"Luke na prawdę się zmienił. Ostatnio poszedł za mnie na zakupy, rozpakował je i zrobił nam obiad. Troszkę go przypalił, ale to nic. Jest dopiero 11, a już z 10 razy powiedział, ze mnie kocha. Dziękuję Cali! <3" napisałem szybko, i wysłałem do Hooda.
Jeszcze tylko pięć dni, do naszego ślubu. Jeju, nie wierzę w to. Pięć dni, I będziemy już na zawsze razem. Czy to możliwe? Musi, skoro teraz, Luke przymierza swój garnitur na ślub. Jest strasznie starodawny, bo nie pozwala mi się w nim zobaczyć. Ujrzę go dopiero na ślubie.
On mnie też, ale ja jestem bardziej ciekawy. Idąc przez kuchnie, kilka razy uderzyłem już o framugę drzwi. Bolało. Spojrzałem na mojego narzeczonego, który właśnie obejmował mnie od tylu.
-Chodź, pokaże ci coś. - szepnął mi na ucho, a moim ciałem wstrząsnął dreszcz. Ubrałem bluzę, i poszedłem za nim. Usiedliśmy w jego samochodzie, i ruszyliśmy w nieznaną mi drogę. W końcu stanęliśmy przed wielkim domem. na zewnątrz było pełno kwiatów, których nie mogłem od siebie rozróżnić. Dom cały, był biały, jedynie drzwi wyróżniały się, ponieważ były w kolorze dębu.
Wszedliśmy do środka, a tam od razu, ukazał się piękny salon. Po prawej stronie, były schody prowadzące do góry. Po lewej znajdowała się kuchnia, z całym już wyposażeniem. Blaty były jasne, a dół, czyli drzwi oraz same szafki, ciemne. Salon był jasny, w kolorze ecri, jasne fotele, oraz kanapa ze skóry, oraz kilka szafek. Na ścianie, na przeciwko kanapy, stał wielki telewizor, a na środku mały stolik.
Spojrzałem na Luke, a on jedynie z uśmiechem pociągnął mnie dalej. Po prawej stronie, znajdowały się drzwi do małej łazienki. Kafelki w kolorze czerwonym, oraz kilka elementów w kolorze czarnym, takich jak umywalka,oraz sedes.
Poszliśmy stalowymi schodami na górę, a tam pokazał mi kilka pokoi, dla gości które nie były znacznie urządzone. Szafka na ubrania, oraz łóżko wystarczyło. Wtedy pokazał mi naszą sypialnie, okno, na balkon, dawało mnóstwo światła. Wielkie łóżko, z wieloma poduszkami. Uwielbiałem poduszki, wszystkiego rodzaju. Od puchatych, do tych mniej miękkich, od kolorowych, po czarne czy niebieskie.
Spojrzałem ukradkiem na chłopaka, i uśmiechnąłem się. Objąłem go mocno w pasie, na co się zaśmiał, i wtulił w siebie. Schowałem twarz w jego szyji, i poczułem nowe perfumy. Skąd wiem, że nowe? Ponieważ wszystkie perfumy , jakie ma sam mu kupuje, a takowego zapachu, sobie nie przypominam.
- skarbie, skąd masz nowe perfumy? - szepnąłem.
- kupiłem sobie, ładne prawda? Przypominają mi o tobie, za każdym razem kiedy nie ma Cię obok. - szepnął i pocałował mnie mocno.
- a co to za dom?
Spytałem, a on lekko się spiął. No tak kocurku, czekam aż mi odpowiesz.
- nasz nowy dom. Po ślubie tutaj zamieszkamy. A teraz chodź, jedziemy na zakupy po wódkę na wesele i ogólnie. Chodź - splutł nasze palce, i wyszliśmy zamykając drzwi na klucz.
Pojechaliśmy do sklepu, i weszliśmy do środka. Luke pchał wózek, który po chwili zapełnił się litrami wódki i kilkoma przekąskami.
Wróciliśmy do domu, Luke schował butelki do szafki, a ja wyspałem popcorn do miski. Zaniosłem jedzenie do pokoju. Usiadłem na kanapie, a już po chwili miejsce obok mnie zajął Hemmings. Usiadłem mu na kolanach, i obejrzeliśmy film. Luke wybrał horror, który miał być straszny, niestety taki nie był, i po chwili zasnąłem w ramionach mojego ukochanego.
Obudził mnie łomot w drzwi, Luke uspokoił mnie całując w czoło, i poszedł sprawdzić kto się dobija, o 2 w nocy.
- kochanie! Chodź - usłyszałem krzyk Luke, więc zakryłem się kocem i zszedłem na dół. W drzwiach stali moi rodzice.
- a wy co tutaj robicie? Ślub jest przecież za no za cztery dni. - Zaśmiałem się, ale ostatecznie ich wpuściłem. Zaprowadziłem rodziców do pokoju, gdzie mieli się zatrzymać, posłałem im łóżko, i wróciłem do kuchni. Zrobiłem sobie herbaty, a Luke zamiast pójść do pokoju, przyszedł do mnie.
- kochanie, chodź spać. - objął mnie w pasie. - nie możesz nie spać przez noc. Jest druga w nocy.
- idź, ja zaraz wrócę, a ty idź się położyć. Wypije i przyjdę do ciebie - uśmiechnąłem się, i upiłem łyk napoju.
Luke nie chciał nawet słuchać, żeby iść sam, pozwolił mi wypić herbatę, po czym wróciliśmy do pokoju.
***
Rano wstałem już o siódmej, żeby przygotować śniadanie dla mnie, Luke oraz rodziców. Zrobiłem kanapki, oraz cztery herbaty po czym poszedłem obudzić chłopaka. Nie chciał wstać, więc Usiadłem na niego i zacząłem całować jego szyję, oraz klatkę piersiową.
- mmm tak budzić mnie możesz zawsze - zaśmiał się, a ja pocałowałem czule jego usta.
- proszę, chce żeby wszystko wypadło dzisiaj dobrze, wiesz jacy są moi rodzice. Kochanie, wstawaj śniadanie już na stole. - po czym cmoknąłem jego usta i zszedłem na dół.
Rodzice siedzieli już w kuchni, jedząc przygotowane przeze mnie śniadanie. Usiadłem obok nich, i czekając na Luke zacząłem bawić się palcami. Denerwowałem się nie tylko ślubem, jak tym, że będę musiał wszystkich przyjąć.
***
Wieczorem nasz dom był już pełen ludzi, czekających na ten dzień. Co prawda, wiedziałem, że przyjechali tutaj dla nas, dla mnie i Luke, ale chciałem, żeby ten dzień był... magiczny. A Luke obiecał, że taki będzie, więc dlaczego miało by tak nie być?
______________________
Za chwile dodam jeszcze jeden rozdział, a potem Epilog i to będzie już koniec :( <3
CZYTASZ
Voices in my head ll (zakończone)
FanfictionZapraszam na ff "zakazane uczucia" z Hemmingsem! Wracam do pisania :)