Zimowa opowieść

1 0 0
                                    

22.12.2024r.

Był późna mroźna noc. Lekko prószący śnieg, podmuchy wiatru i nieliczne uliczne lampy, dające ciepłe światło, tworzyły magiczną scenerię. Późna pora sprawiła, że na zewnątrz nie było już nikogo. W okolicznych budynkach nie jaśniało żadne światło. Wyglądało to tak jakby świat wokół zamarzł przez ujemną temperaturę. Cisza i spokój - to były słowa idealnie opisujące ten moment. Kilka ostatnich jesiennych liści oderwało się od gałęzi - ostatnie oznaki życia przyrody zniknęły wraz z nimi. Czas silnych wiatrów i wielogodzinnych opadów deszczu właśnie się zakończył. Teraz na świecie miała nastać zima. Pierwszy śnieg dotknął podłoża, osadzając się na nim. Zaspy śniegu zaczęły się rozrastać. Spokojnie spadający puch gwałtownie przyśpieszył. Temperatura mocno spadła, a do tej pory lekki powiew wiatru zmienił się w wichurę - to by było na tyle z poprzedniego spokoju. Na głównej ulicy tego cichego, pogrążonego we śnie miasteczka pojawiło się znienacka kilka zakapturzonych postaci. Rozejrzały się i przeszły kawałek, jakby w sprawdzeniu czy ktoś się w pobliżu nie pałęta. Kiedy upewniły się, że są sami, kiwnęli do siebie i złapali za ręce.

Czas ponownie się zatrzymał - tym razem naprawdę - a w środku okręgu, który stworzyły postacie, ukazał się wir. Trąba powietrzna, która nie miała prawa pojawić się w zawieszeniu, uległa zwiększeniu wszerz i wzdłuż. Gdy "wiatr" się rozproszył, na jego miejscu pojawiły się jeszcze dwie postacie. Jedna o śnieżnych włosach, oszronioną skórą i zimnymi błękitnymi oczami, i druga z kruczą czupryną, ciemną karnacją i bezdennymi czarnymi tęczówkami. Dwoje tak odmiennych, z większą ilością różnic niż można sobie wyobrazić, istot trzymało się za ręce i podziwiało miejsce, w którym się znaleźli.

- Odeślij je - odezwała się białogłowa.

- Nie - odparł stanowczo czarnowłosy.

- Nie są nam dłużej potrzebne - upierała się.

- A jesteś pewna, że dobrze trafiliśmy? - Spojrzał na nią z ukosa, niepewność aż od niej biła. - Tak myślałem.

Odszedł kawałek, wydając niewerbalny rozkaz i zabierając dłoń z jej uścisku. Starała się dosięgnąć jego zimnych palców, ale oddalił się zbyt mocno. Zraniona odwróciła się do niego plecami. Cienie tymczasem rozproszyły się po miejscowości, sprawdzając każdy jej kąt. Ciemnooki spojrzał na kobietę: stała tam, tyłem do niego z opuszczonymi ramionami i zwieszoną głową. Podszedł do niej świadomy, że na jej twarzy zobaczy zarznięte stróżki łez. Zawsze zapominał jak bardzo wrażliwa potrafi być, choć jej wygląd na to nie wskazywał. Westchnął i podniósł jej głowę, gdy już stanął przed nią.

- Przepraszam Śnieżynko - mruknął, rozpuszczając lód na jej policzkach.

Nie odezwała się, za to wyrwała brodę z jego uścisku i odsunęła się na tyle, aby nie mógł jej dosięgnąć bez podejścia bliżej. Jej zachowanie zdenerwowało go. Nigdy nie odważyła się odsunąć się od niego, kiedy chciał ją udobruchać.

- Byliśmy już wszędzie - nawiązała do jego wcześniejszej wypowiedzi. - Jeśli to nie tu... - zwiesiła głos. Cisza powiedziała mu wszystko.

Jeśli to nie jest dobre miejsce, nie ma takiego wcale. A do tego nie mogli dopuścić. Ponownie Westchnął i skinął głową. Pstryknął palcami. Cienie - gdziekolwiek były - powróciły do swojego świata.

- W takim razie musimy się pośpieszyć - powiedział. - Nie wiadomo kiedy tu wzejdzie słońce -dodał jakby do siebie.

Kiwnęli do siebie i rozeszli w dwie różne strony.

***

Świt był coraz bliżej. Żadne z nich o tym nie wiedziało, więc nie przejmując się czasem szukali. Miasteczko nie było duże, ale przeszukanie każdego zakątka aby ukryć swoje sekrety zajmowało dość długo. W końcu niedługo po szóstej rano, kiedy do wschodu słońca było bliżej niż dalej, oboje odnaleźli to czego poszukiwali przez minioną noc. Śnieżynka natknęła się na swoją kryjówkę pierwsza.

- Księżniczko Lodu - powiedziała, do śpiącej dziewczynki. - Od dziś będziesz moją kryjówką, schronieniem. A ja zostanę twoją duszą i siłą życiową. Kiedy będziesz się czuć samotnie będziesz mogła mnie wezwać. Będziesz musiała skrywać wielką tajemnicę Kori. Nawet nie wyobrażasz sobie jak wielką...

Po tych słowach, przegoniła dusze, którą posiadała białowłosa i zajęła jej miejsce.

Kiedy Śnieżynka już była bezpiecznie ukryta, Mrok znalazł to czego szukał.

- Księciu Nocy - zaintonował, do pogrążonego we śnie chłopca. - Od dziś staniesz się moim schronieniem, ostoją. Ja będę twoją siłą i mocą. Kiedy staniesz się samotny, poznasz moc wezwania mnie do siebie. Będziesz musiał zataić wiele rzeczy Yoru. Nawet nie wiesz jak wiele...

On także po tych słowach zajął miejsce duszy, którą posiadał czarnowłosy.

Kiedy tylko ich zabrakło natura znów lekko odżyła. Wicher ponownie szarpał drzewami, mróz zalewał domy, a śnieg wznowił gwałtowny opad...

***

- UCIEKLI!!!

Głos Najwyższej rozniósł się po świątyni. Wszyscy podwładni zlękli się na ten dźwięk. Najwyższa nie była osobą o stalowych nerwach. Sługi skryły się w jedynym bezpiecznym miejscu, tam gdzie magia posłanki nie działała. Sala mocy dająca energię siłą natury, paradoksalnie odbierała ją posłanej przez matkę opiekunce.

- Muszę ich znaleźć - mamrotała do siebie, biegając po świątyni. - Szwadron Cieni powinien wiedzieć gdzie się podziali. Mrok przecież tak strasznie kocha ich używać - mówiła szalenie. - Niestety tylko on potrafi ich przywołać, bo to jego sługusy - przypomniała sobie. - Ale on jest moim - uśmiechnęła się obłąkańczo.

Zabrała najczarniejszą z ksiąg z biblioteki, po czym pobiegła do sali rytualnej.

- Mogą uciekać, mogą się chować, ale przede mną nie można się skryć. Jestem Najwyższą, posłanką matki, aby kontrolować jej dzieci. Nieposłuszne dzieci się każę, a posłuszne nagradza. Śnieżynko, Mroku, nie wiecie co zbudziliście tej nocy...

Te słowa były jej ostatnimi, ponieważ nigdy później nikt nie spotkał Najwyższej w świątyni natury. Jedyne co po niej zostało, to krąg rytualnej soli i najczarniejsza księga otwarta na szwadronie Cieni...

***

Witam was kochani pierwszego dnia zimy. Wiem, że ten rozdział różni się od poprzedniego dość mocno, ale mam nadzieję, że was porwał.

Miłej nocy, dnia i każdej innej pory, w której znaleźliście czas, żeby tu zajrzeć.

Ponurak

Point of viewOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz