# ⩇4:⩇⩇

33 5 5
                                    

edgar zatopił swoją twarz w jego ulubiony szalik w białe-fioletowe paski. lewą rękę chował w kieszeni płaszcza, a w drugiej trzymał kubek ciepłej kawy.

ekspres w mieszkaniu się zepsuł i nie było ich chwilowo stać na naprawdę, czy zakup nowego. normalnie 15-minutowe przerwy w pracy robił sobie koło godziny czternastej. dziś zrobił mały wyjątek. czasami trzeba spróbować czegoś nowego.

idąc spokojnym krokiem, popijając sobie raz co raz łyka napoju, sięgnął po paczkę papierosów i zapalniczkę. ochydny smak tytoniu dokuczał mu w ustach z każdym zaciągnięciem się. jak już uzależnieniają i kosztują fortune to chociaż dobre by mogły być.

otworzył drzwi mieszkania gdzie od razu na przywitanie, do jego nogi zaczęła łasić się ciemna kotka, mrucząc o coś do jedzenia. uśmiechnął się idąc w stronę kuchni aby dać jej to czego oczekuje. glucia wskoczyła na blat obserwując uważnie każdy ruch ręką człowieka. gdy ten tylko zabrał rękę od miseczki, rzuciła się na nią jakby conajmniej nie jadła od tygodnia. chłopak zaśmiał się i wrócił do swojego 'stanowiska pracy'. jak to mówi białowłose rodzeństwo "jaskini batmana". spacer dobrze mu zrobił, chciałby chodzić na takie częściej. to dobry pomysł na ruch - próbował sobie wytłumaczyć. gdzieś z tyłu głowy podświadomości mówiła mu tylko o idealnej sytuacji do palenia papierosów pod niewiedzą colette. wziął ostatniego łyka kawy odstawiając pusty kubek na blat stołu i skupił swój wzrok na ekranie komputera. - pora wziąć się do roboty, edgar.

𓏵

te pare godzin minęło zaskakująco szybko mimo pracy. w tym momencie czarnowłosy szedł spokojnym krokiem w stronę budynku szkoły, aby odebrać gusa do domu. w połowie drogi w jego głowie zaczęły powracać wspomnienia z wysokim, ciemnowłosym nauczycielem. momentalnie zaczął żałować, że zgodził się na odbieranie chłopca. nie wiedział czemu to boi się jakiegoś pierwszego, lepszego faceta, którego na dodatek kochają chyba wszystkie dzieci na świecie. coś mu mówiło, że jego przeszłość nie jest jaka słodziutka i pogodna jak jego uśmiech. pojawił się tu nagle z czystą kartą. na jakimś zadupiu.

z rozmyśleń wyrwał go mały trzask pod jego butem.

"błagam, oby nie ślimak. nie ślimak."

całe szczęście była to tylko mała gałązka leżąca na chodniku. westchnął z ulgą idąc dalej przed siebie. wyjął z kieszeni słuchawki puszczając sobie na nich muzykę z którejś z jego playlist na spotify i dając się pochłonąć melodią muzyki. lubił sobie tak odpływać.

szum wiatru wśród drzew na terenie parku dodawał klimatu. złota jesień - ta przyjemna i kolorowa. powoli można już było usłyszeć piski, krzyki i śmiechy cieniutkich, dziecięcych głośników, bawiących się na placu przy podstawówce. powoli wszedł do środka budynku wycierając buty o wycieraczkę. wyjął z uszu słuchawki chowając je i kierując się do świetlicy.

tak jak się spodziewał, powitały go od razu znajome, dwie pary oczu. duże, ciemne oczy gusa i skośne których kolor podchodził prawie że pod czerń. to spojrzenie wydawało się być tak nieznajomo ciepłe i przyjemne. edgar zdając sobie z tego sprawę natychmiastowo się speszył odrywając wzrok od nauczyciela przenosząc go na podopiecznego.

- edgar, nareszcie ! ile można czekać ? - podbiegł do niego białowłosy ze swoim notesikiem obklejonym naklejkami. to chyba u nich rodzinne, tylko, że w przeciwieństwie do colette zapisujących wszystko na temat każdego kogo zauważy - on sobie w nim najzwyczajniej rysował.

sedulous - fangarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz