rozdział 9

76 3 4
                                    

Powrót do szkoły
Pov. Mandy
Siedzimy wszyscy w salonie. Wbija Fang.
- JA PIERDOLĘ KURWA MAĆ!- krzyknął na wstępie.
- co?- zapytałam.
- wiecie kto wraca do naszej szkoły?! Bibi!
- CO?!- krzyknęli wszyscy.
- NO CHYBA NIE!- jebnęłam telefonem o ścianę.
- KURWA!- krzyknął Chester, który dostał moją ręką w ryj.
- CZEMU?!
- BO JĄ WYJEBALI Z TAMTEJ SZKOŁY!
- KURWA ONA ZNOWU BĘDZIE ODWALAŁA Z BULLEM!
- JA TO KURWA PIERDOLĘ!- krzyknęła Janet i poszła do pokoju. Może pokrótce wyjaśnię, Bibi i Bull zawsze się przyjaźnili i zawsze wkurwiali nasze oddzielne (jeszcze wtedy) paczki. Później jak się wszyscy zaprzyjaźniliśmy to dowiedzieliśmy się, że wszyscy jej nienawidzimy.

Skip time: pierwszy dzień szkoły
Weszłam na teren szkoły i już poczułam na mordzie piasek.
- Mandy! Stęskniłaś się?! Ja tak! Ale wróciłam do was! Gdzie masz Maisie?!
- spierdalaj Bibi
- ooo dzidzia się popłakała? Ojoj, biegnij wypłakać się Fangowi
- nie zesraj się, mam kogoś innego żeby mu się wypłakać
- coo? Dzidzia Mandy znalazła se chłopaka?
- noo z Sandym chodzi- przewrócił oczami Bull.
- już nie, Sandy jest gejem- czy właśnie puściłam plotę żeby się zemścić? Owszem. Czy jestem usatysfakcjonowana? Również owszem.
- NO WAY!
- no
- Z KIM?!
- kręci z Leonem i Emz jednocześnie
- O JAPIERDZIU!
- dosłownie
- dobra dzięki! Ide powkurwiać idiotów z tamtej grupy debiliozy!
- której?
- tam gdzie jest ta piosenkara, postrzelona i piękniś!
- aaa okej
Tylko odeszli a do mnie podbiegły dziewczyny.
- CO TO MIAŁO BYĆ?!
- ZDRADA!
- DLACZEGO TY Z NIĄ ROZMAWIAŁAŚ?!
- POJEBAŁO CIĘ?!
- uspokójcie się! Tylko puściłam jej plotę, że Sandy to gej, wiecie, dla zemsty
- ohohoho
- dobra już się przestraszyłam o twoje zdrowie psychiczne
- usprawiedliwiona
- nie strasz nas tak babo!
- dosłownie
- spokojnie!
- ooo! Widzę, że się zaprzyjaźniłyście kiedy mnie nie było!- wróciła.
- daj nam spokój- przewróciła oczami Janet.
- ooo ktoś tu zmienił kolorek włosów? Już w różu było ci bardziej do twarzy- powiedziała dziewczyna.
- odwalisz się?- zapytał Fang opierając się o ramię Jannie.
- no tak, jakaż byłaby to grupa bez naszych chłopaczków!
- BIBI! TY SZMATO!- tego się nie spodziewałam. Wszyscy spojrzeliśmy w miejsce gdzie stał Edgar z Colette.
- o chuj chodzi?- zapytał Chester.
- EDGAREK! TY CHUJU!- krzyknęła Bibi i podbiegła do Edgara.

Pov. Edgar
Poszedłem rano po Colette i razem poszliśmy do szkoły. Weszliśmy na teren szkoły i zobaczyliśmy naszych przyjaciół stojących przy jakiejś dziewczynie.
Chwila, co-
- BIBI! TY SZMATO!- krzyknąłem z uśmiechem.
- EDGAREK! TY CHUJU!- krzyknęła dziewczyna i przybiegła mnie przytulić.
Reszta podeszła do nas w niemałym szoku.
- to wy się znacie?- zapytała Colette.
- tak- odpowiedziałem.
- JA PIERDOLĘ KURWA MAĆ!- krzyknęła Mandy i jebnęła telefonem o ziemię.
- MANDY ROZJEBIESZ TEN TELEFON! PRZESTAŃ!- krzyknął Chester i zajebał jej w tył głowy.
- NIE BIJ MNIE ŚMIECIU!- oddała mu z jeszcze większą siłą.
- JA CI TELEFON I STAN KONTA RATUJE!
- NIE PRZESADZAJ NIC MU NIE BĘDZIE!
- JEBNĘŁAŚ NIM OSTATNIO O ŚCIANĘ!
- TO TYLKO JEDEN RAZ!
Wszyscy spojrzeliśmy na nią z politowaniem.
- CO?!- krzyknęła.
- wszyscy wiemy, że masz jakby to ująć lekkie problemy z agresją- powiedziałem i przewróciłem oczami.
- mała dzidzia i problemy z agresją? Nie gadaj!- krzyknęła Bibi.
- mała dzidzia?- zapytałem.
- tak, a co? W ogóle to ty ich znasz?
- no, tak. To moi przyjaciele
- Edgar! Gorzej trafić nie mogłeś?!
- eee no wiesz mogłem wybrać te theriany...
- co kurwa?
- jesteście teraz na siebie skazani, trudno- przewróciłem oczami.
- nieee- pisnęła dziewczyna- czemu?
- bo to moi przyjaciele, ty też a ja nie mam zamiaru tego niszczyć, bo się nie lubicie, macie się kurwa nawet i zaprzyjaźnić. I ja w dupie mam wasze zdanie. Colette chodź, bo musimy dokończyć poprzednią rozmowę- złapałem dziewczynę za rękę i pociągnąłem ją kawałek dalej.
- Edgar, pojebało cię? Wiesz kto to jest?
- tak, wiem, a co?
- czemu ty się z nią zadajesz?
- bo ją kocham
- co..?
- to znaczy... Nie w tym sensie... Chodzi mi o to, że zawsze się przyjaźniliśmy. Od przedszkola. I nie chce tego psuć.
- a... To dobrze...
- czemu?
- co czemu?
- czemu to dobrze?
- eeemm, nieważne?
- okej?

Cóż by rzec, w ostatnim czasie byli na siebie skazani i wydaje mi się, że Mandy chyba trochę polubiła się z Bibi.
- Edgar? A ty w końcu przeprowadzasz się do nas?- zapytał nagle Fang.
- nie wiem
- bo wiesz, my mamy jeszcze dwa pokoje wolne
- wiem wiem
- EJ! To ja też chcę! Przeprowadzimy się tu z Edgarkiem!- krzyknęła Bibi
- NIE!- krzyknęły Janet, Maisie i Shelly.
- ja jestem za- mruknęła Colette.
Wszyscy spojrzeli na nią jak na idiotkę. Oczywiście prócz mnie, Mandy i Bibi.

Pov. Chester
- ja jestem za- CZY JĄ DO RESZTY POJEBAŁO?! Nienawidziliśmy jej a ona chce żeby się do nas wprowadziła?! No chyba nie! Chyba że... A może ona próbuje się podpasować Edgarowi? W końcu się w nim buja, nie? Może zastosuję jej taktykę?
Popatrzyłem na nią jak na debilke.
- mi by to nie przeszkadzało- wzruszyła ramionami Mandy. Czy ona ochujała?!
- no! To są prawdziwe koleżanki!- krzyknęła zadowolona Bibi. Dziewczyny popatrzyły na nie ze wzrokiem mówiącym „pogadamy później” albo „zdrada”.
- a wy?- zapytał Edgar patrząc na chłopaków i na mnie.
- noo... Eee... Nie wiem? Mi jest chyba obojętne, byle żeby mnie nie wkurwiała- powiedziałem.
- u mnie tak samo- mruknął Buster.
- tak właściwie u mnie też- powiedział Fang.
- chuj mnie to, przez miesiąc żyłem bez świadomości, że w tym domu mieszka Janet- odezwał się Colt.
- a to moja wina?- zapytała Janet.
- dobra ja spierdalam- odezwała się Mandy.
- gdzie idziesz?- zapytała Bibi.
- do pracy
- ooo a gdzie pracujesz?
- w fabryce słodyczy- powiedziała dziewczyna.
- ooo! Chcę iść z tobą! Mogę?!
- tak
- a masz tam gumy?
- i to ile!
- ooo! To fajnie! Idziemy!
- też dzisiaj idę!- krzyknąłem.
- to chodźcie, bo dostanę opierdol za spóźnienie się

Pov. Mandy
Weszliśmy do budynku a Bibi normalnie wryło w ziemię. Była trochę jak dzieciak. Miałam do czynienia z siostrą Janet, Boonie. Jest prawie taka sama jak ona. Tylko bardziej dojrzała. Oczywiście mówię o Boonie.
- dzień dobry Mandy, dzień dobry Chester! I dzień dobry pani- pojawiła się moja matka. 
- dobry- mruknęłam. Oni też odpowiedzieli.
- Chester, poproszę cię na słówko
Spojrzałam na niego zdziwiona. Spojrzał na mnie i poszedł.
- poczekaj, muszę się przebrać- powiedziałam do Bibi kiedy oni odeszli. Szybko się ubrałam i przyszłam przebrana w strój jakiejś księżniczki czy królowej czy chuj wie co to tam było.
- co to kurwa jest?- spojrzała na mnie zdziwiona.
- taa, dosłownie to samo powiedziałam kiedy pierwszy raz zobaczyłam ten strój
- dobra dawaj te gumy!
- spoko, chodź
Poszłyśmy w miejsce gdzie były trzy wielkie naczynia z gumami do żucia.
- O JAPIERDZIU! CHCĘ TAKIE W DOMU!
- weź se trochę
Wzięłam trzy pudełka i nasypałam do nich wszystkie trzy rodzaje.
- thanks!
Ogólnie ja siedziałam i od czasu do czasu dawałam klientom słodycze a Bibi tylko biegała i próbowała wszystkiego po kolei. Nagle przyszedł Chester. W... Stroju pajaca?
- twoja matka powiedziała, że każda królowa potrzebuje błazna, no a ja potrzebuję, ale pracy, więc wiesz, teraz pracujemy razem!
- CO?! NIEEE!
- HAHAHAH
- czemu wy mi to robicie?!
Chłopak tylko się śmiał. I przez około miesiąc chodzenia z nim do jednej pracy miałam dość.
Zawsze kiedy rozkładałam cukierki on albo mieszał je z innymi albo dosypywał tam jakiegoś nie wiem nawet czego!
- CHESTER!- krzyknęłam gdy poraz kolejny dostałam po mordzie brokatem. Nie wiem skąd miał te kuleczki, ale wszędzie je wyrzucał i wybuchały brokatem! 
Miałam paru stałych klientów. Na przykład Boonie i Gusa. Oni byli tacy słodcy! Boonie była ogólnie mega słodka z wyglądu i wiem, że jak będzie starsza, będzie miała idealną figurę jak jej siostra. Szerokie biodra, wąska talia, duże piersi i idealne nogi. Dokładnie tak prezentowała się Janet. Ale no, Boonie to mały słodziak, który potrafi być wredny i straszny. A Gus? To to samo. Z wyglądu słodki i cichy, ale nie dajmy się zmylić pozorom, umie być wredny a w straszeniu jest mistrzem.
Ale razem to oni prezentują się cudownie! Tacy słodcy! Gus często przychodzi kupować słodycze dla Boonie. Rozumiecie?! To znaczy... Im w sekrecie daję za darmo... Są tacy uroczy... A po za tym oni mnie też lubią. I oni wiedzą, że inni muszą płacić, ale przychodzi do mnie tyle klientów, że ich pieniądze są zbędne.

Totalna Porażka | Brawl Stars Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz