24. Niespodzianka

587 28 2
                                    

Szłam do drzwi patrząc na rezydencję. Tak dawno tu nie byłam... Vincent otworzył mi drzwi i mnie przepuścił

- Niespodzianka! - krzyknęli wszyscy na raz i wystrzelili konfetti

Poszliśmy do salonu. Wszędzie były balony, a cały dom był pięknie udekorowany. Usiedliśmy na kanapie i każdy po kolei dał mi torbę z prezentem. Tak bardzo się cieszyłam. Te wszystkie dekoracje i prezenty były dla mnie. Po chwili do kuchni przyszła Eugenie z wielkim tortem.

Ciasto było dwupiętrowe. Na dole było różowe a na górze białe, skąd spływała tęczowa polewą. Wszędzie były lukrowe kwiatki i makaroniki do zdobienia. Na samym czubku siedziała księżniczka w różowej sukni.

- Dziękuję! Dziękuję!! Dziękuję!!!- zapiszczałam

Później dużo rozmawialiśmy i śmialiśmy się z żartów świętej trójcy. Był też szampan a ja i bliźniacy piliśmy piccolo. Nawet nie wiem kiedy zrobiło się ciemno. Dylan pobiegł do kuchni po popcorn i zrobiliśmy noc filmową. Najpierw oglądaliśmy krainę lodu i krainę lodu 2. Następnie namówiłam braci na wajanę. Nie chcieli się zgodzić ale później się udało. Jako kolejną oglądaliśmy epokę lodowcową. Ostatni film który pamiętam to Kevin sam w domu, ponieważ powieki zaczęły mi ciążyć i nawet nie wiem kiedy usnęłam.

                           ♡♡♡

Obudziłam się w świetnym chumorze. Na zegarze zobaczyłam że jest już po 9. Wstałam z łóżka i podreptałam do garderoby a następnie do łazienki. Ubrałam czarne spodnie i białą bluzeczkę z krainy lodu. Na ramiona zarzuciłam jeszcze niebieską bluzę. Umyłam ząbki, rozczesałam włosy i się ogarnęłam. Gdy byłam już gotowa zeszłam na dół.

W domu panowała dziwna cisza. Weszłam do salonu zdziwiona że nie ma żadnych odgłosów z strzelanek świętej trójcy i zobaczyłam słodki widok. Święta trójca i Will spali rozwaleni na kanapie cali w popcornie. Na stoliku leżał jakiś telefon. Wzięłam go i zrobiłam im zdjęcie. Przeglądałam chwilę ten telefon i zobaczyłam że moi bracia mają grupę rodzinną. Wysłałam zdjęcie i napisałam „słodziaki zaspały.” Chichocząc odłożyłam telefon na miejsce i zeszłam do kuchni. Tam spotkałam Eugenie.

- Dzień dobry, mogłaby pani zrobić mi śniadanie?

- Oczywiście, co dzisiaj byś zjadła?

-Hmm... Może być owsianka z malinami i takimi granatowymi kulkami. Jak one się nazywały- zamyśliłam się

Gosposia wzięła się do gotowania a ja rozmyślałam nad tym jak te owoce się nazywały. Eugenie chyba to zauważyła i kładąc przede mną miskę powiedziała

- To są borówki

- A no tak! Miałam to na końcu języka

Moje śniadanko bardzo mi smakowało. Nasza gosposia była chyba najlepszą kucharką jaką znałam. Podziękowałam i poszłam do pokoju rozpakować prezenty. Dostałam bardzo dużo zabawek i nowe ubranka. Dostałam też troszkę słodyczy. Prezenty bardzo mi się podobały.

Zaczęło mi się nudzić więc stwierdziłam że porysuje. Wdrapałam się na krzesło od biurka i zaczęłam rysować choinkę.

Na początku mi nie wychodziło ale później szło mi coraz lepiej. Gdy skończyłam postanowiłam pójść zobaczyć czy bracia jeszcze śpią.
Weszłam do salonu i zobaczyłam że nie było Will. Święta trójca nadal spała więc postanowiłam ich nie budzić. Pewnie nie spali całą noc.
Udałam się do pokoju Vincenta. Zapukałam kilka razy i weszłam. Niestety nikogo tam nie było.

Zapukałam więc do pokoju Willa. Gdy weszłam usłyszałam lejącą się wodę. Usiadłam na łóżku i czekałam aż mój brat wyjdzie z łazienki.
- O, cześć malutka- powiedział siadając obok mnie

- Hejka, wiesz gdzie jest Vince? - zapytałam

- Pewnie pracuje, dzisiaj będzie w złym chumorze bo nie spał całą noc a od rana pracuje. Jeśli chcesz go na coś namówić to radzę jutro

- A zapytasz się go kiedy polecimy do Anglii? Nie mogę się doczekać- powiedziałam

- No dobrze, święta trójca nadal śpi?

- Tak- zachichotałam

- Jak dzieci- powiedział do siebie

Później chwilę rozmawialiśmy dopóki Wll nie musiał iść to najstarszego brata

Ja postanowiłam obudzić śpiochów ale to nie było takie łatwe. W końcu mi się udało. Tony poszedł po telefon z stoliczka. Przeniósł swoje spojrzenie na mnie.

- Czemu brałaś mój telefon?

- To nie jaaaaaaa

- Musisz dostać za to karę

Podbiegł do mnie i zaczął mnie łaskotać. Próbowałam się wyrwać ale nic z tego. W końcu przestał a ja chciałam się odwdzięczyć. Szybko wzięłam jego telefon i pobiegłam do mojego pokoju. Ukryłam go w wielkiej stercie misiów. Tam go nie znajdzie.

- Oddaj mi telefon! - krzykną Tony wbiegając do mojego pokoju
.
- Schowałam go, jest gdzieś tutaj. Wiem! Bawimy się w ciepło zimno!

- Zimno, lodowato, chyba szukasz Vinca. Trochę ciepłej, zimno- mówiłam w kółko

Tony był taki głupi że musiałam mu powiedzieć że jest w misiach. Rzucił się na stertę misiów i rozwalił je po całym pokoju. Rozrzucał je po całym pokoju. Nagle rzucił kremowym misiem pieskiem którego dostałam na 4 urodziny od mamy. Nazwałam ją perełka.
- Nie!- krzyknęłam i podbiegłam do perełki. Na szczęście nic jej się nie stało

- Masz szczęście że nic jej się nie stało.

Tony nie wiedział o co chodzi ale przeprosił wziął telefon oraz mnie na ręcę i poszliśmy do kuchni na obiad. Siedzieli tam wszyscy co mnie zdziwiło. Jedliśmy zawsze obiady razem ale bez dwóch najstarszych braci. Usiadłam do stołu i zaczęłam jeść. Dzisiaj mieliśmy pyszną zupę pomidorową i kotlety z frytkami. Gdy wszyscy oprócz mnie zjedli zaczęły się różne rozmowy.

- Chciałem was poinformować że jutro lecimy do Anglii na tydzień- powiedział zimno Vincent

Zeszłam z krzesła i go przytuliłam. Gdy miałam wracać na miejsce powiedziałam dziękuję. Po chwili wszyscy rozeszli się do pokoi żeby się pakować.

Mała Hailie MonetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz