Jesienna historia

1 0 0
                                    

23.09.2023r.

To była cicha, spokojna i bezchmurna noc. Po ulicach już od dawna nikt się nie szwendał, a jedynymi otwartymi sklepami były te całodobowe, w których pracownicy już dawno usnęli z braku klientów. Księżyc świecił jasno wraz z gwiazdami nie dając nocnym duchom zaszyć się w ciemnościach. Nawet zegar na wierzy zegarowej przestał wybijać godzinę dwunastą.

Po ulicach zaczął roztaczać się blask, który nie mógł należeć do ciał niebieskich, które oglądały to wszystko z nieba. Wtem znikąd pojawiła się zakapturzona postać w płaszczu z kapturem w towarzystwie kruka oraz nastolatki.

- Estera nie uważasz, że można to zrobić w mniej tajemniczy i dziwny sposób niż w środku nocy? – zapytała dziewczyna.

Postać obok zdjęła nakrycie głowy, odsłaniając tym samym swoją czuprynę, która bardziej przypominała gałęzie z kolorowymi liśćmi niż włosy. Obróciła głowę w stronę swojej towarzyszki i zmierzyła ją wzrokiem. Westchnęłam, widząc strój swojej podopiecznej.

- W coś ty się ubrała? – Zignorowała zadane jej pytanie, stawiając swoje własne. – Czy ty choć raz możesz ubrać się jak na zwiastunkę jesieni przystało? – Zirytowała się Estera.

- Jestem tutaj tylko dlatego, że święto, które symbolizuję odbywa się podczas twojej pory roku – przypomniała. – A jak ci tak bardzo przeszkadzam to trzeba było wziąć Sabinę albo Aarona. W końcu ich obrzędy także odbywają się jesienią – zauważyła.

- Zapomniałaś jeszcze wspomnieć o Andrzeju i Katarzynie, oni też należą do mojego rewiru tych kilku miesięcy – zironizowała Estera.

- Nigdy byś ich nie wzięła, co stawia pytanie; dlaczego wzięłaś mnie? – zastanawiała się Sabrina.

„Pani Jesień" odwróciła wzrok od twarzy nastolatki, która wpatrywała się w „mentorkę" szukając odpowiedzi. Kiedy zauważyła ruch liściasto-włosej, wszystko stało się krystalicznie jasne.

- Kazali ci mnie zabrać! – wykrzyczała oburzona dziewczyna. – Wiedziałam, że nie zrobiłabyś tego sama z siebie – mruknęła pod nosem oddalając się od Estery.

- Sabrina! – krzyknęła „Jesień". – Poczekaj! Ja wiem jak to zabrzmi, ale jak pytałam o święto najbardziej kojarzone z jesienią to wszyscy jednogłośnie wskazali Halloween! Nie Wszystkich Świętych czy Dzień Zaduszny, nawet nie pomyśleli o Święcie Niepodległości, a tym bardziej nie przyszły im do głowy Katarzynki czy Andrzejki. Ja...po prostu pomyślałam, że skoro wszyscy cię kojarzą ze mną, to...a z resztą nie ważne. – Ściszyła głos pod koniec wypowiedzi. – Możesz wracać do padoku pór roku – powiedziała cicho, odchodząc w swoją stronę.

Przebrana za czarownice dziewczyna patrzyła tylko jak zwiastunka odchodzi, a wszystkie liście na drzewach, które mija zaczynają się lekko przebarwiać. Westchnęła tylko smętnie i opuściła Ziemię.

***

Kiedy Estera dotarła do pierwszego kraju Europy poczuła dziwne ciepło, którego w tym czasie nie powinno być. Rozejrzała się za przyczyną tego odczucia. Zobaczyła coś w rodzaju bariery, która odgradza jej chłodną aurę oraz chłód wiejący znad Atlantyku. Zdziwiona zaczęła pchać, aby przejść przez osłonę, która ani drgnęła. Nagle poczuła obecność tuż za sobą. Odwróciła się by sprawdzić co to. Ujrzała lekko zdeformowanego, przypominającego mężczyznę ducha. Im dłużej mu się przyglądała tym bardziej zdawał się znajomy.

- Anatol? – zapytała wpatrując się w „ducha".

- A kto inny? – zaśmiał się chropowatym głosem całkowicie niepodobnym di niego.

- Co ci się stało?

- Cóż ludzie nie dbają o swój dom jakim jest Ziemia, więc i klimat na niej uległ zmianie – wytłumaczył. – Ta zapora, którą próbowałaś ominąć, to bańka zmiany klimatu. Za nią wciąż panuję aura Lata, mimo że od końcówki sierpnia bywał tu coraz rzadziej, a mniej więcej tydzień temu zabrał swoje ostatnie rzeczy i wrócił do padoku.

- To znaczy, że nie mogę tam wejść? – Anatol skinął głową. – A co z jesienią?

- Możesz spróbować tam wejść, ale wątpię by ci się udało, ta zapora jest ode mnie niezależna. Przecież widzisz jak wyglądam; to ona kontroluje mnie, a nie ja ją. W każdym razie. Życzę powodzenia. – Nim zdążyła powiedzieć cokolwiek, Klimat zniknął.

- Raz kozie śmierć – powiedziała sama do siebie i naparła na bańkę raz jeszcze.

***

Nila obudziła się kiedy na dworze było jeszcze ciemno. Kiedy sprawdziła godzinę ukazała jej się szósta rano. Z jękiem podniosła się z wygodnego materaca.

- Za jakie grzechy budzę się z samego rana w niedziele – pomyślała, rozciągając mięśnie.

Wtem coś jej zaświtało w głowie. Niewiele myśląc zaczęła się ubierać i niecałe dziesięć minut później zbiegała po schodach. Gdy tylko wyszła przed klatkę zobaczyła lekką zmianę w kolorystyce liści. Nie było to to czego oczekiwała, ale jak widać „Pani Jesień" nie mogła poradzić nic więcej na zmianę klimatu niż ledwo zauważalny poranny chłód oraz niewielkie przebarwienie listowia.

Nieco zawiedziona wróciła do mieszkania i spojrzała przez okno – zaczynało świtać.

- Nici z dalszego spania – powiedziała do siebie, kierując się do kuchni.

Wstawiła czajnik i wyszukała w szafce swoją ulubioną jesienną herbatę. Popatrzyła na opakowanie, potem wyjrzała przez okno i znów na pudełko. Doszła do wniosku, że skoro jest jesień to ma pełne prawo ją zaparzyć. Wróciła do pokoju i przygotowała swoje ulubione miejsce na parapecie. Niedługo później zagwizdał imbryk, a ona po zalaniu herbaty wróciła do sypialni, aby popatrzeć jak świat budzi się do życia.

***

Estera spoglądała na Ziemie przez teleskop. Nie była zbytnio zadowolona z nocnej pracy, ale niewiele więcej mgła zdziałać. Kiedy z westchnieniem oddaliła się od urządzenia, omal nie spadła ze stołka, gdy zauważyła Sabrinę.

- Co ty tu robisz? – zapytała zdziwiona na widok nastolatki.

- Chciałam cię przeprosić – odparła niepewnie młodsza.

- Nie zrobiłaś nic złego; to ja powinnam cię przeprosić – zauważyła Estera.

Sabrina pokiwała niezręcznie głową i odeszła od zmartwionej zwiastunki jesieni. Jednak nim całkowicie opuściła obserwatorium, nie odwracając się odparła:

- Do Halloween na pewno już wszystkie liście będą jesienne. – Po tych słowach wyszła, nie mogąc zauważyć lekkiego uśmiechu na twarzy zwiastunki.

- Może ta współpraca jest możliwa? – zapytała sama siebie, także opuszczając punkt obserwacji Ziemi.

Jesień tu była

~~~

Mam nadzieję, że historyjka przypadła wam do gustu.

Za tydzień oczekujcie (w innym zbiorze opowiadań) rozdziału poświęconemu dniu chłopaka.

Miłego dnia/nocy

Ponurak

Point of viewOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz