III

19 5 12
                                    

Obudziły mnie rażące promienie słońca wpadające przez okno. Zerknęłam w telefon i wówczas uświadomiłam sobie, że jest już po dziesiątej. Byłam na siebie zła, ponieważ miałam poczucie straconej części ostatniego dnia weekendu. Ostatniego weekendu przed ostatnim tygodniem szkoły. Ostatniego weekendu przed egzaminami. Włożyłam w naukę do nich tak wiele czasu i energii, ale z jakiegoś powodu wciąż obawiałam się, że to nie wystarczy. Ciągle miałam poczucie, że powinnam zrobić jeszcze więcej i przyłożyć się jeszcze bardziej.

Dopiero po chwili zorientowałam się, że w moim telefonie widniało także nieodebrane połączenie od Nadii. Musiałam mieć niezwykle twardy sen, że nie obudził mnie nawet dzwonek. Natychmiast oddzwoniłam do przyjaciółki.

- Stara! - Nadia przywitała mnie głośno. - Gdzie ty tak zniknęłaś? I jeszcze nie odbierasz telefonu! Martwiłam się!

- Spałam - uspokoiłam ją. - A z imprezy po prostu się zmyłam. Wkurzyłam się na tego żałosnego kolegę mojego brata.

- No właśnie, niezła akcja z tym Noah. Serio będziesz prała jego garnitur?

Byłam pod wrażeniem tego, jak szybko rozchodzą się plotki. Wcale bym się nie zdziwiła, gdyby jutro w szkole każdy się na mnie gapił i szeptał coś pod nosem.

- Nie wiem. Niby gadał, że przyjdzie, ale pewnie był nawalony, więc kto wie ile z tego pamięta.

- Właściwie to chyba lepsze, niż oddawanie mu pieniędzy. Tym bardziej, że to kumpel twojego brata.

- Fakt, że to kumpel Vincenta powoduje, że ta sytuacja jest trzy razy bardziej żenująca.

- Skoro mowa o Vincencie, to wyglądał wczoraj jak milion dolarów.

Wstępowało we mnie dziwne uczucie obrzydzenia, za każdym razem, kiedy słyszałam komplementy kierowane w stronę mojego starszego brata, zwłaszcza wtedy, gdy padały one z ust mojej przyjaciółki. Nie próbowałam nawet tego komentować, ale na szczęście Nadia szybko zmieniła temat.

- Dobrze, że za tydzień zaczynają się wakacje. Nie chce mi się już chodzić do tej szkoły.

- Tak, ja też się cieszę na wakacje. Chciałabym już mieć za sobą egzaminy.

- Egzaminy będą dla ciebie bułką z masłem. Jestem tego pewna.

- Dzięki za wsparcie.

- Zawsze będę cię wspierać, ale serio tak uważam. Masz najwyższą średnią w całej szkole, El.

- Wiem, że chcesz dobrze, ale średnia to jedno, a egzaminy to drugie. Poza tym na studia będą próbowały dostać się też osoby z innych szkół. Nie zapominaj o tym.

- Nakładasz na siebie zbyt dużą presję - stwierdziła Nadia. - Nawet jeżeli w tym roku nie dostaniesz się na studia, to świat się nie zawali.

- Mój świat się zawali - rzuciłam bez namysłu.

- Nie możesz żyć tylko nauką - umoralniała mnie.

- A właśnie, że mogę. Mam cel w życiu i dążę do jego osiągnięcia.

- Cieszę się, naprawdę. Ale się o ciebie martwię. Zajedziesz się.

Dialog przerwał głos mojej mamy, która wykrzykiwała imiona: moje i Vincenta. Wołanie naszej dwójki naraz nie zwiastowało niczego dobrego.

- Mama mnie woła. Później zadzwonię.

- Okej. Trzymaj się.

Szłam do salonu jak na skazanie. Patrząc na minę mojego brata, miał podobne odczucia. Nasi rodzice z szerokimi uśmiechami na twarzy, siedzieli na kanapie. Powiedziałabym, że wyglądali niepokojąco.

Nigdy #ONOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz