Wiosna - MADISON (2016)

14 3 0
                                    

- Ale się świetnie bawiłam! – mówię w samochodzie, jest już prawie piąta. Słońce leniwie budzi się do życia. Pierwsze promienie muskają moją twarz, choć niebo jest zaniesione. Nie wiem, kiedy ten czas minął, ale zdecydowanie za szybko.

- Nie mogłabyś się inaczej bawić, w końcu byłaś tam ze mną. Swoje zdanie w ten sposób powinnaś zacząć. Charlie, każde wyjście z Tobą to świetna zabawa. Jesteś taką duszą towarzystwa. – spogląda na mnie i wystawia mi język.

- Kiedy przy narodzinach rozdawali różne cechy charakteru, na bank nie stałeś obok skromności. Zdecydowanie tam Cię nie było.

- Wiesz, co? Dziś czuję się jakbym osiągnął coś niemożliwego. Udała mi się przemowa, impreza była świetna i doskonale się bawiłem. Brat nie denerwował mnie, tylko na cel wziął ciotki. Rodzice byli zadowoleni. To była jedna z lepszych imprez. Dziękuję, że byłaś tam ze mną. – chwyta mnie za rękę i lekko ją ściska. Drobny gest, a wywołuje tyle emocji. Opanuj się Madison.

- Nie ma za co, rachunek wyślemy pocztą. – zaczynamy się śmiać. Droga jest pusta o tej porze i szybko docieramy pod mój dom. Jest końcówka maja, a poranki są niezwykle ciepłe. Wysiadając z samochodu spoglądam na niebo. Nie wiem czemu to robię, ale czuję potrzebę. Jest całe przesłonięte chmurami, gdzie słońce próbuje się przebić. Mam wrażenie, że za chwilę spadną pierwsze krople deszczu. Charlie wysiada razem ze mną z samochodu i odprowadza mnie pod drzwi. Zawsze tak robi, kiedy wracamy późną porą. Od furtki do drzwi mam raptem parę kroków, ale on woli mieć pewność, że nic mi się nie stanie. Nie odejdzie, dopóki nie zamknę za sobą drzwi. To w nim uwielbiam. Te drobne rzeczy, które robi czasem bardzo nieświadomie.

- Madi, jeszcze raz dziękuję za wszystko. Serio. Bez Ciebie to przemówienie nie byłoby takie jakie powinno. A przede wszystkim, nie bawiłbym się tak świetnie.

- Dobra, dobra. Po prostu przyznaj, że jestem niesamowita – spoglądam na Charliego i widzę jakby nad czymś się zastanawiał. Nie wiem, ile tak spoglądamy na siebie w milczeniu. Czas jakby przestał istnieć. Jestem skupiona na jego zielonych oczach, które oświetlane są pierwszymi promieniami słońca. Hipnotyzują. Wiem, że przepadłam. Ciszę przerywa głos Charliego, który wyciąga mnie na powierzchnie.

- Jesteś niesamowita. – mówi prawie szeptem i zbliża się do mnie tak, że dzieli nas parę centymetrów. Na bank słyszy jak moje serce głośno bije, a oddech mam nierównomierny. Mam nadzieję, że nie widzi moich policzków, które oblewa rumieniec. Charlie jeszcze raz mówi, że jestem niesamowita. Zbliża swoje usta do moich. Delikatnie składa pocałunek sprawdzając czy odwzajemnię go. Jego usta są gorące i miękkie. Smakują miętą i czymś słodkim. Nie mogę określić, czym dokładnie. Dociera do mnie zapach piżmowy. Drażni cały mój układ nerwowy. Odsuwa się na milimetr i spogląda w moje oczy. Przybliża się znów i tym razem całuje mocniej. Bardziej. Intensywniej. Pozwalam mu pogłębić pocałunek. Nasze języki walczą ze sobą w idealnej synchronizacji. Tak jakby były dla siebie stworzone. Dłoń kładzie na mojej szyi, aby jeszcze bardziej pogłębić pocałunek. Palce wplatają się w włosy i przytrzymuje mnie. Gdyby nie to, mogłabym upaść. Z moich ust wydobywa się cichy jęk, który dociera do Charliego. Nagle przerywa pieszczotę i nieznacznie się odsuwa. Moja usta wołają o więcej. Potrzebuję tego jak tlenu. Na moją twarz spada pierwsza kropla deszczu. Niebo stwarza romantyczną scenerię, a ja czuję zbliżającą się burzę.

- Przepraszam, nie powinienem tego robić. To był błąd. Nie wiem, co mnie opętało. Zapomnijmy o tym, proszę – jego słowa są jak sztylet wbity prosto w serce, który następnie zostaję przekręcony. Stoję w tym samym miejscu i próbuję przetworzyć jego słowa. Nie, przesłyszało mi się wszystko i za chwilę powie, że żartuje.

- Ale dla mnie to nie był błąd. Kocham Cię Charlie. Od zawsze Cię kochałam.

Cherry MomentsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz