Szukałem go po całym mieście, nie wiem, co się ze mną ostatnio dzieje. Dzwoniłem już do Ashtona, Caluma i reszty osób które go znają, niestety nikt nie wie gdzie może być. Do niego również dzwoniłem, lecz nie odbiera. Wysłałem mu chyba ze sto smsów, ale nie odpisał na żadnego. A ja go tak bardzo kocham. Przecież to wszystko robie dla niego. I obiecuje, że się zmienię. Przysięgam to każdemu z osobna, tylko niech mój skarb wróci.
Pochodziłem jeszcze chwilę, po czym usłyszałem cichy szloch. Odwróciłem się w stronę ławki, na której siedział zielono-włosy, i podszedłem do niego. Objąłem go mocno ramieniem, a on wtulił się we mnie jak bezbronne dziecko. Skrzywdziłem go, tak bardzo a tego nie chciałem.
- kochanie, przepraszam.. przepraszam już cichutko - szeptałem do jego ucha.
- powiedz mi, gdzie jest nasz ślub - szepnął. Odpowiedziałem zgodnie z prawdą, a on zaczął zadawać jeszcze kilka innych pytań, na które z resztą odpowiedziałem prawidłowo. Wiedziałem o naszym ślubie, o której ma być oraz gdzie.
- wrócisz do domu? - spojrzałem w jego oczy. Były przepełnione smutkiem, żalem i łzami, które starał się wstrzymać.
- masz ostatnią szansę Hemmings. Rozumiemy się? - szepnął, a mnie aż serce zakuło. Nie chciałem tego wcale. Eh.
- ostatnią - odpowiedziałem również szeptem, i musnąłem jego ustka, tak delikatnie jak tylko umiem. Chciałem być dla niego kimś, więcej niż, tylko przyjaciele. A już jako jego mąż, będę kimś dużo więcej.
- tak bardzo Cię kocham, wybacz mi, jesteś moim światłem, wokół ciemnych dni. Rozświetlasz mnie w środku, jak i na zewnątrz, nie chce cię stracić, kocham cię - powiedziałem zbliżając się coraz bliżej, w końcu po powiedzeniu ostatniego słowa, pocałowałem go czule, z uczuciem i miłością, jaką do niego czuje.
Wróciliśmy do domu, Michael poszedł się położyć, bo był zmęczony po nieprzespanej nocy, a ja wróciłem na dół do kuchni, i zrobiłem sobie herbatę. Upiłem kilka łyków i poczułem się senny, dlatego położyłem się na kanapie, i zasnąłem.
Obudziłem się niespełna dwie godziny później, przykryty kocem, co było dziwne, bo ja się nie przykrywałem. Wstałem i ruszyłem do kuchni, słysząc z niej odgłosy.
Michael robił nam kanapki, śpiewając i tańcząc. Oparłem się o framugę drzwi, i patrzyłem na zgrabne ruchy Clifforda. Wyglądał jak aniołek w mojej zbyt za dużej bluzie dla niego, oraz czarnych rurkach. Podszedłem powoli, i Objąłem go w pasie.
- książę co robisz? - kiedy szepnąłem mu na ucho, ten pisnął i wywalił całą czekoladę na mnie. Zaśmiałem się widząc jego zmieszaną minę, mówiącą "kochanie, nie chciałem, przeleć mnie" wziąłem sobie to do serca, i wziąłem go na ręce zanosząc go do sypialni. Położyłem go na łóżku, i zacząłem całować każdy kawałek jego ciała.
Jego szyja była już prawie cała czerwona, kiedy postanowił mnie z siebie zrzucić, przez co upadłem na podłogę, z głośnym hukiem, i obitym już teraz tyłkiem.
Wybuchnąłem śmiechem, przez spanikowaną minę chłopaka. Pociagnąłem go do siebie, i mocno pocałowałem. Wiedziałem doskonale, że chce poczekać z tym do ślubu, dlatego to uszanuję. Usiadłem na łóżku i wtuliłem go w siebie.
- jesteś najlepszym, co mnie w życiu spotkało. Kocham cie - wypowiedziałem te słowa, i oboje ruszyliśmy na dół coś zjeść.
Tym razem, widziałem, że przez cały czas, kiedy z nim byłem, uśmiechał się, oraz śmiał co mi bardzo odpowiadało. Postanowiłem zrobić coś jeszcze. Wyjąłem wszystkie piwa z lodówki, jakie miałem, na co Michael spojrzał na mnie z wyrzutem, I smutkiem. Otworzyłem wszystkie puszki i zacząłem wylewać je do zlewu. Mina i uśmiech mojego przyszłego męża, była wprost idealna chwila, żeby to zrobić. Podszedłem do niego, i mocni go pocałowałem.
____________
Dobra no macie! Ale nie komentujecie, nie ma rozdziału
CZYTASZ
Voices in my head ll (zakończone)
FanfictionZapraszam na ff "zakazane uczucia" z Hemmingsem! Wracam do pisania :)