Rozdział trzydziesty drugi
Środowy poranek zaczął się dla Olgi silnymi skurczami w podbrzuszu, co zwiastowało trudny dzień. A do tego ten uporczywy ból głowy. W drodze powrotnej do domu wpadła do apteki. Poprosiła o wodę i od razu zażyła dwie tabletki. No-Spa powinna załatwić sprawę.
Krzątała się po mieszkaniu do południa. W końcu zebrała się na odwagę i zadzwoniła do kobiety, która była zamieszana w aferę z molestowaniem. Umówiły się na kolejny dzień.
Aby za dużo nie myśleć, Olga wybrała się na zakupy. Idąc ulicami miasta, podziwiała sklepowe wystawy. Dekoracje utrzymane w zieleni, czerwieni, złocie i bieli nie pozwalały zapomnieć o zbliżających się świętach. Nawet uliczne lampy były ozdobione wymyślnym oświetleniem. Charakterystyczne zwisy w kształcie dużych dzwonków w nocy prezentowały się bardzo okazale. Na skwerkach ustawiono duże figurki choinek, bałwanów i mikołajów. Brakowało jeszcze tylko prawdziwego śniegu, który ostatecznie podkreśliłby świąteczną atmosferę. Koniec grudnia to szczególny czas dla wszystkich ludzi.
Olga od kilku lat nie obchodziła Wigilii ani innych świąt. Porzuciła ten zwyczaj, gdy ostatecznie rozstała się z Jackiem. Nie widziała sensu w samotnym celebrowaniu takich uroczystości. W te dni chętnie zamieniała się ze strażakami i przyjmowała ich służby. Jednak w tym roku miała komu poświęcić swój czas. Brat w pełni na to zasługiwał.
Jej uwagę przykuła cepelia, więc weszła do środka. Zapachy drzewa, farb i wikliny przeplatały się ze sobą. Ta przyjemna mieszanka gwarantowała ekscytację nowymi przedmiotami. Na pierwszy plan wysuwały się pudełka z ręcznie zdobionymi bombkami, lalki w strojach ludowych oraz drewniane figurki kotów i żyraf we wszystkich możliwych kolorach. Przechadzając się wzdłuż lady wyłożonej ręcznie robionymi serwetami, dostrzegła znajomą postać. Pani Krasińska zaciekle dyskutowała z ekspedientką. Wyglądało na to, że się targuje i to z dobrym skutkiem.
- Dzień dobry, widzę, że pani też szuka prezentów.
Kobieta odwróciła się w stronę znajomego głosu.
- A dzień dobry. Nie szukam, ale pokazuję tej pani błąd we wzorze. Za taki bubel powinno się dostać choć mały rabat.
- No tak - powiedziała Olga i pomyślała, że jej sąsiadka jest naprawdę niesamowita. - Faktycznie, takie robótki do tanich nie należą. A przy okazji, dziękuję za prezent i za ciasto. Było naprawdę pyszne.
Staruszka machnęła ręką.
- Nie ma za co. Gdybym cię tak nie lubiła, dziecko, to nic byś nie dostała.
- Ach tak - wydusiła zaskoczona Olga.
Krasińska poprawiła moherowy beret i zapytała, ile dostanie rabatu. Po niewielkim upuście, jaki jej zaoferowano, zrezygnowała z zakupu.
Olga pomogła sąsiadce nieść zakupy. Po drodze opowiedziała o wypadku mamy, co sprawiło, że wysłuchała kilkadziesiąt zdań, co chwila przerywanych zwrotem: „a nie mówiłam". Kiedy wreszcie dotarła pod drzwi mieszkania, westchnęła z ulgą. Pragnęła przespać kolejne dwadzieścia cztery godziny. Brzuch przestał jej dokuczać, ale głowa bolała nadal.
Następnego dnia, punktualne o dwunastej w południe, Olga czekała na parkingu przed cmentarzem. Przedeptywała z nogi na nogę, zanim dostrzegła znajomą postać. Przyjrzała się kobiecie, która wyglądała na piętnaście lat starszą od niej. Nadal była urodziwa. Pchała przed sobą wózek z bliźniakami i rozglądała się niepewnie.
Olga podniosła rękę i nakierowała na siebie jej uwagę.
- Dzień dobry, czy to z panią byłam umówiona?
CZYTASZ
Córka strażaka
AcciónJest to powieść obyczajowa, opowiadająca o kobiecie szukającej własnego miejsca w życiu oraz prawdy o ojcu, który został oskarżony o molestowanie współpracownic. Akcja książki została osadzona w polskich realiach Państwowej Straży Pożarnej. Kobieta...