ROZDZIAŁ 20 | Arogancja (1/2)

36 3 8
                                    

– Siedemnaście dni do przylotu Jacka! – oznajmiła ze wzruszonym podekscytowaniem Marycha, gdy tylko Pati usiadła w ławce następnego dnia rano.

– Rozumiem, że codziennie będziesz mnie informować o tym, ile jeszcze zostało? – rzuciła z rozbawieniem i ziewnęła, zakrywając usta wierzchem dłoni.

– Nie wiem, czego innego się spodziewałaś.

– Niczego – zaśmiała się Patrycja. – Absolutnie niczego.

– Ty też się nie wysypiasz przez swojego chłopaka? – zapytała Maryśka, mierząc koleżankę badawczym spojrzeniem.

– Nie wstaję o szóstej trzydzieści rano, żeby pogadać z nim, zanim położy się spać, jeśli to masz na myśli.

– Ale zawalasz przez niego noc?

– Nie. – Ponownie ziewnęła i przeciągnęła się. – Po prostu oglądaliśmy do późna film.

– I nie byłam zaproszona?! – oburzyła się Marycha.

– Nawet moją mamę wyprosiłam do jej sypialni – odparła Pati. – Chciałam spędzić spokojny wieczór sam na sam z Markiem.

– Następnym razem masz mnie zaprosić. – Koleżanka pogroziła jej palcem.

– Nas też! – usłyszała za plecami głos Piotrka i odwróciła się do kolegów z ostatniej ławki.

– Możemy się umówić na wspólne oglądanie – stwierdziła.

– Bez drugich połówek – zaznaczył, rozwiązując swój krótki brązowy kucyk, by zgarnąć do niego odstające na boki kosmyki i po chwili zawiązać go ponowie.

– Mówisz, że nie chcesz przychodzić z Sandrą? – zainteresowała się Maryśka.

– Już z nią nie chodzi – poinformował Marcin.

– Och, serio? Od kiedy?

– Od tygodnia – burknął Piotrek. – Stara sprawa.

– Stara? – Patrycja uniosła wysoko brwi. – Co się stało?

– To się stało, że już z nią nie chodzę. – Uniósł ze zniecierpliwieniem oczy ku sufitowi. – Możemy porozmawiać o czymś innym? Najchętniej niezwiązanym z niczyimi obecnymi ani potencjalnymi partnerami?

Na chwilę wszyscy zamilkli, myśląc nad tematem, który spełniałby te kryteria.

– A co ciekawego... – zaczęła nieco niepewnie Pati – w koszykówce?

– Masz na myśli, czy nadal gramy w kosza? – dopytał Marcin.

– Nic dziwnego, że nie wiecie, w końcu nigdy nie widziałyście nas na boisku – burknął nieco nadąsany Piotrek.

– Oj, dajcie spokój, kiedyś wpadniemy na jakiś wasz mecz – powiedziała Marycha.

– Mhm – mruknął bez przekonania. – Słyszałem to już przynajmniej kilkanaście razy.

– Ale nigdy nie zaprosiliście nas na żaden konkretny! – zauważyła.

– To prawda – przytaknęła Patrycja. – Przecież chętnie przyjdziemy wam pokibicować. Po prostu nie wiemy, kiedy gracie.

– Auć. – Marcin zacisnął palce po lewej stronie klatki piersiowej, jakby zabolało go serce.

– Pewnie nawet nie wiecie, że za tydzień jest międzyszkolny turniej koszykówki? – zgadł Piotrek, na co dziewczyny wymieniły szybkie spojrzenia i obydwie pokręciły głowami, robiąc skruszone miny, a Marcin westchnął przeciągle.

Dobrze podane. Dobrze zagrane. Tom 3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz