gdzie ty w ogóle jesteś? - spytałem.
- Jestem duchem, tylko ty mnie widzisz, gdy tego zapragnę... Słuchaj, czy kiedykolwiek byłeś opętany? - spytał demon.
- Tak, byłem kiedyś opętany przez Morro, a co? - spytałem.
- A chciałbyś być opętany jeszcze raz? - zapytał demon.
- Oczywiście, że nie. Co to jest za pytanie - stwierdziłem.
- No to przepraszam, nie masz wyboru - powiedział.

I w jednej chwili straciłem panowanie nad sobą. Zacząłem krzyczeć i piszczeć. Słyszałem piski w mojej głowie. Złapałem się za głowę i zacząłem kręcić się w jednym miejscu. Po chwili padłem i wierciłem się okropnie.

- Co się ze mną dzieje?! - krzyknąłem.
- Opętuje cię - odezwał się demon w mojej głowie.

Krzyczałem bardzo głośno. Och, jak ja żałowałem, że zaufałem demonowi, a nie przyjaciołom... Jakim idiotą jestem! No to wiedziałem od zawsze. Po kilkunastu sekundach wszystko zaczęło mnie piec. Okropnie bolało. Jakby ktoś podpalił mnie żywcem!

Chcę do domu! Ja chcę do klasztoru! W jednej chwili wszystko stało się czerwone, a ze mnie wyszło czerwone światło i poszło w różne strony.

- Od dziś ja tobą rządzę - szepnął i pojawił się przede mną. Był demonem. Coś podobnego jak mój ojciec.
- Przygotuj się, Lloydzie Garmadonie, już nie będziesz miał poczucia winy podczas walki, nikogo nie znasz - uśmiechnął się.

**Perspektywa Mai**

- Powinniśmy go powstrzymać - szepnęłam.
- Niedługo przyjdzie, mówię ci - powiedziała Harumi.
- Kobieto, jak ty możesz być spokojna w takiej sytuacji? Lloyd uciekł wkurzony, bo ktoś powiedział, że jest opętany, bez rozmowy z nim! - krzyknęłam, patrząc na Wu.
- Chciałaś go oszukać, Maja? - spytał Mistrz.
- Nie chciałam, ale moglibyśmy z nim normalnie porozmawiać, a nie powiedzieć mu wprost o tym, że jest opętany - powiedziałam, przewracając oczami.

Kai i Cole westchnęli jednocześnie, a Nya zaczęła kręcić się w kółko. Ja z resztą siedzieliśmy przy stole. Nagle przeszedł przez nas jakiś czerwony promień.

- Co to było?! - krzyknął Jay.
- Nie wiem, ale spokojnie - rzekł Kai.
- Geniuszu, mamy być spokojni? Dokładnie tak samo rok temu zaczęła się apokalipsa związana z Kryształowym Królem. A co jeśli wrócił? - spytał Cole.
- Dobra, nie marudzicie i włączycie ten pierdzielony  telewizor! - krzyknęła Carmen.

Zane posłusznie włączył telewizor i przełączył kanał na „Ninjago TV".

- Przez Ninjago chwilę temu przeszedł dziwny promień. Właśnie przez to zjawisko pojawiła się "zaraza". Ludzie wyglądają jak zombie, a ich oczy są czerwone. W tym momencie do miasta wchodzi jakaś armia, a jest prowadzona przez... Lloyda Garmadona - powiedziała reporterka.

Każdy z nas popatrzył po sobie. Byliśmy w szoku.

- To jaki mamy plan, mistrzu? - spytał Zane.

|| Tajemnice Ciemności || Maja  Garmadon || Tom 2 || Zaraza || Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz