IV

21 4 13
                                    


Ostatni tydzień szkoły obiecałam sobie zacząć z przytupem i bynajmniej nie chodziło mi o podciągnięcie ocen. Na tym etapie to zresztą było już niemożliwe – wszystkie stopnie końcowe były już powystawiane, a ja i tak miałam najwyższą średnią wśród osób z całej szkoły. Miałam na myśli raczej mój stan fizyczny i psychiczny. Celowo wstałam pół godziny szybciej, aby przyłożyć się do mojego makijażu – oprócz codziennego korektora i tuszu do rzęs, nałożyłam także podkład, cienie do powiek, a nawet pomadkę na usta. Z szafy wyciągnęłam również najlepsze ciuchy – spódniczkę w kratkę, obcisły czarny top i dżinsową kurtkę. Zadbałam nawet o to, by wyprostować włosy – w końcu zrobiłam z nimi coś więcej niż tylko rozczesanie. Spojrzałam w lustro i po raz pierwszy od dawna byłam dumna z tego, jak wyglądam.

Tak bardzo przyłożyłam się do tego, by ładnie wyglądać, że nie zdążyłam zjeść śniadania, dlatego pospiesznie spakowałam je do torebki i wybiegłam z domu. Na szczęście mieszkałam blisko szkoły, więc wystarczyło, że nadgoniłam kilka kroków. Do klasy weszłam równo z dzwonkiem na lekcję.

Czułam na sobie spojrzenia pozostałych uczniów. Być może byłam przewrażliwiona, a być może każdy coś do siebie szeptał. Starałam się to ignorować i zajęłam wolne miejsce obok Nadii. Moja przyjaciółka zdążyła już się dowiedzieć o naszym wspólnym wyjeździe i była tym faktem bardzo podekscytowana. Kiedy rozmawiałam z nią przez telefon, snuła wyobrażenia o wspólnych nockach i imprezowaniu z chłopakami. Nie do końca tak widziałam ten wyjazd, zwłaszcza, że poza nami dwiema, moim bratem i jego przyjaciółmi, obecni mieli być również nasi rodzice. Mnie zresztą nie było łatwo się skupić na takich sprawach jak wakacje. Czasem zazdrościłam Nadii takiej beztroski.

O tej porze roku lekcje były raczej luźne. Na większości z nich oglądaliśmy filmy tematyczne albo prowadziliśmy luźne dyskusje. Część nauczycieli jeszcze siliła się na ostatnie powtórki przed egzaminami, ale większość już odpuszczała. Na języku angielskim przeważała pierwsza opcja, i tak było również tym razem.

- Dla kogo się tak wymalowałaś? - dociekała Nadia.

- Dla samej siebie - odburknęłam.

Nigdy nie rozumiałam, skąd takie przekonanie, że jeśli dziewczyna się jakkolwiek wystroi, to robi to dla faceta.

- Już myślałam, że Noah cię tak zainspirował - zachichotała. Szturchnęłam ją. Pomijając fakt, że Noah skończył szkołę dwa lata temu, jej sugestia była absurdalna. Po tej dziwnej akcji z jego garniturem, wolałam unikać jego towarzystwa, chociaż nie było mi to dane na długo, bo wielkimi krokami zbliżał się nasz wspólny wyjazd. Miałam mieszane uczucia, kiedy o tym myślałam. Z jednej strony się cieszyłam, bo dawno nie mieliśmy okazji pojechać na rodzinne wakacje i spędzić ze sobą czasu w nieco inny sposób, niż na co dzień, ale z drugiej obawiałam się wspólnej wycieczki z towarzystwem mojego brata. Co innego, kiedy kumple odwiedzali go na kilka godzin, a co innego mieszkać z nimi przez tydzień. Teoretycznie nie musiałabym nawet z nimi rozmawiać, ale w praktyce nie byłam pewna, czy to będzie możliwe.

Z rozmyślania wyrwał mnie bolesny skurcz w podbrzuszu. A potem drugi i kolejny. Nagle poczułam, jak plama krwi przesiąka moje majtki. I wtedy zdałam sobie sprawę, że dostałam okresu trzy dni wcześniej, niż powinnam. Na szczęście nauczycielka nie miała większego problemu z wypuszczeniem mnie do toalety.

Widziałam plusy tej sytuacji. Nie najlepiej znosiłam te dni, a w szczególności na początku, więc fakt, że nie nadeszły w dzień egzaminów, był pozytywnym aspektem. Mimo tego, moja pewność siebie, która jeszcze kilkanaście minut temu znajdowała się na wysokim poziomie, znacząco spadła.

Spędziłam w kabinie toaletowej chyba z dziesięć minut. Ból brzucha doskwierał mi na tyle, że ostatnie, na co miałam ochotę, to powrót na lekcję. W pewnym momencie zdałam sobie jednak sprawę, że moja dłuższa nieobecność może kogoś zaniepokoić, dlatego posiliłam się na podciągnięcie spódniczki i wstałam. Już sięgałam do klamki, kiedy nieoczekiwanie do moich uszu dobiegł dźwięk kroków. Nie powinnam być tym zaskoczona – w końcu nie ja jedyna posiadałam potrzeby fizjologiczne – ale z jakiegoś powodu zawahałam się, zanim ostatecznie otworzyłam drzwi.

Nigdy #ONOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz