rozdział dwudziesty czwarty.

48 8 0
                                    

twitter: @dekliinacja + #bielwatt

miłego czytania!

Trzykrotnie zapukałam do drzwi na samym końcu korytarza, po czym dość dyskretnie wślizgnęłam się do środka. De facto tylko jedna osoba z aktualnego personelu wiedziała, że byłam córką Lionela Quinna – znanego ogółowi jako Richard. Pozostała część myślała, że pracuję jako jego sekretarka i tak właśnie miało pozostać. Na tyle, na ile było to możliwe, zachowywaliśmy się jak szef i podwładna, przez większość czasu jednak w ogóle nie pokazując się publicznie w swojej obecności.

Nikt nie mógł wiedzieć, że byłam jego córką.

Właśnie z tegoż powodu po mojego kotka przyszłam dopiero po godzinie dwudziestej drugiej.

– Mam nadzieję, że przyszłaś po naszego bohatera – westchnął lekko poirytowany, gestem głowy wskazując na kota wspinającego się po zasłonie. – Nie mam już siły go stamtąd ściągać. Zresztą nie chce się puścić, więc powodzenia z odczepianiem go.

– Myślę, że jakoś dam radę – parsknęłam krótko, delikatnie ujmując kota w ręce. – Tato, nie masz przy sobie jakiś tabletek nasennych?

– Lolly...

– Innych niż Xanax – uściśliłam, odrywając pazurki Juana od materiału zasłony.

– Mówiąc szczerze, dziś nawet tego nie mam – zaśmiał się nerwowo, po czym zasiadł na brzegu łóżka i poklepał miejsce obok siebie. – Pozwól tu, proszę.

Zdezorientowana uniosłam jedną brew, jednak bez słowa sprzeciwu przysiadłam się do taty i zajęłam głaskaniem kota, jako iż przeczuwałam, że nadchodzący temat do najlżejszych należeć nie będzie.

– Po co ci tabletki nasenne? Nie odpowiada ci pokój, łóżko jest niewygodne czy...

– Ostatnio strasznie często śni mi się mama i boję się przez to zasypiać – wypaliłam, wcinając mu się w środek zdania. – Te sny są tak cholernie realne, że za każdym razem budzę się zalana potem i widzę jakieś dziwne cienie stojące w kącie pokoju. Później albo nie mogę zasnąć, albo mam jakieś popieprzone flashbacki.

– Od jak dawna to się dzieje?

Odkąd Grant zaczął nazywać mnie „serce", tym samym przypominając mi, skąd właściwie wzięła się ta blizna.

– Od niedawna, maksymalnie tygodnia. – Wzruszyłam ramionami, po czym przytuliłam do siebie kota. – Śni mi się dosłownie co noc i nie wiem już, co mogę zrobić, żeby się tego pozbyć.

– Mogę cię zapisać do lekarza, jeśli chcesz – wypalił, jednak oboje wiedzieliśmy, że ta opcja niekoniecznie wchodziła w grę. – Wiesz, jeśli będziesz tego potrzebować, przeniosę się do innego pokoju, w którym będą dwa łóżka. Powinnaś czuć się bezpieczniej, jeśli nie będziesz spać sama.

– Dlatego właśnie zaprosiłam Cadena – zaśmiałam się krótko, łapiąc wreszcie kontakt wzrokowy z tatą. – Tak czy tak nudzi mu się w życiu, więc może ze mną posiedzieć od czasu do czasu.

– Czy ten chłopak jest sprawdzony? Nie chce mu się węszyć albo dopytywać o co chodzi z mieszkaniem w hotelu? – westchnął, delikatnie kręcąc głową. – Musisz trzymać na smyczy każdego, kto tu wchodzi. Nie może wpaść na żadnego z moich przyjaciół, a już broń boże na mnie.

– Wydaje mi się za głupi, by w ogóle coś podejrzewać. Po prostu przyjął do informacji to, że w naszym domu są malowane ściany i o nic więcej nie dopytywał.

ciemniejsza strona bieli [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz