rozdział 9

72 4 0
                                    

Oglądaliśmy właśnie w czwórkę krainę lodu.Juz się uspokoiłam,było nawet miło.Dylan jak zawsze fałszowal przy piosence mam tę moc.Shane objął mnie i przycisnął do swojego boku i tak leżeliśmy przez cały czas.A Will siedział i cały czas klikał coś w telefonie,pewnie pracował.Było bardzo przyjemnie lecz po chwili wydarzyło się coś czego kompletnie się nie spodziewałam.Nagle bajka się zatrzymała,myśleliśmy,że to zwykła reklama chociaż to dziwne bo mamy wykupioną wersję bez reklam ale nie, to było nagranie.Była to jakaś glosówka po chwili głos się odezwał a ja już wiedziałam,że to nie będzie nic przyjemnego.A wręcz przeciwnie będzie to kolejny krok do coraz większej traumy.
-Witajcie moneci!A tym bardziej ty droga księżniczko.-Powiedzial z entuzjazmem Jason.
W tym samym czasie odezwał się Shane
-Co to kurwa jest!
-Mam nadzieję,że słuchasz mnie księżniczko,przejdę więc od razu do kontretów.Myśle,że powinniśmy do kończyć to co zaczeliśmy.Słyszałem też,że się tniesz.Dobrze,że to robisz słyszałem,że to daje ulgę a tobie chyba się jej przyda.
Bracia cały czas próbowali wyłączyć telewizor ale nie dało sie.Mówili bym nie słuchała i się tym nie przejmowala.A ja siedziałam jak wryta nie wiedziałam co ze sobą zrobić byłam załamana on nigdy nie da mi spokoju,nigdy.Ale po usłyszeniu kolejnych slów nie wytrzymałam.
-Spotkajmy się jutro przyjadę do ciebie o 15 hm?Pojedziemy do mnie i się trochę zabawimy.Przygotuj się bo będzie ostro,a ty chyba tak lubisz hm?-Powiedzial z drwiną.
Podnioslam się i wybiegłam z salonu zaczynając płakać.Slyszalam,że bracia wołają i biegną za mną ale nie obchodziło mnie to nie chciałam dłużej żyć.Wbiegłam do pokoju później odrazu do łazienki i zamknelam drzwi na klucz.Usiadlam na płytki i odrazu wyciągnęłam żyletke,trzymałam ją w dłoni i patrzyłam na żyły.W każdej chwili mogłam to zakończyć ale czy chciałam to robić? Usłyszałam pukanie do drzwi i prośby bym otworzyła i nic sobie nie robiła.Po chwili jeden z braci wywarzyl drzwi.
-Malutka nie rób tego.-Powiedzial przerazony Will chciał podejść ale go powstrzymałam przyciskając metal do skóry.
-Nie podchodź!-Wykrzyczałam przez łzy.
-Hailie porozmawiajmy.-Powiedzial spokojnie Shane.
-Nie ma o czym!
-Hailie proszę odłóż to.Pomożemy Ci.-Powiedzial tym razem Dylan,byłam w szoku,że dalej był taki spokojny.
-Mnie nie da się już pomoc.-Odparlam i przisnelam ostrze jeszcze mocniej.
-Hailie to nie jest rozwiązanie.-Powiedzial Will.
-Oczywiscie,że jest!-Wykrzyczałam.-On nigdy nie da mi spokoju.
Zastanawiałam się czy to jest na pewno dobry pomysł.Nie wiem czy byłam w stanie to zrobić.Ja już nic nie wiedziałam.Moze powinnam spróbować to przetrwać.Widzialam przez łzy jak Will powoli się do mnie zbliżał,nie protestowałam.Reszta braci dalej stała przed wejściem do lazienki.Will Kucnął przede mną i wystawił rękę.
-Oddaj mi to,proszę.-poprosil.
Popatrzyłam jeszcze raz na żyły a potem na niego.Wachalam się jeszcze przez chwilę ale zrozumiałam,że nie mogę tego zrobić,nie potrafię.Podałam mu więc delikatnie żyletke,i wtulilam się w niego najmocniej jak potrafiłam.
Po chwili oderwałam się od niego a on zaprowadził mnie na łóżko.
-przespij się trochę.-Powiedzial łagodnie Will.
-Nie chce.-Mówiłam krecąc głową.
-Musisz odpocząć.
-Nie chce.-Dalej kręciłam głową coraz słabiej oddychając.Wiedzialam,że zbliża mi się kolejny atak paniki.
-Spokojnie,jesteś bezpieczna on już nigdy cię nie dotknie.-przekonywal mnie Shane.
-Obiecujesz?-Spytałam.
-Obiecuje.-usmiechnal się delikatnie i mnie objął.
-To może ja jednak się prześpię.-Powiedzialam po odsunięciu się od Shane.
-Dobrze połóż się i spróbój zasnąć.
-A zostaniecie?
-Oczywiscie.
-Dziekuje wam.
-Za co?-Zapytał trochę zdezorientowany Dylan.
-Za to,że jesteście,i mnie wspieracie.
-Zawsze będziemy cię wspierać.
-Kocham was.

Biegne uciekam przed nim on chce mnie złapać ale jestem daleko,nagle czuje ucisk na ramieniu on mnie obraca i wbija mi coś w brzuch.
Nóż.
Puszcza mnie i zostawia w lesie.

Budzę się cała spłocona i zapłakana musiałam chyba krzyczeć bo do pokoju wchodzi Dylan.Ja siadam i chowam twarz w kolanach boję się.
-Co się dzieje?-Pyta Dylan.Podchodzi do mnie i chce mnie przytulić ale ja się wzdrygam więc on się odsuwa.
-Hailie co się dzieje.Ej!Powiesz coś?!
Wyciągam twarz z kolan i patrzę na niego.
-N-nie krzycz.-Mówie a on łapie mnie delikatnie za nadgarstkii i mówi już spokojniej:
-Przepraszam ale powiedz proszę co się dzieje.
Patrzę na niego ale żadne słowo nie może mi przejść przez gardło.I znowu zaczynam płakać.
-Hej,spokojnie chcesz się przytulić?
Skinelam glową i wtuliłam się w brata. siedzieliśmy tak może z 10 albo 15 minut wtuleni w siebie.Ja już się uspokoiłam brat to zauważył bo powoli zaczął mnie od się odsuwać.
-Już dobrze?
-Tak, dziękuję.
-Powiesz mi co się stało?
Znowu nic nie mogłam powiedzieć i odwróciłam wzrok.Naprawde częstą miałam takie sny ale wtedy radzilam sobie żyletką.
-Hailie...-Odparl Dylan i złapał mnie za podbródek bym na niego spojrzała.-Prosze powiedz mi co się dzieje.Coś Ci się śniło?
Skinęłam lekko głową naprawdę nie chciałam już o tym rozmawiać.
-Co?-Zapytał.
Ja naprawdę marzyłam o tym żeby sięgnąć po żyletke.
Nie odpowiedziałam mu na pytanie.Patrzyłam gdzieś w bok aby tylko na niego nie patrzyć.
-Dobra spokojnie będzie dobrze.-Powiedzial i mnie przytulił.
A ja wiedziałam,że nie będzie. już nigdy nie będzie tak samo.
-Czesto masz takie sny?-Spytał gdy się ode mnie odsunął.
-Czasami.-Mruknelam.
-I jak sobie radziłaś?żyletką?-Spytał a ja spóścilam wzrok bawiąc się moimi palcami nie umieją  wydusić słowa.Po tym Dylan znał już prawde.-Hailie...
-przepraszam.-przerwałam mu.-Przepraszam.-powtarzam i zaczynam krecić głową.
-spokojnie,musisz mi coś obiecać dobrze?
-co?
-Jak znowu będziesz miała koszmary to przydź do któregoś z nas dobrze?
-yhm-Mówie nieprzekonująco.
-Hailie proszę.
-Dobrze.
-Chcesz się ze mną położyć.-pyta mnie Dylan.
-tak

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 22 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

rodzina monet-problemyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz