Rodział 4

14 2 0
                                    

Światło w moim pokoju przebijało się przez zasłony. Otworzyłam oczy. Zerwałam się do pozycji siedzącej. Spojrzałam na zegar. Była godzina 14. Czyli trochę udało mi się pospać krócej, chociaż zadziwia mnie to. Zazwyczaj wstaje na budzik lub kilka minut przed nim. Rzadko zdarza się, że wstaje wcześniej. Niestety takie są uroki prowadzenia życia nocnego.

Przeciągnęłam się. Oczywiście moje kości gruchały w każdym możliwym miejscu. Udałam się do łazienki gdzie wzięłam prysznić i ubrałam się. Założyłam na siebie zwykłe krótkie spodenki i za duży T-shirt. Za oknem było tego dnia cholernie zimno, ale w ogrzewanym domu cieplutko i nie przejmowałam się swoim doborem ubrań. Pomimo chłodu słońce świeciło wyjątkowo mocno.

Podeszłam do okna chcąc je otworzyć. Zawsze wywietrzam chociażby jedno z nich na chwilke. Gdy już wykonałam te czynność coś przykuło moją uwage. Dokładniej to czarne Porshe. Nie znam się na markach zbytnio a co dopiero na rodzajach, ale te marke poznałam odrazu. Kiedyś bardzo chciałam zdać prawo jazdy kupując przy tym jakiś samochód tego typu. Najbardziej podobały mi się zazwyczaj modele Porshe. Szczegół jest taki, iż w życiu nie byłoby knie stać na taki drogi samochód. Zabawne. Nawet nie zdałam prawa jazdy jak wam wiadomo.

Wracając do samochodu stał on po przyciemnionej części drogi. Mój dom był otoczony ulicami, lecz jedna z nich właśnie ta, była mało uczęszczana zarówno przez ludzi jak i pojazdy. Powodem tego był ogromny, ciemny las, bardziej puszcza. Wiele osób skarżyło się, że często wyskakują tam dzikie zwierzęta lub pijani bezdomni. Sama nigdy się tam nie wybierałam dla swojego bezpieczeństwa. Auto stało dokładnie pod naszym płotem. Można powiedzieć, iż ukrywał go dodatkowo lekki gąszcz w naszym ogrodzie. Nie dbał nikt o niego, więc nieźle tam zarosło.

Akurat ja miałam sokoli wzrok, a wyjątkowe jasne słońce tego dnia ułatwiło mi dostrzeżenie owego pojazdu. Zaczęłam się w nie intensywnie wpatrywać próbując je skądś skojarzyć oraz zapamiętać szczegóły, których było niewiele. Kierowca Porshe musiał dostrzec, że został wykryty, bo po sekundzie odjechał z piskiem opon.

To było....cholernie dziwne. Znaczy to tylko zwykłe auto, ale sam fakt obserwowania mojej osoby przez kogoś obcego jak mniemam był nie zbyt fajny, tym bardziej stosowny. Miałam jednak nadzieje, iż poprostu to jakaś pomyłka czy coś w tym stylu, a pojazd zatrzymał się akurat tutaj przypadkowo.

Nie marnując czasu na zbyteczne przemyślenia poczłapałam do kuchni. Teoretycznie to trafiłam na pore obiadową. Dlatego też postanowiłam zrobić sobie spaghetti.
Nie moja wina, uwielbiam makarony w każdej postaci. To jeden z głownych składników mojej diety.

Po skonsumowaniu mojego dania zerknęłam na godzine. Było po 15. Na spokojnie miałam jeszcze czas biorąc pod uwage fakt, że zaczynam zmiane dopiero o 20. Trochę później niż zazwyczaj, lecz nie dopytywałam szefa. Tak swoją drogą nie wspominał narazie nic o incydencie z "ważnymi gośćmi". Co prawda było to wczoraj. Być może jeszcze nie wie lub to cisza przed burzą. Prawda była taka, iż chciałam być obojętna, ale stracenie tej jebanej roboty to najgorsze co miałoby się stać. Pozbawiona środków do życia i...ugh nie wiem. Generalnie byłby dramat.

Od dawna moja szafa świeciła pustkami. Doskonale zdawałam sobie z tego sprawe. Dotychczas nie posiadałam głowy aby o tym pomyśleć. Ostatnio wpłynęła mi pensja, a rachunki nie wyniosły tak dużo jak zwykle. Niewielka, ale jakaś kwota została na koncie. Idealnie się złożyło.

Nie wiele się zastanawiając zabrałam torebke z telefonem i pognałam na przystanek autobusowy koło mojego domu. Los chyba zbyt mocno zaczął mi słodzić, bo trafiłam perfekcyjnie na autobus.

Jechałam kilka minut w niezbyt zatłoczonym dzisiaj autokarze do centrum. Mieszkanie w Palermo nie było takie złe. To prawda co mówią o Sycylii ale wbrew temu wszystkiemu kocham te wyspe. Gdy dojechałam udałam się do wszystkich możliwych uliczek ze sklepami odzieżowymi.

Kupiłam kilka ciuchów. Miałam faktycznie szczęście, bo trafiłam na jakieś dni wyprzedaży. Przynajmniej nie spłukałam się całkowicie.

Było już dość późno dokładnie to 18. Nie spędziłam może za dużo czasu, ale czas wracać do domu trzeba się ogarnąć przez pracą.

Niestety za dużo kursów w Sycyli nie było. Gdybym miała te cholerne prawko.....kurwa. No także idziemy z buta. Nie byłam stosunkowo jakoś bardzo daleko, ale miałam spory kawał jeszcze w dodatku z torbami. Świetnie..

Ruszyłam uliczkami w kierunku obrzeży gdzie znajdował się mój dom. Założyłam słuchawki puszczając jakieś losowe piosenki. Idąc spuściłam wzrok na swoje buty pogrążając się w myślach. Wyszłam z tętniącego życiem centrum, na pustą droge z lasem po bokach oraz chodnikiem prowadzącym do mojego miejsca docelowego.

Po kawałku trasy tą cichą, a także lekko niepokojącą drogą kątem oka zauważyłam znajome mi auto. Czarne Porshe. Te samo, które było pod moim płotem. Przełknęłam śline. Nie wiem czego się bałam. Zwykłe auto i tyle. Dużo takich jest na świecie. Napewno nie jest to te samo, które widziałam kilka godzin temu.

Przejechało ono obok mnie, a ja kroczyłam niewzruszona. W duchu modliłam się abym miała racje, że to tylko ten sam model samochodu, a kierowca pojedzie hen hen daleko. Dobra marne nadzieje. Bardziej chciałam poprostu nie widzieć tego modelu ani razu więcej.

Gdy samochód odjechał poczułam lekką ulge. Niestety po przejściu zaledwie 400 m znów ten sam samochód przejechał obok mnie. Może ktoś się zgubił? Albo czegoś szuka? Cholera. To tylko przypadek. Nie za dużo tych przypadków? Narastała we mnie coraz większa panika z niewiadomej przyczyny. Z pewnością nakręcałam się jak zawsze wymyślając miliony scenariuszy.

Uspokój się kobieto. Wdech z wydechem. Podziałało. Pojazd znów znikł, lecz nie na długo. Pojawił się poraz kolejny w zasięgu wzroku. Wtedy nie znalazłam już żadnego logicznego wytłumaczenia jako przypadku. Przyspieszyłam kroku. Serce zaczęło tłuc nie miłosiernie w momencie, w którym auto jechało centralnie za mną. Nie miałam wyjścia. Oddech przyspieszył. Policzyłam do trzech i zerwałam się biegiem przed siebie.

Biegłam na oślep wpadając w las. Pomyślałam, iż łatwiej znikne z pola widzenia. Jestem cholerną idiotką bo nie przewidziałam jednego faktu.....wyskoczyłam po drugiej strony lasu dodatkowo wbiegając w coś. Walnęłam mocno. Syknęłam z bólu zamykając na chwile oczy. Analizowałam co z moim ciałem. Dopiero gdy usłyszałam coś za sobą otworzyłam oczy widząc przed sobą ten piekielny czarny samochód. Chciałam się odwrócić za dźwiękami. Powiedzieć, że byłam spięta oraz przerażona to mało powiedziane.

Niestety. Moje usta zostały zasłoniete czyjąś reką od tyłu, w której znajdowała się wilgotna chustka.

-Uspokój się Różyczko. -męski głos szepnął mi do ucha. Tylko tyle zdołałam usłyszeć, bo już po chwili moje powieki poczuły okropne znużenie, ciało odmówiło posłuszeństwa, a mnie dopadła już tylko ciemność.....

L'amato RapitoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz