ROZDZIAŁ 23 | Metafora (2/2)

37 4 4
                                    

• • •

– Wow. – Patrycja otworzyła bezwiednie usta, przerzucając wzrok między twarzą Kuby a jego prawą ręką. – To naprawdę... wow – powtórzyła, chwilowo nie znajdując lepszych słów.

Po wewnętrznej stronie jego przedramienia, pod warstwą przeźroczystej folii, na nieco zaczerwienionej skórze narysowany był czarnym tuszem gryf gitary elektrycznej, którego struny urywały się nagle i odginały na boki w zgięciu łokcia, jakby przed momentem zostały przecięte. Jedna z nich kontynuowała jednak swoją podróż w górę ręki kawałek dalej i była początkiem obrysu skaczącej sarny wytatuowanej na bicepsie.

– Łukasz od dobrych kilku minut paraduje po szatni bez koszulki, więc jego tatuaż już widziałem – odezwał się Michał – ale co wydziarał sobie Tomek?

– Piłkę, oczywiście – odparł Kuba. – Na łopatce. Taką, która wygląda trochę jak lecąca kometa.

– Twój jest zdecydowanie kreatywniejszy – ocenił obrońca.

– Dzięki. – Uśmiechnął się dumnie i łobuzersko zarazem.

– I bardziej osobisty, prawda?

– Owszem – potwierdził.

– W życiu bym się na coś takiego nie zdecydował, ale na tobie wygląda... dobrze – stwierdziła Pati, nadal nieco oszołomiona tym, że koledzy, ot tak, po prostu, zdecydowali się ozdobić skórę czymś, co zostanie na niej już na zawsze. – Czy to... – Nachyliła się i przybliżyła palec do miejsca, w którym jedna część wzoru była oddzielona od drugiej widoczną pod skórą bladoniebieską linią.

– Tak, to mniej więcej to miejsce – potwierdził. – Ale tak naprawdę przecięta żyła to nic w porównaniu do tętnicy, która jest trochę głębiej. To z niej wykrwawia się najszybciej.

– Och – westchnęła cicho, uzmysławiając sobie znaczenie zerwanych strun. Z bliższej odległości odczytała także wypisane wzdłuż gryfu słowa: „against all odds". Natychmiast rozpoznała fragment piosenki napisanej przez siostrę Kuby i zalała ją fala niewypowiedzianego smutku.

– Nie rozumiem tylko, o co chodzi z tym jeleniem – rzucił Michał, posyłając koledze pytające spojrzenie i Patrycja zrobiła to samo, bo też nie miała pojęcia.

– To sarna – sprostował Kuba, na co kolega przewrócił oczami.

– Okej, no to o co chodzi z sarną?

– Ta dziara to taka... metafora – odpowiedział po chwili namysłu, spoglądając na tatuaż, jakby próbował sobie przypomnieć, co autor miał na myśli. – Pamiątka bólu, o którym nigdy nie zapomnę i symbol tego, że warto marzyć. Że chociaż coś się skończyło, coś innego może się zacząć.

– Nadal nie kumam sarny – mruknął Michał.

– Nie musisz. – Kuba uśmiechnął się kącikiem ust i podniósł na niego wzrok.

– Zakładam, że sam to wymyśliłeś? – dopytywał dalej.

– Tak samo, jak Łukasz i Tomek wymyślili swoje.

– Tylko że te ich potrafię sobie wyobrazić jako coś, co jest w ofercie studio tatuażu. Twój to niewątpliwie oryginał.

– Wszystkie są oryginałami. Dopracowywaliśmy je od jakiegoś czasu i nawet rysowaliśmy je na próbę markerem kilka dni przed obozem. Swoją drogą, mój i Tomka były dosyć proste w porównaniu do tego Łukasza. Nie do końca wierzyłem, że wytrzyma wytatuowanie całości od razu. Zajęło to kilka godzin, ale dał radę.

Wszyscy skierowali spojrzenia ku napastnikowi, który stał po drugiej stronie szatni oparty o szafkę, z rękami założonymi za głowę, niby dla wygody, a tak naprawdę po to, by lepiej wyeksponować arcydzieło widoczne na jego prawym boku.

Dobrze podane. Dobrze zagrane. Tom 3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz