Obudziłem się wtulony z Caluma. Otworzyłem oczy, i spojrzałem na czarnowłosego. Spał głęboko, więc wysunąłem się z jego objęć i zszedłem na dół do toalety. Załatwiłem potrzebę, i poszedłem do kuchni. Wziąłem z jego szafki tabletki i popiłem je wodą.
Poszedłem do jego pokoju, i od razu się położyłem, I wtuliłem w niego. Chciałem zasnąć, ale się nie dało. Kiedy się tylko obudziłem, zacząłem wszystko mówić.
- mam podejrzenie ze mnie zdradza... wczoraj poszedłem się przejść, I po niego do szkoły... a on zaczął całować się z innymi, znaczy... jakiś chłopak go pocałował. On go nie odsunął rozumiesz - szepnąłem przez łzy. Zacząłem płakać. Cal mnie w siebie wtulił.
***
- Luke! Nie ma go tu rozumiesz?! - usłyszałem krzyk Caluma, I wtuliłem się w jego poduszkę. Niech on mnie zostawi.
Po chwili drzwi się otworzyły i wszedł do nich Luke. Usiadł obok mnie, i zdjął poduszkę z mojej twarzy. Moje oczy były podpuchnięte, usta mocno zarużowione. Westchnąłem.
- zostaw mnie... chce być sam - szepnąłem. - a on mnie przytulił, i pocałował. Bardzo mocno i czułe. Odwzajemniłem, dalej go kocham, dalej jest dla mnie ważny. Może ja dla niego nie jestem już tak ważny, ale on dla mnie jest.
- wróć ze mną do domu... proszę - szepnął, i złapał moje dłonie, I zaczął je lekko pocierać. Pocałował moje ręce, I zaczął mnie lekko muskać w ustka.
- dobrze - szepnąłem zrezygnowany. Wstałem, I wziąłem moje rzeczy, złapał mnie za rękę i splutł nasze palce, a on za chwile wziął moją torbę i schował ją do bagażnika. Ja sam Usiadłem na miejscu pasażera i Oparłem głowę o szybę wpatrując się w przepiękny krajobraz za oknem.
Wjechaliśmy na podjazd, wyszedłem z auta i ruszyłem do domu, Luke podbiegł do mnie, i złapał mnie w pasie i pod kolanami unosząc do góry. Pisnąłem, bo mnie wystraszył. Wszedł ze mną do domu, I położył mnie na kanapie w salonie, sam pochylajac się nade mną. Zaczął całować mnie po szyji, I ramionach, wsunął mi rękę pod bluzkę, i chciał ją zdjąć, ale szybko go powstrzymałem.
- nie mam ochoty Luke - szepnąłem, fuknął na mnie zły, a ja znowu zostałem sam, ze swoimi myślami.
Luke POV
- Skoro jemu już nie zależy, to ja też przecież nie będę robić nie wiadomo czego, z resztą ani razu się nie kochaliśmy jeszcze! - krzyknąłem zdenerwowany do mojego przyjaciela, poklepał mnie jedynie po plecach, a ja spojrzałem na niego już lekko uspokojony.
- stary, zachowałeś się jak kutas... nie dość, że on się zgodził wrócić do domu, a ty chcesz go tylko to jednego?! Stary? Ogarnij dupe, kup bukiet róż i go na kolanach przepraszaj .. - fuknął a ja przyznałem mu rację.
Pożegnałem się z nim, poszedłem do kwiaciarni i wybrałem jeden, z najpiękniejszych bukietów róż. Zapłaciłem i pobiegłem do domu. Wszedłem do środka, I zobaczyłem zapłakanego Michaela. Rozmawiał z kimś przez telefon.
- Nie... Nie Cal nie rozumiesz.... kocham go on.. on jest dla mnie wszystkim. Zmienił się to prawda... nie kocha mnie... nie wiedział nic o ślubie.... Nie cal nie w tym sensie. Nie wiedział gdzie, kiedy o której. To boli. Z resztą on mnie nie chce, to widać. Albo chce mnie przelecieć, albo nie chce mnie po prostu, no nie wiem... nie chce go zostawiać. - wtedy mnie zauważył. - musze kończyć Cal, narazie.
Po czym się rozłączył. Usiadłem obok niego na kanapie, i podałem mu bukiet. Wziął go do ręki, mówiąc ciche dziękuję.
Objąłem go ramieniem, I musnąłem jego szyjkę.
- kocham cie, przepraszam skarbie - szepnąłem a on się we mnie wtulił. Jest taki słodki. Zacząłem go głaskać po poliku, po włoskach i ramieniu.
- wybaczysz mi? - szepnąłem, I musnąłem jego usta. Odwzajemnił niepewnie. Czułem, że jest spięty.
- tak - wyszeptał. Byłem taki szczęśliwy. Wziąłem jego bukiet, który mu podałem, I Wstawiłem je do wazonu. - kochanie?
- hm? - wyszeptałem, spojrzałem mu w oczka. Pokręcił tylko głową, I jeszcze mocniej się we mnie wtulił. Tak bardzo byłem zły, zły na siebie, że go mogłem stracić. Postanowiłem, że chcę sprawić, że będzie najszczęśliwszym chłopakiem na ziemi.
____
A macie. :D
CZYTASZ
Voices in my head ll (zakończone)
FanfictionZapraszam na ff "zakazane uczucia" z Hemmingsem! Wracam do pisania :)