rozdział 39

34 2 3
                                    

- ALE TY NIE BĘDZIESZ O TYM DECYDOWAŁ!- wrzasnęła Mandy na Chestera.
- ile się już kłócą?- zapytał Fang, schodząc na dół.
- około... Pół godziny- spojrzałam na zegarek.
- TO WIESZ CO?! ZRYWAM!- krzyknęli oboje. Mandy wyszła trzaskając drzwiami a on poszedł do góry.
- co za toksyczny związek...- mruknął.
- jeśli dotrwamy ich ślubu, to ja chcę być świadkiem. Żeby ludzie wiedzieli, że ja byłam z nimi przez cały ten czas i widziałam proces ich zrywania i wracania do siebie.
- a ja chcę być chrzestnym ich dziecka.
- to też. Współczuję dzieciakowi, serio. Jak oni będą codzienne gadać o rozwodzie to ja dziękuję.

Siedziałam wieczorem w kuchni, kiedy wbiła Mandy.
- HEJKA!- krzyknęła.
- he... o kurwa- spojrzałam na nią w szoku.
- i jak?
- zaje kurwa biście!- krzyknęłam, wstając.
- zobacz jakie są teraz miękkie!- pisnęła i ściągnęła gumki, rozpuszczając włosy.
- jak się błyszczą!

Miała teraz ciemnofioletowe/granatowe włosy. Coś pomiędzy.
- hej!- na dół zeszła Janet- JAK PIĘKNIE!- spojrzała na dziewczynę.
- wiecie czego się dowiedziałam ostatnio? Że Bibi kiedyś była z Melodie- powiedziałam.
- co?
- aaa, ja wiem kiedy, po zerwaniu z Janet. Bo jak poszłam powiedzieć Mel, że Draco się w niej buja to powiedziała, że musi zerwać z dziewczyną, na stówę to była Bibi, bo nie chciała powiedzieć kto to. A ona dalej jest z Draco?
- tak, aż dziwne, zmieniała chłopaków i dziewczyny szybciej niż ja skarpetki- mruknęłam.
- tylko, że ona o tym marzyła- zauważyła Janet.
- cześć- do kuchni wszedł Chester.
- hej- przywitała się różowowłosa.
Spojrzał na swoją „ex" i zmierzył ją wzrokiem.
- a wy co? Obrażone?
- tak.
- a ty za co?- wyjęczał, patrząc na mnie.
- jak Mandy jest na ciebie obrażona, to ja też.
- ja pierdolę.
Przewrócił oczami i nachylił się do siedzącej na krześle Mandy. Przytulił ją i pocałował w głowę.
- wybaczysz?
- i?
- i pięknie wyglądasz w nowym kolorze.
- wybaczam.
Obróciła się w jego stronę i go pocałowała.
- ja też wybaczam. Jakby ktoś pytał- powiedziałam.
- a będziecie kiedyś mieli dzieci?
- przecież wtedy by się kłócili, że alimentów nie płacą.
- COLETTE IDIOTKO!
- NO CO?
- no debilki... Przecież my nie będziemy mieć dzieci...
- nie?
- nie wiem.
- aha.
- jak to?
- a ślub?
- co ślub?
- będziecie mieć ślub?
- nie.
- czemu?
- bo mi by się nie chciało co chwilę latać po urzędach żeby podpisywać papierki rozwodowe.
- ale ma to też drugie dno. Wtedy nie mogłabyś z nim zerwać i może wreszcie nie bylibyście tacy TOKSYCZNI!
- JA NIE JESTEM TOKSYCZNY!
- JA TEŻ!
- co.
- jesteś toksyczna jak cała twoja rodzina. Wykluczając Cloudy.
- EDGAR! CHODŹ TU!
- CO?
- WYZYWAJĄ NAS OD TOKSYKÓW!
- KTO?!
- PINK NIUŃKA, BIAŁA ZDZIRA I TEN  KLAUN!
- O WY SKURWYSYNY!- już stał na schodach.
- CO? MY?
- CHUJE JEBANE!
- NIE BĘDZIECIE MI RODZINY DISOWAĆ!- oburzyła się dziewczyna i skrzyżowała ręce.
- dalej zapominam, że Edgar to twój brat...- podrapał się po karku czerwonowłosy.
- my też.

Pov. Mandy
Wyszliśmy z Chesterem na dwór.
- a tak szczerze, to ty byś chciał mieć ze mną ślub?
- w sumie... Tak. Może Colette ma rację i wreszcie przestalibyśmy tyle zrywać. To trochę chore.
- zaraz tam chore. I tak nikogo innego nie będziemy mieć. Od początku wyglądało to tak, że się tylko kłóciliśmy- przewróciłam oczami.
- ale nikogo innego nie chciałem.
- a Melodie?
- co z nią?
- no jej nie chciałeś?
- nie? Skąd taki pomysł?
- cały czas się spotykaliście.
- żeby mi pomogła powiedzieć tobie, że cię kocham.
- CO? NA SERIO?!
- tak- zaczął się śmiać- a mnie wkurzało ile siedzisz z Fangiem i Edgarem.
- jak z Fangiem?
- no dużo razem przebywaliście.
- no w sumie może tak, ale! Ale! Ale z Fangiem znałam się wcześniej i nigdy nie chciałabym z nim być! Oprócz tego jednego razu w podstawówce...
- co?
- no bo my raz z Fangiem chcieliśmy zobaczyć jak to jest być w związku i byliśmy razem może z dwa tygodnie...
- że co?!
- heh... No wiesz... Tak wyszło... Ale ja i tak do niego bym nie wróciła!
- mówisz?
- no.
- no dobra, wierzę.
- sigma.
- wiem.
- a ile chcesz mieć dzieci w przyszłości?
- dwójkę.
- no przynajmniej jedna rzecz, w której się zgadzamy.
- czyli tylko dwa razy będzie ruchanko bez prezerwatywy...- westchnął.
- WEŹ!- palnęłam go w tył głowy.
- no co?
- ogarnij Downa idioto.

Nagle wpadł na nas jakiś typ.
- przepraszam! Nie widzieliście może tutaj myszy? Takiej w kapturze!
- że co?
- dobra, lubię ten żart.
- to nie żart! Mój przyjaciel zaginął!
- że co?
- taka mała mysz! Miała taki kaptur jak ja! Tylko mniejszy! Reaguje na imię! Nazywa się Moe!
- co.
- nie, nie widzieliśmy, musimy iść- złapałam Chestera za rękę i odciągnęłam go od tego szaleńca.
- łatakurwafak?- powiedział chłopak, kiedy byliśmy już daleko.
- CHESTER!
Obróciłam się i zobaczyłam jakaś dziewczynę.
Spojrzałam na niego podejrzliwie.
Podbiegła i rzuciła się na niego.
- co kurwa?
- hejka! Mandy, to jest Y/N (srry n mam pomysłu), moja kuzynka!
- aha..?
- miło cię poznać! A kto to jest?
- moja dziewczyna.
- COOO?! MASZ DZIEWCZYNĘ! NO WAY! OMGOMG!
Zaczęłam mrugać w niedowierzaniu.
- co się właściwie dzieje?
- no nic. A co ty tu w ogóle robisz?
- a no przyjechałam! Dalej mieszkasz z rodzicami?
- nie?
- serio? Sam?
- nie, z przyjaciółmi.
- CHCĘ ICH POZNAĆ!
- too... Musimy iść do domu..? Chodźcie.

Wróciliśmy do mieszkania.
Otworzyłam drzwi i weszłam do środka z krzywą miną.
- co jest?- zapytał Fang.

Pozostała dwójka weszła do kuchni.
- Chester?- syknął Edgar, widząc dziewczynę.
- NIE! WYLUZUJ! TO KUZYNKA!
Przeskanował ją wzrokiem i poszedł do góry.
- ej no! Chciałam go poznać! Ładny jest!- pisnęła.
- ale zajęty- burknęła Janet, siedząc na krześle.
- ale z ciebie farciara!
- co? Ale...
- no na serio! Emosy mnie przyciągają! Są cuuudowni! Tacy hot!
- ile ty masz lat?
- 15.
- ale on nie jest moim chłopakiem...
- to w końcu jest wolny czy nie?
- nie.
- a kto jest jego dziewczyną?
- nie ma jej tu- skrzyżowałam ręce.
Jaka ona jest dziwna. Ja pierdolę.
Nagle do pomieszczenia wszedł Kit. Z... Myszą w pysku...
- KIT! FUJ!- pisnęła Janet i stanęła na krześle.
- meeow.
- OBRZYDLIWE!
- meow.
- COLETTE! ZABIERZ STĄD SWOJEGO KOTA!
Białowłosa zeszła na dół i zobaczyła, że ma w buzi gryzonia.
- zostaw tą mysz!- złapała go i wyrwała mu jeszcze żywe zwierze z pyska.
- czemu do jasnej cholery ta mysz ma kaptur?
- co?- spojrzeliśmy na nią z Chesterem.
- Moe?
Mysza podniosła łeb w stronę czerwonowłosego.
- ty, ona serio reaguje.
- skąd wy...
- a co to był za typ? Nie trzeba go znaleźć czy coś?
- po chuja?
- bo znaleźliśmy jego zwierzę.
- i? Kit znalazł to niech Kit dzwoni.
- że co kurwa?
- Kit słodziaku, chodź do mamy- czerwonowłosa dziewczyna wyciągnęła w jego kierunku ręce.
Kiedy zwierzak chciał do niej pójść, Colette zagrodziła mu przejście nogą.
- żadnej mamy- syknęła. Wzięła go na ręce i poszła do góry.
- co oni wszyscy tacy naburmuszeni?- zapytała Chestera.
- po prostu to ty zachowujesz się jak dzieciak.
- nie?
- tak?
- wiesz co? Nie chce mi się z tobą kłócić. Tak w ogóle obiecałam twoim rodzicom, że wpadnę, więc ja już idę. Daj mi numer do tego twojego emo kolegi.
- nie.
Przewróciła oczami i wyszła z domu.
- co to za kurwa?
- nic nie mów, nie wiedziałem, że zrobiła się taka wkurzająca.
- co z tym szczurem?
- daj Janet.
- NIE!
podeszłam z nin do dziewczyny i wyciągnęłam ręce w jej stronę.
- AAA!- zapiszczała i kopnęła moje ręce tak, że szczur wyleciał.
- NIE!- krzyknął Fang.
Ona sama się wyjebała razem z krzesłem.
- MAM GO!- krzyknął Edgar, wchodząc do kuchni.

Totalna Porażka | Brawl Stars Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz