Rozdział siódmy

2 0 0
                                    

                       17 lat wcześniej

-Mamusiu? A tatuś dzisiaj wraca do domku?- Spytałam stojąc przy wyspie kuchennej obok której stała moja mamcia. Lubiłam ją tak nazywać ale gdy mówiłam tak przy tatusiu to zaczynał krzyczeć i zabierał gdzieś mame.
-Tak kochanie a czemu pytasz?- Odpowiedziała po czym na mnie spojrzała. Na twarzy miała wielką fioletową plamke a nawet dwie! Też takie mam tylko na nóżkach i rączkach i czasami szyjce. Mój tatuś jest specjalistą w robieniu takich plamek! Codziennie mamy nowe! Tylko minus jest taki że troche boli jak je robi. Mamusia mówi że to takie specjalne tatuaże tylko dla dziewczynek bo mój braciszek takich nie ma. Moja mamusia jest bardzo śliczna i nie rozumiem czemu tatuś się z tym nie zgadza. Moja mamcia ma zielone oczka i bladą skórę dlatego jak ją maluje nigdy nie mam tak jasnej kretki by zrobić to dokładnie. Dzisiaj założyła kombinezon w różowe kwiatki i na główce miała taką bandamke w podobnym odcieniu.
-Tak z ciekawości a co dzisiaj na obiadek?-  Odezwałam się po dłuższej chwili.
-Specjalnie dla ciebie makaron z brokułami i mięskiem.- Uśmiechneła się i wróciła do krojenia brokuła ja za to pobiegłam do mojego pokoiku po moją książeczke o pieskach. Mama kupiła mi ją w sekrecie przed tatą więc mogłam ją czytać tylko gdy tatusia ani braciszka nie było w pobliżu a akurat siedzieli w garażu taty.

Po kilku chwilach usłyszałam trzask drzwi więc jak oparzona schowałam książeczkę pod materac mojego łóżeczka i wyszłam z pokoju. Gdy chciałam wejść do kuchni usłyszałam trzask zbitego talerza w kuchni ale nie zdążyłam nic zobaczyć ponieważ mój braciszek zaciągną mnie do łazienki. Gdy znaleźliśmy się w pomieszczeniu mój brat wyciągną coś z kieszeni po czym poczułam lekkie pieczenie na kawałku moich pleców które były odsłonięte przez sukieneczkę. Gdy Olivier jeszcze pare razy przejechał mi czymś metalowym po pleckach wypchną mnię z łazienki i zaprowadził do salonu gdzie siedziała moja mamusia z mokrą twarzą chyba od łez. Gdy tatuś mnie zobaczył podszedł do mnie i wyciągną swój pasek ze spodki.
-Zostaw ją ty bydlaku!- Usłyszałam głos mamusi mimo że moje oczy zaszły mgłą gdy poczułam metal i skóre na swoich plecach. Bolało. Tak strasznie bolało. Ale mamusia mówiła że musze wytrzymać.
-Jeszcze śmiesz mi się sprzeciwiać?!- Krzykną tato po czym usłyszałam ryk mamy gdy chyba i ona oberwała pasem. Po chwili mark mój tatuś wrócił do mnie i jeszcze pare razy mnie uderzył po czym kopną mnie w strone schodów. Po kilku sekundach się podniosłam i pobiegłam w strone swojego pokoju. Gdy zamknęłam za sobą drzwi ciągle słyszałam krzyki i płacz mamy. Tak się boje. Tak strasznie się boje. Ale przecież mi nie wolno się bać. Tatuś uważa że to dla słabych. Że tylko cioty się boją. Byłam ciotą. Tato też mówi że przytulanie się i kochanie jest dla słabych. Jestem tak strasznie słaba bo kocham mamusie, tatusia i braciszka. Nie chce być słaba. Chce być silna. Silna dla mamci. Chce by mamusia była szczęśliwa. By się codziennie uśmiechała. Nie chce żeby codziennie w nocy płakała tak jak robi to teraz.

Gdy się obudziłam nic nie słyszałam. Nic. Kompletna cisza. Powoli wynużyłam się z pod kołderki którą najpewniej przykryła mnie mamusia. Najpierw zajrzałam do sypialni rodziców. Nikogo nie było. W pokoju braciszka też pustka. Powoli i najciszej jak potrafiłam w razie gdyby tato i braciszek byli w domu zeszłam na dół. Nikogo. Kompletna pustka. Powoli weszłam do łazienki gdzie zobaczyłam mamusię. Całą zapłakaną. Jej ciało było we krwi i siniakach a na nadgarstkach miała czerwone kreski które wyglądały jakby były zrobione celowo. Gdy mamcia mnie dostrzegła w jej oczach zobaczyłam łzy. Gdzie tatuś? Gdzie oli?
-Isabel, Isabel, Isabel, Isabel. Isabel Miles- Powtarzała jak jakąś modlitwe.- On kocha Isabel Miles. Nie mnie a Isabel. Nie matke jego dzieci tylko Isabel. Zostawił nas dla Isabel.- Kontynuowała. Ale jak to? Przecież tatuś kocha mamusie i oliego. Przecież nie może kochać żadnej isabel. A może jednak nie kocha mamusi? Może ją lubi? Albo nienawidzi? Nie. On nie może. On nie... On... Może?

___________________________________________

Hejcia misie! Rozdział dość krótki ale nie mam pomysłu na więcej. Rozdział jest o OJCU Leili więc nie pomylcie go z jej ojczymem. Przepraszam też za błędy ortograficzne i brak przecinków ale nie skupiam się na tym zbytnio.
Dzięki i do następnego!

Man of DestructionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz