🏒🏒🏒 X: #ᴅᴡᴛʜᴘ_ᴡᴀᴛᴛ 🏒🏒🏒
1.
Stałem przy biurku największej żylety na wydziale i obserwowałem jak wszyscy studenci uciekali w popłochu po zakończonym wykładzie. Z chęcią sam bym się zawinął i uciekł przed przenikliwym spojrzeniem profesor Mutt, ale kobieta zatrzymała mnie przed zakończeniem zajęć i z przerażającym uśmiechem poprosiła bym został na krótką rozmowę.
Miałem dwadzieścia jeden lat, byłem kapitanem uczelnianej drużyny hokeja, wdałem się w niezliczoną ilość bójek na lodzie, raz nawet złamałem niechcący komuś rękę.
Teraz jednak miałem ochotę zawołać mamę.
— Niech mi pan powie, panie Duxbury, co ja mam z panem zrobić. — Profesor Mutt uniosła brwi, a potem zastukała piórem w leżące na biurku papiery. — Nie zaliczył pan ćwiczeń, znowu. A projekt pana i pana kolegów z poprzedniego semestru to... — zaczerpnęła powietrza, zdjęła z nosa okulary, a mi zmiękły kolana.
Pieprzona ekonomia.
Nienawidziłem tego przedmiotu, ale będąc na biznesie nie mogłem się od niego wykręcić. Już na pierwszym roku mocno z niej kulałem, a potem było tylko gorzej. W ogóle uważałem te studia za coś zbędnego, byłem nastawiony na zawodostwo i gdyby ojciec nie zagroził, że odetnie mnie od wszelkich pieniędzy już dawno rzuciłbym uniwerek Burneo.
— Pani profesor, to mój ostatni rok. Wie pani, że się staram, ale ekonomia to moja piętna Achillesa.
Profesor Mutt zacisnęła usta. Nie wyglądała na przejętą moją udawaną skruchą.
— Właśnie, panie Duxbury. To pana ostatni rok. — Uniosła kartkę na której było pełno jej czerwonych zapisek. — I nie mogę więcej przymykać oczu na brak pana wiedzy i lenistwo.
Ściągnąłem brwi na słowa kobiety. Wcale nie byłem leniwy. Wstawałem codziennie przed szóstą by odhaczyć trening, pierwszy przychodziłem na ring i ostatni z niego schodziłem. Po prostu nie było mi po drodze z nauką...
— Obiecuję, że bardziej się przyłożę do tego semestru, profesor Mutt.
Wykładowczyni wstała zza swojego biurka, obdarzyła mnie długim i wnikliwym spojrzeniem i pokręciła głową. Przełknąłem, czując, że tym razem mi nie popuści. Profesor Mutt przeszła się wszerz sali — od szarych ścian, na których wisiały plakaty z pracami naukowymi do ogromnych witrażowych okien, które nadawały uczelni mistyczny wygląd.
— Przez ostatnie dwa lata zdążyłam poznać pana i pana zwyczaje — odparła cierpko. — Teraz okazuje pan skruchę, ale za dwa tygodnie znów wrócimy do punktu wyjścia.
Moja noga zaczęła rytmicznie podrygiwać, a zmęczony umysł próbował znaleźć wyjście z tej beznadziejnej sytuacji. Czego ona ode mnie chciała? Przecież się starałem, okej?!
— Dlatego rozmawiałam z trenerem Randallem i postanowiliśmy, że dopóki nie poprawi pan ekonomi, nie będzie pan wychodzić w pierwszej szóstce podczas meczów.
Szczęka mi opadła. Zerwałem się z krzesła i wydarłem:
— Oszalała pani?!
— Panie Duxbury, proszę się uspokoić — powiedziała gniewnie ściągając brwi.
— Jak mam się uspokoić?! — krzyknąłem, a profesor Mutt posłała mi lodowate spojrzenie.
— Nie wiem, ale radzę wymyślić jakiś sposób, bo za moment mogę wystawić panu piękne „niezaliczone" przy nazwisku i pożegna się pan z byciem absolwentem tego rocznika.
Zacisnąłem szczękę i już siedziałem cicho. Hokej był dla mnie wszystkim. Byłem kapitanem drużyny, a ona chciała mnie posadzić na ławce?! W tym semestrze będą pojawiać się łowcy! Tutaj chodziło o moją przyszłość! — milion myśli kłębiło mi się w głowie.
W końcu wstałem z krzesła i zacząłem nerwowo przechadzać się od ściany do ściany mrucząc pod nosem przekleństwa. Nie dam się posadzić na ławce. Nie wiedziałem jakich argumentów użyła profesor Mutt, ale wiedziałem, że nie spędzę tego sezonu poza wyjściową szóstką.
— Panie Duxbury. — Głos profesor Mutt brzmiał teraz łagodniej, niemal współczująco. — To już postanowione. Rozmawiałam z dziekanem.
Zacisnąłem zęby na wardze i spojrzałem tępo na ścianę, na której wisiał plakat „Kocham ekonomię, ponieważ...". Przewróciłem oczami i odwróciłem się na pięcie.
Profesor Mutt mogła sobie wsadzić te współczucie w tyłek. Byłem udupiony. Skoro o sprawie wiedział dziekan, to nawet błaganie u trenera nic mi już nie dało. Miałem ochotę zrzucić wszystko z biurka, a potem rozdeptać to — może wtedy kobieta wiedziałaby jak się obecnie czułem.
Opadłem zrezygnowany na krzesło i zacząłem podrygiwać nogą.
— To co mam zrobić? — szepnąłem.
— Zacząć się uczyć — odparła. — Chcę widzieć pana zaangażowanie.
Kobieta chrząknęła i wzięła coś z blatu biurka.
— Jest pan mądrym młodym mężczyzną i wiem, że potrafi pan zdać mój przedmiot. — Uśmiechnęła się, co nieco złagodziło jej surowe rysy twarzy. — Panie Duxbury, sport to nie wszystko w życiu. Niech pan pomyśli o przyszłości, bo czy pan chce czy nie, kiedyś będzie pan musiał zawiesić łyżwy na kołku.
Podała mi kartkę, a ja zacisnąłem na niej dłoń.
— To lista korepetytorów, których panu polecam. Nie jest ona za długa, to ostatni rok i każdy jest zajęty egzaminami.
Spojrzałem na listę pięciu nazwisk i zacisnąłem usta. Znałem każdą jedną i każda jedna była koszmarem.
— Osobiście polecam pannę Ash.
Profesor Mutt zasiadła za biurkiem, a ja spojrzałem ponurym wzrokiem na imię i nazwisko na samej górze listy.
Margaret Ash.
Zołza była zimna, opryskliwa i upierdliwa. Wpadłem na nią na swojej pierwszej imprezie na uczelni i tylko pięć minut „rozmowy" wystarczyło bym wiedział, że Ash była jedną z tych kujonek, które miały kij w dupie i śliniły się na widok podręcznika.
— Chyba spasuję.
Profesor Mutt obdarzyła mnie długim spojrzeniem.
— Radziłabym skorzystać — powiedziała cicho. — Panna Ash ma u mnie dług i zgodziła się zobaczyć z czym ma pan braki. Inni korepetytorzy... — nie dokończyła tylko uciekła wzrokiem w bok.
— Nie chcą udzielić mi korepetycji?
Profesor Mutt nabrała wody w usta, a ja zacisnąłem dłonie w pięści wyzywając jajogłowych od najgorszych w myślach. Dobra, zdarzyło mi się raz czy dwa z nich zażartować i może, ale tylko może, rzuciłem w jednego galaretką na stołówce, ale to nie był powód by odmawiać mi, gdy byłem w potrzebie.
— Jak mam się z nią skontaktować? — burknąłem obrażony, a kobieta złączyła leżące na biurku dłonie i uniosła brew.
— Nie wiem, panie Duxbury — odparła z przekąsem. — Czy mam zadzwonić i umówić pana na spotkanie?
Pokręciłem głową i wstałem z krzesła. Czułem, że jeszcze pięć minut w tym gabinecie, a nagrabię sobie jeszcze bardziej.
— To ja może pójdę poszukać Ash — mruknąłem kierując się pospiesznie w kierunku drzwi.
Gdy znalazłem się na korytarzu oparłem się plecami o chłodną ścianę i spojrzałem w górę.
— Ja pierdolę, jestem w ciemnej dupie — szepnąłem do siebie.
Hej!
Witam Was w nowej historii! Na początku zapytam: lubimy Duxbury'ego czy nie? 🤔
Jak zawsze zapraszam Was na Twittera (X), gdzie pod #ᴅᴡᴛʜᴘ_ᴡᴀᴛᴛ będę starać się dawać smaczki z pisania. Zapraszam również Was do dyskusji!
M.
CZYTASZ
Deal with the hockey player | NA +16
RomanceAustin Duxbury jest kapitanem uczelnianej drużyny hokeja, od zawsze marzy o zawodowstwie i będąc na ostatnim roku studiów jest o krok od spełnienia marzeń. Problem jednak w tym, że chłopak kuleje z ekonomii, a profesor Mutt, która ją wykłada jest t...