Rozdział 18

3 0 0
                                    

Levi

Nie chciałem, ale nie mogłem inaczej. Nie chciałem dać jej uciec, w przenośni oczywiście. Chciałem ją złapać, aby została na zawsze przy mnie. Ale nawet piosenka i kwiaty nie pomogły, bo mi nie wybaczyła.

I trochę ją rozumiem, bo przecież ją okłamałem i złamałem jej serce. Sam bym pewnie siebie rzucił. Ale mimo wszystko to rozstanie okropnie bolało. Dlatego starałem się zapomnieć. Jakoś zniwelować ten ból.

Wcześniej miałem kilka dziewczyn, ale rozstania tak nie bolały, bo były one jedynie momentami zachwiania się w moim życiu. Catherine powiedziała, że pierwsza miłość boli najbardziej...ale czy ona była moją pierwszą miłością? Z jej wypowiedzi wnioskuję, że ja byłem jej, ale nie jestem pewien, czy nie kocham kogoś równie mocno...

A mianowicie Liv. Tyle wydarzeń w moim życiu skumulowało się w tym samym czasie, że w przyszłości będzie to pewnie dla mnie, jedna wielka sterta połączona w całość. Ona od zawsze była dla mnie ważną osobą, pamiętam też, że od zawsze się przyjaźniliśmy. Teraz namieszała...ale mimo wszystko mam dziwne uczucie, że jest moją pierwszą miłością i...że będzie tą ostatnią.

Nie wiedziałem co kierowało mną tamtego dnia, ale gdy Catherine powiedziała, że mi nie wybaczy, poszedłem do Liv. Gdy zobaczyła mnie w drzwiach, od razu założyła buty i bez pytania wyszła ze mną do parku. Dopiero gdy dotarliśmy na miejsce, przerwała ciszę.

-Co się stało, że musiałeś przyjść do mnie do domu? - zapytała lekko zirytowana.

-Przepraszam, nie myślałem. Po prostu...to już oficjalne. Nie wybaczyła mi - wzruszyłem ramionami, ale w środku wszystko chciało wykrzyczeć w stronę nieba, wszystkie niewypowiedziane słowa.

-Przykro mi - podeszła do mnie. - Pierwsza miłość zawsze boli najmocniej. Musisz pozwolić jej odejść, jeśli tylko tego chce. Musisz pozwolić sobie zapomnieć i musisz zacząć żyć dalej. Nie możesz całe życie opłakiwać jednej miłości, Levi.

-Problem w tym...że ona chyba nie była moją pierwszą miłością - mruknąłem. - Wierzę w to, że mojej pierwszej miłości, nie pozwoliłbym tak szybko odejść. Chociaż...co ja mówię, nie widziałem nawet, że moja pierwsza miłość była we mnie zakochana...

-Chwila, chwila – Liv przerwała mi machnięciem ręki. - Kto jest twoją pierwszą miłością?

Westchnąłem.

-Ty. Ty jesteś moją pierwszą miłością Liv.

Rudowłosa zasłoniła dłonią usta i zbliżyła się do mnie jeszcze bardziej.

-Nikt...nikt mi nigdy nie powiedział, że jestem jego miłością - w jej oczach zobaczyłem łzy. - Dziękuję, Levi. - Powiedziała i przytuliła się do mnie. Nikt jej nigdy tak nie powiedział...a w związkach była wielu.

Nikt jeszcze jej nie docenił.

Nikomu nie mogła zaufać.

I wtedy wszystko zrozumiałem. Zrozumiałem skąd bierze się jej zazdrość, dlaczego tak mieszała w związku moim i Catherine. Wtedy pragnąłem ochronić ją przed światem, bo pod skorupą tej pewnej siebie dziewczyny była niezwykle wrażliwa osoba, która została skrzywdzona przez otaczającą ją ludzkość.

***

-Co ty sobie myślałeś!? - Lucia naskoczyła na mnie od razu, gdy przekroczyłem próg domu. - Jak mogłeś ją oszukać? I to, na rzecz Liv!?

-Lucia...

-Nie Luciuj mi tu! Zadałam ci pytanie!

-Nie oszukałem jej na rzecz Liv...zataiłem przed nią prawdę, bo nie chciałem jej zranić...

-I co ty sobie wtedy myślałeś!? - przerwała mi siostra. - Kłamstwo ma krótkie nogi! Wydawało ci się, że to mniej ją skrzywdzi? No to się kurde pomyliłeś.

-Lucia, daj mi spokój - odpowiedziałem. - Też to przeżywam, nie rozumiesz? Też wiem, że źle postąpiłem! Ale nie da się już tego odwrócić, muszę dać jej odejść, jeśli tego chce.

-Bo co, bo Liv ci tak powiedziała?

-Co? Skąd...Lucia? - zapytałem zaskoczony.

-Myślisz, że nie znam zapachu jej perfum? Levi, mnie nie oszukasz.

Westchnąłem.

-Tak. Liv mi to powiedziała i się z tym zgadzam, a teraz pozwól, że pójdę do siebie - powiedziałem i skierowałem się w stronę schodów.

-Jeszcze nie skończyłam! - wykrzyknęła Lucia.

-Ale ja już tak! - odkrzyknąłem.

***

Kolejnego dnia wyszedłem wraz z Liv do parku. Chciałem jej wtedy zaproponować związek, ale coś w jej spojrzeniu mi nie pasowało. Uśmiechała się do mnie, ale ten uśmiech nie sięgał oczu. Coś mnie jej spojrzeniu odrzucało...może Lucia miała rację? Może nie powinienem jej ufać? 

Letnie RadościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz