Rozdział 14

25 3 31
                                    

Levi

These hearts adore
Everyone the other beats hardest for
Inside this place is warm
Outside it starts to pour

-The Neighbourhood "Sweater Weather"

-Nie wiem co spakować - mruknąłem.

Od wyjazdu byłem w złym humorze, ale przy Catherine starałem się opanowywać. Liv ustaliła warunki, których nie mogłem, nie chciałem złamać. Nie chciałem, aby Catherine się na mnie zawiodła. Musiałem ukrywać ten sekret. Teraz siedziałem w swoim pokoju i przegrzebywałem szafę po raz trzeci. Nie miałem pomysłu co mogę założyć na podróż i co wziąć do przebrania na miejscu. Zawołałem, więc Lucię, która była mistrzynią w takich sprawach. Uwielbiała modę i nie zdziwiłbym się, gdyby w przyszłości została sławną modelką. Miała anielską figurę, nieskazitelną cerę i była po prostu piękna. Uważam, że też spełniłaby się w tym zawodzie.

-Na podróż weź zwykłe dresy i bluzę, tak nas - zrobiła krótką pauzę - tata ubierał...

-Okej - odpowiedziałem. - Co na koncert?

-Levi, masz jakiś zły humor – Lucia popatrzyła na mnie przenikliwie. - Co się stało?

-Nic - mruknąłem. - Po prostu nie lubię samolotów i się trochę stresuję.

Mam nadzieję, że siostra łyknęła moje kłamstwo, bo pokiwała jedynie głową.

-Na koncert weź te converse, bluzę, bo może być zimno i tę koszulkę - rzucała we mnie ciuchami i kazała je szybko pakować. - Do tego weź dwie koszule i dwie pary jeansów, bieliznę to chyba umiesz spakować sam.

-Dzięki Lucia - uśmiechnąłem się, bo siostra zawsze umiała mi poprawić humor.

Spakowałem przygotowane przez nią rzeczy i kilka koniecznie potrzebnych mi gratów do walizki. Wziąłem gitarę, a do podręcznego wrzuciłem suchy prowiant, wodę, książkę i odtwarzacz mp3.

Czas na przygodę życia.

***

Catherine

Przybijała mnie świadomość, że to już sierpień, a do końca wakacji zostało zaledwie kilka tygodni. Nie mogłam przestać myśleć o tym, że niedługo będę musiała rozstać się z Levim...wolałabym tego nie robić, ale nie przetrwałabym związku na odległość, za krótko się znamy.

Jest jeszcze możliwość abym została u ciotki, ale rodzicie nie ogarnęliby tak szybko dokumentów do nowej szkoły. Ewentualnie ją rzucę. Nie...nie mogę, to głupie.

Zazwyczaj, gdy łapałam się na głupich myślach to szłam na spacer. Dzisiaj musiałam spakować walizkę, więc włączyłam muzykę i zaplanowałam co mam włożyć.

Na podróż wzięłam bluzę i dresy, a na koncert koszulkę i bluzę ze zdjęciem Eminema. Mieliśmy zostać w Stanach jeszcze kilka dni i przy okazji coś zwiedzić, więc wybrałam najwygodniejsze, ale zarazem ładne ubrania. Kilka koszulek i jeansów.

Zapomniałabym o czerwonej czapce z napisem Slim Shady , która idealnie będzie dopełniała mój strój na koncert. Niedowierzałam...lecimy do Detroit, na koncert mojego idola.

Kilka godzin później już siedziałam w samolocie, po odprawie i obok mojego chłopaka, który szczerze się do mnie uśmiechał.

-Podekscytowana?

-Bardzo - wyszczerzyłam się. - Zaraz startujemy, leciałeś już samolotem? Ja nie. Trochę się stresuję, a jak się stresuję to dużo gadam. Wiesz moi rodzice często latają, ale ja jakoś nigdy nie miałam okazji, może po prostu się bałam, ale bardzo intryguje mnie zamysł spędzenia kilku dni w Ameryce. Najdalej chyba byłam w Sydney, piękne miasto - wzięłam wdech, a on w tym czasie mnie pocałował.

Letnie RadościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz