# ⩇2:⩇⩇

28 5 1
                                    

wybiła godzina 02:00pm. oznacza to, że chłopak w końcu może zrobić sobie pare minut przerwy od siedzenia przy laptopie. wstał, przeciągając się z zamiarem zrobienia sobie herbaty lub innego napoju tego typu. był środek tygodnia. colette była w tej chwili w pracy, gus w szkole, a on sam w domu - miał pracę zdalną. w sumie to wcale nie był sam, a z glucią która to non stop przeszkadzała mu szukając trochę atencji. raz wysłała nawet przypadkiem 42 pliki do zastępcy szefa, edgar musiał się z tego tłumaczyć. jak głupio brzmiało wytłumaczenie, że kot położył mu się na klawiaturze ? conajmniej jak pies zjadł mi zadanie domowe. następny miesiąc nadgodzin, nie był już taki zabawny. całe szczęście chłopak ma już to za sobą.

zaparzając wodę sięgnął po telefon widząc powiadomienie od swojej przyjaciółki.

"eddie, pójdziesz w między czasie do marketu po pare rzeczy ? nie mamy chleba i paru innych gówien :')"

ten westchnął tylko bijąc się z myślami jak to bardzo nie chce mu się iść gdziekolwiek w tej chwili. ostatecznie stwierdził, że pójdzie do sklepu po drodze gdy będzie odbierać chłopca, czyli za jakąś godzinę.

usiadł ponownie na swoim stanowisku biorąc łyka herbaty, delektując się jej smakiem - tego mu było trzeba. odstawił ją po chwili ziewając i wracając do pracy. sam jednak nie zaczaił kiedy oczy same zaczęły mu się zamykać na drobną, nieoczekiwaną drzemkę.

𓏵

- japierdole, co tak ciemno.. - powiedział do siebie dopiero się przebudzając. spojrzał na godzinę, co sprawiło, że się ożywił wstając natychmiastowo z krzesła i ubierając płaszcz oraz buty. miał odebrać gusa. dwie godziny temu. colette go zabije.

szybkim krokiem, a potem już biegiem zbliżał się w stronę budynku. oczywiście nie był zamknięty, była dopiero godzina 17-18, ale i tak chłopiec skończył już lekcje pare godziny temu. on zawsze musiał coś zjebać. przed wejściem do budynku zgasił papierosa, którego to zdążył zapalić po drodze i wszedł do środka.
rozglądał się wokół po pomieszczeniu w stylu recepcji, zastanawiając się gdzie tu może znajdować się świetlica. nie zajęło mu to jednak długo, wystarczyło spojrzeć w lewo.

siedział tam dobrze znajomy mu dzieciak wraz z również dobrze znanym mu z widzenia azjatą. chłopiec opowiadał coś dorosłemu zafascynowany, a ten słuchał go z troskliwym uśmiechem zainteresowany. wyglądali naprawdę. . . uroczo. z tego co zdążył już zauważyć kiedy to odprowadzał lub odbierał gusa ze szkoły, chłopak jest bardzo przywiązany do dzieci i świetnie sobie z nimi radzi. one też wydają się go uwielbiać i chętnie przychodzić w to miejsce. długowłosy niesamowicie nadaje się do tej pracy z takim dobrym podejściem do dzieci.

po chwili siedmiolatek zauważył edgara i od razu podbiegł do niego pokazując mu jego kolejny rysunek, tym razem była to glucia leżąca na swoim posłanku. gus naprawdę lubił rysować, oczywiście colette wszystkie rysunki wieszała na lodówce, na której to one się już nie mieściły. ledwo dało się ją otwierać.

obok niego stanął wysoki mężczyzna przyjaźnie się uśmiechając w stronę dwójki.

- no to co młody, leć pakować swoje rzeczy i pora zmykać do domu. - potargał lekko blond czuprynę dziecka, na co ten się zaśmiał i poszedł się spakować.

po odprowadzeniu go wzrokiem, nauczyciel odwrócił się w stronę czarnowłosego, wciąż uśmiechnięty. widać było, że ma dobre intencje, cokolwiek chce w tej chwili powiedzieć.

sedulous - fangarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz