ROZDZIAŁ 19 | Ulotki (2/2)

50 6 8
                                    

• • •

Przerwy między lekcjami, jak zawsze, były zbyt krótkie, by cokolwiek na nich przegadać, ale Pati udało się przynajmniej dowiedzieć, jak Piotrek, Marcin, Jola i Marta spędzili ferie. Sama mówiła na ten temat niewiele, ograniczając się głównie do komentarzy w stylu „U dziadków zawsze jest fajnie" i „Miło było przez dwa tygodnie nie myśleć o szkole". I jedno, i drugie, było absolutną prawdą.

Na przerwie obiadowej usiadła z Markiem na tym samym parapecie na końcu korytarza, co zazwyczaj. Obydwoje narzekali, trochę na żarty, a trochę na serio, na to, że ledwo wrócili do szkoły, a nauczyciele już oczekują od nich, że będą zaznajomieni z materiałem, który mają przerabiać w przyszłym miesiącu.

– Czy wy właściwie macie jeszcze normalne lekcje? – zapytała Patrycja.

– Co masz na myśli?

– Już niedługo matury. Każą wam się uczyć czegokolwiek poza przedmiotami, które będziecie zdawać?

– To zależy od klasy i nauczycieli – odparł. – Nasz wychowawca ustawił nas całkiem nieźle i większość lekcji poświęcamy na przygotowania do matury. Ale na przykład nauczycielka historii uparła się, że jeszcze uda jej się wpoić nam do łbów trochę zbędnej wiedzy przed końcem roku. A dosłownie nikt ode mnie nie zdaje historii.

– Hm, ale nie będziecie musieli chodzić na lekcje do samego końca?

– Nie. Jakieś dwa tygodnie przed maturą zaczyna się ostre zakuwanie do egzaminów.

– To już całkiem niedługo – zauważyła, na co Marek skinął głową. – Stresujesz się?

– Egzaminami? Nie wiem, może trochę... Zwłaszcza ustnym angielskim. – Spojrzał na nią sugestywnie.

– Mówiłam, że ci z tym pomogę i nie zamierzam się z tego wycofywać – powiedziała, zasługując sobie tym na bardzo przyjemnego całusa.

– Cześć, gołąbeczki! – usłyszała radosny głos Marychy i spojrzała na koleżankę, która nagle zmaterializowała się tuż obok nich. Marek cmoknął Pati w policzek i dopiero po tym także odwrócił głowę. – Mam te ulotki, o które prosiłeś. – Wręczyła chłopakowi gruby plik kartek, na które zerknął z konsternacją.

– Nie wiem, czy aż tyle będę potrzebował – mruknął.

– W sam raz dla wszystkich w twojej klasie i drużynie – oceniła Maryśka.

– Mhm... – przytaknął niechętnie i popatrzył na Patrycję tak, jakby szukał w niej ratunku.

– Nie ma co marnować papieru – powiedziała i wzięła od niego większą część ulotek. – Słowo i tak się rozejdzie. Lepiej rozdać to ludziom z różnych klas – stwierdziła, zaskakując samą siebie swoim przedsiębiorczym podejściem.

– Masz rację! – zgodziła się Marycha. – No to chodź, idziemy je rozdawać. – Chwyciła koleżankę pod ramię i pociągnęła ją tak mocno, że Pati nie miała wyjścia i musiała zejść z parapetu, wzdychając w duchu. Nie lubiła zagadywać obcych ludzi, a tym bardziej wciskać im materiałów reklamowych, ale czego się nie robi dla przyjaciół.

– Kończę za dwie lekcje! – zawołał za Patrycją Marek. – Wpadnę do Smaków po coś do jedzenia i po ciebie wrócę, okej?

– Brzmi super! – odkrzyknęła.

Do końca przerwy zostały jakieś dwie minuty i w tym czasie Maryśka zdążyła zaczepić kilkanaście osób, którym, z czarującym, acz profesjonalnym uśmiechem na twarzy, wręczyła swoje ulotki.

Dobrze podane. Dobrze zagrane. Tom 3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz