Rozdział 4

187 12 0
                                    

Wstałam o godzinie 6 bo dzisiaj jest mój pierwszy dzień szkoły. Postanowiłam że nie zjem śniadania ale do szkoły zrobiłam sobie gofry. Zrobiłam delikatny makijaż i ubrałam szare dresy i biały top. Spakowałam książki i poszłam razem z Lucasem do samochodu. Szkoła była bardzo duża może dlatego że była ona prywatna. Nie byłam w klasie z moim bratem dlatego musiał mnie oprowadzić. Na parkingu stali jego znajomi przedstawili mi się i z tego co pamiętam to był José González, Juan Lopez i Liam Camfen. Byli bardzo przystojni ale nie to co Marc.

- Chodź Mia oprowadzę cie po szkole- powiedział mój brat

Gdy zadzwonił dzwonek poszłam do klasy na historie. Nie nawidzę tego  przedmiotu. Zauważyłam że prawie wszyscy na mnie patrzyli i coś szeptali ze znajomymi więc byłam pewna że nikt mnie nie polubi ale nie zwróciłam na to uwagi i usiadłam w ostatniej ławce. Lekcja była bardzo ciekawa i aż mnie zdziwiło to ze podobała mi się lekcja historii. Może dlatego że pani bardzo fajnie opowiadała. Następna lekcje miałam angielski więc poszłam poszukać sali.

-Hej? Jesteś nowa bo cie nie kojarzę?- powiedziała dziewczyna która chodziła ze mną do klasy.- jestem Ava Jones

- Tak. Dzisiaj jest mój pierwszy dzień- odpowiedziałam- Mia Smith

Poszłam z dziewczyna na Angielski i chodziłam z nią cały dzień. Okazało się że dziewczyna też pochodziła z Londynu i mieszkała nawet niedaleko mojego starego mieszkania. Pożegnałam się z dziewczyna i wróciłam z Lucasem do domu bo akurat kończyliśmy lekcje o tej samej godzinie. Moja mama z Gabrielem wyjechali do jakiegos innego miasta i miało ich nie być przez 4 dni więc mieliśmy wolną chatę. W pokoju odrobiłam lekcje i poszłam się zdrzemnąć jakoś na 30 minut. Taki był plan.
Obudziła mnie głośna muzyka sprawdziłam na telefonie że była godzina 1:23. Widzę że mój braciszek nie ma zamiaru iść jutro do szkoły tylko robić imprezę więc ja też na tym skozystam i zostanę jutro w domu. To znaczy dzisiaj. Bolała mnie strasznie głowa dlatego wzięłam tabletkę i poszłam dalej spać. Dzięki Bogu że nie musiałam po te tabletki schodzić na dół.
Znów się przebudziłam ale zauważyłam że muzyka już nie grała a za oknem robiło się widno. Na telefonie pokazywało że jest 4:56. Chciałam wstac i pójść do łazienki ale szybko zerwałam się z łóżka bo zauważyłam że ktoś obok mnie leży. I był to Marc. Myślałam przez chwilę że jest to jakiś sen ale to nie był sen. Poszłam szybko do pokoju brata zrobić mu awanturę bo ja nie chcialam żeby Marc ze mną spał ( czasami gadam przez sen). Zaczęłam budzić brata.

- Co ty chcesz- powiedział Lucas

- Czemu w moim łóżku leży Marc?!- zapytałam

- Jezu wyluzuj, pewnie nie ma wolnych pokoi i poszed do Ciebie- powiedział- wyjdź idę spać.

Wróciłam do swojego pokoju i położyłam się obok chłopaka. Nie wiedziałam czy go obudzić czy co. Nagle poczułam jak chłopak kładzie rękę na moim brzuchu i się do mnie przytula. Byłam tak zmęczona że odpłynęłam po 5 sekundach z uśmiechem na twarzy.

—————————————————————————
Hejkaa! Dodaje rozdział 4. Mam nadzieję że wam się spodoba. Jutro wleci rozdział 5. Paaa🫶

Hermanos Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz