Przez cały następny wieczór, myślałem co mam ze sobą wziąść na nasze wakacje. Spakowałem już cztery pary spodenek i jedne długie, jak by było zimno. Kilka koszul i koszulek na ramiączkach i krótkim rękawku. Wziąłem około ośmiu par bokserek, skarpetki, kilka ręczników, żeby można było się spokojnie wytrzeć i... to w sumie wszystko co było w mojej walizce. Najwyżej kupi się tam. Jako, że w moim bagażu było jeszcze trochę miejsca, Luke spakował swoje rzeczy do mojej. W nasz duży plecak zostały spakowane dwie pary okularów przeciwsłonecznych, poduszka dla mnie do samolotu, bo Bałem się latać. Chusteczki higieniczne, oraz kilka butelek picia na drogę.
- skarbie! - usłyszałem krzyk, Luke wolał mnie dzisiaj od samego ranka. Ciągle pytał, gdzie są ręczniki, gdzie bilety gdzie telefon. No wariat. Zaśmiałem sie I poczułem ręce na moich biodrach.
- kochanie co ty robisz? Kanapki? Kupimy w samolocie ejj no odłóż to - mruknął i zabrał mi nóż, kładąc go na blacie. Obkręcił mnie dookoła i wziął na ręce.
- mój książę nie będzie się zapracował, wychodzimy - powiedział po czym wyniósł mnie z kuchni.
***
Po nie całej godzinie, byliśmy już na lotnisku, spojrzałem na zegarek w telefonie, była 10:17 a o 11:00 mamy lot. Jeszcze sporo czasu. Usiadłem na krzesełkach i wtuliłem się w Luke.
- boisz się? - usłyszałem szept koło mojego ucha. Pokręciłem przecząco głową. Bałem się, cholernie się Bałem. Ale przecież się do tego nie przyznam, w końcu jestem facetem.
Po niecałej godzinie, wsiedliśmy do samolotu. Splotłem mocno ręce, moją i Luke. Chciałem wyciągnąć poduszkę, ale powiedział, że mam położyć się na nim. No dobrze. Wtulilem się i po chwili zasnąłem.
***
Obudziłem mnie turbolencje związane z lądowaniem. Otworzyłem oczy,i spojrzałem na niego. Przespałem cały lot.
Wyszedliśmy jako jedni z pierwszych, wzięliśmy bagaże i przeszliśmy przez odprawę.
Luke zaprowadził nas do hotelu, był ogromny. Zarejestrował nas i poszliśmy do pokoju, postawiłem torbę na samym progu, I szeroko otworzyłem buzię. Wow.
Na środku pokoju stało wielkie, dwuosobowe łóżko, z wieloma poduszkami. Z każdej strony były szafki nocne, a na przeciwko jedna wielka szafa z lustrem. Pokój cały był jasny, ściany beżowe, z białym, jedynie szafki były z ciemnego drewna. Dwa okna i jedno balkonowe, a widok z nich na morze Śródziemne. W pokoju były również drzwi do łazienki. Poszedłem do nich, i lekko je uchyliłem. Kafelki czarno-białe, wanna jak i prysznic, były ogromne. Lustro nad zlewem, w kształcie liścia. Wszystko byli śliczne!
- i co kochanie, podoba ci się? - objął mnie w pasie i pocałował w kark. Podoba? No pewnie! Pomyślałem, lecz w ostateczności pocałowałem go szeptając co jakiś czas dziękuję.
Hemmings kazał mi się przebrać, więc tak zrobiłem. Ubrałem moje czarne krótkie spodenki, I biały podkoszulek. Tak ubrany wyszedłem z łazienki.
- gotowy! - spojrzałem rozbawiony na niego i podałem mu rękę. Wyszliśmy z pokoju, zakluczajac go. Klucz musieliśmy zostawić w recepcji, choć miałem wątpliwości, oddałem go. Poszliśmy na plażę. Hm. Luke kupił nam po kolorowych napojach z lodem, zapewne sam barwnik, ale nie narzekałem.
Objęci ramieniem, poszliśmy brzegiem morza, muskając co jakiś czas usta, pijąc oraz śmiejąc się. Woda delikatnie obmywała nasze nogi, a nie powiem, była ciepła.
Zbliżała się już dwudziesta, dlatego postanowiłem zadzwonić do Caluma.
- Cali? Hej... jak się czujesz? Wiesz co, no juz jestesmy dawno.. tak w ogóle potem wyślę Ci zdjęcie naszego pokoju ... tak w ogóle kochany jest, mam tylko nadzieje ze mnie z nikim nie zdradzi... bo wiesz, jest tu ich dużo no i... - szepnąłem smutno. - dobra, zadzwonię później, dobranoc - po czym cmoknalem jak bym dawał buziaka, I rozłączyłem się.
Wróciłem do domu i poszedłem do łazienki, Umyłem się szybko, i wróciłem do pokoju. Położyłem się spać, z moim skarbem i zasnąłem. Dzień był pełen wrażeń.
_______
Kolejny rozdział! :D
CZYTASZ
Voices in my head ll (zakończone)
FanfictionZapraszam na ff "zakazane uczucia" z Hemmingsem! Wracam do pisania :)