♣5♣

54 6 7
                                    

O godzinie 20 wstawiłam post z naborem patronackim. Ogarnęłam się do snu i poszłam do spania.

Kilka tygodni później

Siedziałam w szkole już od kilku godzin. Miałam dość. Była akurat matma kiedy usłyszeliśmy trzask ognia. Przeraziło mnie to. W szkole był pożar. Nauczyciel od matmy zaczął nas wyprowadzać z klasy gdy na końcu korytarza ujrzałam jakiegoś malucha. Szybko odłączyłam się od klasy i pobiegłam stronę dziecka, które stało wśród płomieni.
-Chodź, chwyć moją rękę- poleciłam dziecku a te złapało mnie za dłoń. Gdy dach zaczął się walić popchnęłam malucha żeby uciekało a ja sama zostałam przygnieciona przez gruzy.
-Pomocy!- wrzasnęłam na na cały głos. Dusiłam się przez dym. Nagle gruz spadł na moje nogi. Bolało strasznie. Czułam też jak palą mnie oczy od gorąca. Powoli traciłam przytomność. Ujrzałam kogoś na końcu korytarza. Ten ktoś zaczął biec w moją stronę. Chyba. Nic więcej nie pamiętałam bo odpłynęłam.

Pov: Harry

Przed chwilą dostaliśmy wiadomość o pożarze w szkole moich sióstr więc ja i ojciec szybko zebraliśmy się i pojechaliśmy pod szkołę. Na parkingu przy bramie stało mnóstwo ludzi. Widziałem Elizę ale Emily nie potrafiłem odnaleźć. Po wyjściu z samochodu rozglądałem się za najmłodszą ale nie mogłem nadal jej znaleźć.
-W szkole ktoś jeszcze został!- krzyknął jakiś maluch. Nie wiele myśląc wbiegłem do palącego się budynku i szybko odnalazłem nieprzytomną siostrę. Odkopałem ją z gruzów, wziąłem na ręce i wybiegłem z płonącego budynku.  Całe szczęście na parkingu szkoły stała karetka, która szybko zabrała Emily do szpitala. Tata z nią pojechał, ja stałem bezradny na środku parkingu.
-Będzie dobrze- pocieszył mnie Will.
-Obyś się nie mylił- powiedziałem. Jakiś czas później ja, Will, Tony i Vincent pojechaliśmy w kierunku szpitala. Jechałem dość szybko łamiąc przy tym co najmniej 20 przepisów. Będąc już w szpitalu dowiedzieliśmy się, że aktualnie Emily jest operowana i, że może stracić nogę bo coś tam zostało uszkodzone. Nie ukrywam załamałem się bo przecież Emily miała tak wiele marzeń związanych z sportem, a teraz co. Teraz może stracić wszystkie marzenia z tym związane. Czekaliśmy tak jeszcze dwie godziny, a gdy lekarz wyszedł z sali operacyjnej poprosił ojca. Tata wrócił po paru minutach i znów usiadł na plastikowym krześle.

-I co?- spytałem.
-Z Emily w porządku, nie straciła nogi ale przez najbliższe dwa miesiące musi się ograniczać- powiedział tata. - Zaraz będzie można ją odwiedzić i wybudzi się za kilka dni- dodał po chwili. Następnie przeszliśmy do sali 225 i rozproszyliśmy po całym pomieszczeniu. Ja siedziałem przy łóżku na, którym leżała siostra, Tony siedział na parapecie i coś rysował, Vincent i Will siedzieli na kanapie, a tata niestety musiał wracać. Zauważyłem, że Tony co jakiś czas zerka na nieprzytomną dziewczynę. Najprawdopodobniej ją rysował ale nie byłem tego pewny. Siedzieliśmy tak w milczeniu do póki do sali nie weszła pielęgniarka, która zmieniła bandaże na rękach Emily. Gdy to robiła zobaczyłem mnóstwo oparzeń na rękach mojej siostry. To był okropny widok.

Pov: Emily

Ciemność. Było ciemno. Byłam świadoma. Czułam dotyk na skórze. Czułem wiatr, który rozwiewał moje włosy. Słyszałam przytłumione głosy. Czułam też zapach szpitalnego pokoju. Strasznie dziwne uczucie kiedy jesteś świadomy wszystkiego wokół poza wzrokiem. Leżałam tak już trochę. Nie wiem ile minęło. Kilka dni, czy kilka godzin, a może kilka tygodni albo miesięcy. Nagle poczułam, że spadam. Gdy tak spadałam poczułam, że moje oczy się otwierają, a gdy je otworzyłam spadanie ustało. Światło wokół mnie było bardzo jasne przez co musiałam kilka razy zamrugać żeby się przyzwyczaić do jasności. Obok mnie siedział mój brat.
-Hej- przywitałam się zachrypniętym głosem.
-Emily- powiedział szczęśliwy brat. Powoli podniosłam się i usiadłam z małą pomocą Harry'ego. Na rogu mojego łóżka siedział szeroko uśmiechnięty Tony. Sama uśmiechnęłam się promiennie na widok jego uśmiechu. Na kanapie, która stała przy jednej z ścian sali siedzieli Vincent i Will. Zdziwiło mnie to, że nie było tu taty bo o matce to nawet nie wspomnę. Harry widząc jak się rozglądam po sali powiedział.
-Tata musiał wracać, matka się strasznie wkurwiła- no tak mogłam się tego spodziewać. Zawsze tak było. Gdy do sali wszedł lekarz powiedział, że zabiera mnie na badania. Próbowałam sama wstać ale wstając poczułam rażący ból w lewej nodze. Zacisnęłam pięści żeby się nie rozpłakać. Opadłam bezradnie na łóżko i w tedy Tony zaoferował, że mnie zaniesie. Nie miałam nic przeciwko więc chłopak podniósł mnie i zaniósł w kierunku gabinetu lekarza. Na badaniach miałam zmienione opatrunki, pobraną krew, zostałam zważona i zmierzona. Poza tym lekarz też dokładnie obejrzał ranę na nodze i przypisał jakieś specjalne maści. Po badaniach Tony z powrotem zaniósł mnie do sali szpitalnej. Położył na łóżku i chciał usiąść na krześle obok ale wtedy poprosiłam żeby położył się obok mnie. Mówiąc to zrobiłam koło siebie miejsce, a gdy Tony usiadł koło mnie ja położyłam głowę na jego klatkę piersiową i tak po jakimś czasie zasnęłam.

Pov: ???

Nie mogłam uwierzyć, że pożar w szkole jej nie zabił. Czemu nie mogłam się ich tak łatwo pozbyć. Jakim cudem on przeżył ten wypadek. Jechał z Monetem i on też przeżył. Co oni są jacyś nieśmiertelni?! Aktualnie opracowywałam nowy plan wraz z moimi współpracownikami.
-A więc jaki mamy plan 3/!7@?- spytał jeden z nich.
-Teraz wasza kolej na wymyślanie- syknęłam wściekle. Oni byli głupi. Pomagałam im dlatego, że równie mocno nienawidzili Monetów jak ja...

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 20 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Skryta w cieniu siostry /rodzina Monet/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz