– Robiłem ci reklamę.
– Rozdając autografy?
– Robiłem ci reklamę. To o to przecież głównie chodzi, prawda?
– I tak, i nie. Oczywiście, większość z nich i tak do mnie zagląda, ale tak naprawdę ja po prostu chcę wyjść do znajomych, życzyć im dobrego dnia, zobaczyć, jak się mają. Nie chcę być obca, niezależnie od tego, skąd pochodzimy, ile mamy w portfelu i jak wyglądamy.
Ta dziewczyna przyjaźniła się z Czarnymi facetami w złotych łańcuchach na szyi, a obawiała się kręcenia scen w LA? Serio???
Szliśmy, rozdając ostatnie kubki i papierowe torby z kanapkami, a ja nie mogłem się na nią napatrzeć. Od pierwszego zdania w scenariuszu wiedziałem, że ta rola została stworzona dla niej i kiedy tak szła, promieniejąc, nie mogłem się oprzeć wrażeniu, że to nie May, a Evangeline, mój anioł stróż.
Przyglądałem się dziewczynie i zastanawiałem się, czy sama wymyśliła hasła na naklejki i witrynę. Zewsząd bombardowały mnie, zachęcając, żeby wprowadzić je w życie: MayBe Coffee, MayBe Kiss, MayBe Now, Nigdy nie mów nigdy.
– Zanim podejmę decyzję, zdradź mi coś, okay??? – mówiła, uśmiechając się do przechodniów, jakby była królową Nowego Jorku. Podobał mi się ten POD. Podobała mi się ta dziewczyna. – Mieszkasz u Hardy'ego, jeździsz jego autami, nie przywiązujesz się... dlaczego?
To pytanie musiało paść prędzej czy później.
– Ja prawie niczego nie posiadam – wyznałem.
– Co to znaczy? – Wreszcie na mnie popatrzyła z uwagą i ostrożnością, jakbym powiedział coś niewłaściwego.
– Nie przywiązuję się ani do ludzi, ani do rzeczy. Hardy'emu to nie przeszkadza.
– Rozmawiasz teraz ze mną, a nie z Hardym.
– Powiedzmy, że w życiu są ważniejsze sprawy niż to, co się posiada. Niż rzeczy doczesne. Skupiam się na tym, żeby żyć, a nie posiadać.
Widziałem, jak coś w jej twarzy drgnęło na dźwięk słowa „posiadać".
– Wooow, jakie to głębokie... – Jej słodki ton stał w sprzeczności ze zdegustowaną miną. – Wyobraź sobie, że niektórzy z nas muszą żyć prozą życia, a nie poezją.
Chciała odejść, ale ją zatrzymałem. Odebrałem pustą tacę i wsunąłem do torby, a potem splotłem nasze palce.
Tym gestem zaskoczyłem ją tak bardzo, że nie zdążyła zaprotestować.
– Wyjedź ze mną – poprosiłem z naciskiem. – Wyjedź ze mną spełniać marzenia.
Przełknęła ślinę, ale się nie zawahała.
– A ty w ogóle masz samochód, czy chcesz się wbić do mojego priusa? – zapytała, zabierając rękę.
– Przejrzałaś mnie. Skrycie liczyłem na miejsce w priusie. – Mrugnąłem i przypomniałem sobie o palącej kwestii. – To gdzie jest ta moja dobra wiadomość?
Popatrzyła na mnie dłuższą chwilę, wstrzymując oddech, jakby musiała się upewnić, że wie, co chce powiedzieć. Jakby musiała zebrać myśli.
– Zaryzykuję. Zaszaleję. Spróbuję zawalczyć o tę rolę – odpowiedziała, a ja czułem, jak moje serce przyspiesza z każdym słowem. – Ale nie jako twoja dziewczyna. I pod warunkiem, że nie będziesz mnie całował, jeśli da się tego uniknąć.
Jeśli da się tego uniknąć... Z tym mogłem żyć.
– Aha. Czułem, że nie chcę poznać tej złej wiadomości. No to mam o czym marzyć, dziewczyno-zagadko. Może niedługo to się zmieni?
– Przestaniesz marzyć?
– Może niedługo znów zapragniesz, żebym cię całował.
– Nigdy – zaprzeczyła energicznie.
– Nigdy nie mów nigdy – odparłem i skinąłem głową w kierunku witryny MayBe Coffee oklejonej okrągłymi hasłami, które można było znaleźć też na meblach i zabrać z lady z postaci naklejki. – Zawsze mów zawsze.
CZYTASZ
Bold New Romans
RomanceONA wie że dzielą ich światy. ON szuka sposobu, żeby je połączyć. ONA wie, że nie powinna wdawać się z nim w romans, jeśli nie chce skończyć ze złamanym sercem. ON zrobi wszystko, żeby jej udowodnić, jak bardzo się myli. Jedyny problem? ON chce to z...