W labiryncie

1 0 0
                                    

08.05.2024r.

Życzę Ci dużo zdrowia, szczęścia, spełnienia marzeń, cierpliwości do mnie oraz dużych zasobów mojej (bo to się zawsze przyda), jeszcze więcej zdrowia (bo jest ci to potrzebne) i wszystkiego czego tylko zapragniesz. Mam nadzieję, że spędziłeś ten wyjątkowy dzień tak jak chciałeś i z kim chciałeś. Mam też nadzieję, że poniższa historia Ci się spodoba i będzie to miłym zakończeniem tej środy. Wszystkiego najlepszego!

Także wszystkich innych zapraszam do czytania. Żywię nadzieję, że i wam się spodoba.

***

- Jaki on uroczy! - wykrzyknęła brunetka, rozczulając się nad stworzeniem, które właśnie się do nich zbliżało.

Jej towarzysze spojrzeli na nią jak na wariatkę, no oprócz Olivera, który miał podobne zdanie, ale cenił sobie trochę bardziej swoją reputacje w tym gronie niż ta dziwaczna dziewczyna. Stwór był coraz bliżej grupy, a oni nie mieli gdzie się cofnąć, bo za nimi była ściana labiryntu, która pojawiła się jak tylko wszyscy przekroczyli próg nowego korytarza. Skuleni tłumnie w rogu z niepewnymi minami patrzyli na zwierzę. Nagle zwariowana dziewczyna wybiegła i rzuciła się do przodu.

- Elif! Nie! - krzyknął Oliver przerażony jej poczynaniami.

Nie mógł zrobić nic więcej niż patrzeć, jak zielonooka dopada do groźnego stworzenia i rzuca się, aby je przytulić. Odwrócił odruchowo głowę, bo nie wyobrażał sobie obserwować jak to coś rozszarpuje członkinie ich eskapady. Jednak nie usłyszał ani przeraźliwych wrzasków, ani odgłosów rozrywania ofiary szczękami. Nie wiedząc co się dzieje, przeniósł wzrok na scenę przed nimi. Nigdy się spodziewał tego co zobaczył. Mianowicie, Elif głaskała stworzenie, jakby było zwykłym psem, a nie groźną bestią z labiryntu. Spojrzał na resztę i nie zdziwił się widząc ich oniemiałe miny, spodziewał się zresztą, iż wygląda podobnie.

W końcu brunetka przestała swoją całą uwagę poświęcać stworkowi - jak pieszczotliwie nazwała zwierza w głowie - i podniosła głowę, żeby zakomunikować, że mogą ruszyć dalej, ale zamarła na widok ich mimiki. Przebiegła oczami po twarzach towarzyszy i przełknęła ślinę, bo chyba znów zrobiła coś czego nie powinna. Wypuściła stworzenie z objęć i wstała z zamiarem przemierzeniem labiryntu do końca samodzielnie, ale nim zdążyła zrobić choćby mały kroczek w tył, w jej stronę zostały wystawione łuki, miecze i inne bronie, w których posiadanie wchodzili podróżnicy. Zielonooka skuliła się w sobie i czekała na cios.

- Kim ty do cholery jesteś! - wykrzyknął podenerwowany dowódca wyprawy. - Pojawiasz się znikąd, bez żadnej broni, mocy czy chociażby rozumu i na każdym kroku narażasz siebie jak i nas! - kontynuował wydzieranie się.

Jego agresja spowodowała, że stwór, który do tej pory grzecznie siedział przy nogach opieprzanej dziewczyny, zaczął warczeć, co w jego wykonaniu tak brzmiało przerażająco, że wszyscy wcisnęli się w kąt jeszcze mocniej, choć wydawało się to niemożliwe.

Kiedy rozwścieczone na nowo zwierzę zaczęło się do nich sprawnie zbliżać, Oliver oprzytomniał i zareagował natychmiastowo.

- Przestań! - zwrócił się do krzyczącego zapamiętale na jedyną kobietę w składzie, wysokiego blondyna.

- Masz zamiar ją bronić?! - oskarżenie wybrzmiało w cichym korytarzu.

- Nie, ale teraz to ty nas narażasz! - zauważył słusznie szatyn.

To skutecznie zamknęło usta blondynowi, który zdał sobie sprawę, że nie dość, iż rozwścieczył bestię, która niecałą minutę temu była potulna to jeszcze zdradził bardziej rozumnym mieszkańcom labiryntu, gdzie się znajdują. Spuścił głowę, bo w całej swojej karierze nie wykazał się tak nieodpowiedzialnym zachowaniem.

Point of viewOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz