Część 11 - Epilog - Jestem Wolna?

506 2 0
                                    

Postanowiłam zaryzykować. Nie mogłam do końca życia być seksualną niewolnicą. To było dzień po poprawinach. Karel zamówił nam już bilety na powrót do Anglii. Kończyliśmy obiad, na który wpadła Daria, ze swoim mężem. Odłożyłam sztućce i ukryłam dłonie pod stołem, by nie widzieli ich drżenia.

- Mam Wam coś do powiedzenia - odezwałam się po Polsku. Karel spojrzał na mnie, oczekując aż przetłumaczę. Zignorowałam to, za chwilę powiem mu wszystko. Mama i pozostali umilkli - postanowiłam zostać w Polsce...

Przez pokój przeszedł pomruk zdziwienia.

- ...A że nie chcemy z Karelem związku na odległość - kontynuowałam, czując jak Karel wciąż na mnie patrzy, przez co czułam strach - rozstajemy się. On wraca do Anglii, a ja zostaję tutaj...

Przez stół znowu przeszedł szmer. Daria rzuciła okiem na Karela, a potem znów na mnie.

-...Mamo, czy to nie będzie problemem, że będę znów z Tobą mieszkać? - zapytałam.

- Co?... Och tak, kochana, nie musisz mnie pytać o takie rzeczy... To twój dom... Ale... - spojrzała na Karela - och... Ale... Ojej, zaskoczyłaś mnie... Chyba nas wszystkich... Czy na pewno sobie to przemyśleliście...?

- Tak - prawie krzyknęłam, odetchnęłam i powiedziałam spokojniej tym razem do Karela, po angielsku- Kochanie, powiedziałam im, że rozstajemy się. Ty wracasz do Anglii, a ja zostaję tutaj.

Karel

Zamurowało mnie.

- Och - odparłem, pojmując jej manewr. Zachciało mi się śmiać. Spryciula. Wszystkie oczy skierowały się na mnie. No cóż. Nie miałem wyjścia - Jeśli uważasz, że to dla nas jedyne wyjście, szanuje to. Było mi z Tobą bardzo dobrze. 

Pocałowałem ją w policzek.

- Szanowni państwo, proszę pani - odparłem zwracając się do rodziny mojej Brzoskwini. Tak, cały czas mojej, bo zamierzam ją odzyskać. Nawet nie zdawała sobie sprawy, jak jej wyjątkowość zawróciła mi w głowie. Odchrzaknąłem i gdy Daria przetłumaczyła mamie, mówiłem dalej - bardzo dziękuję za gościnę, niestety jak już wspomniała, pani córka, czas nam się rozstać. Dario, Maćku, jeszcze raz wszystkiego najlepszego z okazji ślubu, życzę Wam udanego życia małżeńskiego. 

I Tobie też wszystkiego dobrego, kochana.


*

Pożegnałam go, przed bramą, przytulił mnie czule, pożegnał się z mamą. Patrzyłam jak odjeżdżająca taksówka, zabiera i zamyka ostatecznie ten rozdział w moim życiu. Nie podobało mi się tylko, że całując mnie po raz ostatni, rzekł do zobaczenia wkrótce, jakby sugerując że to nie koniec. 


Karel

Robert poznał jakąś kobietę i teraz spędzał z nią większość czasu. A ja teskniłem, do Brzoskwini. Mojej małej kobiety. Jak bardzo nie zdawała sobie sprawy kim dla mnie była...


Tymczasem lato się skończyło, przyszedł wrzesień, międzyczasie zaczęłam pracę jako kelnerka. Pieniądze nie były duże, ale przynajmniej byłam wolna. Niektórzy mężczyźni zwracali na mnie uwagę, zagadywali mniej lub bardziej udanymi tekstami na podryw. Facetów jednak miałam dość i bałam się ich trochę, więc grzecznie odmawiałam, wszelkich spotkań czy randek. Swoje uczucia skierowałam gdzie indziej. Na Agnieszce, koleżance z pracy. Od momentu, gdy podjęłam pracę, widziałam jak na mnie ukradkowo spogląda, czasem niechcąco się o mnie ociera. W końcu kiedyś zaprosiła mnie na kawę i od tego czasu zaczęłyśmy się przyjaźnić, a nawet więcej. Oczywiście byłyśmy dyskretne, czasem jednak zdarzyło mi się nocować w jej maleńkiej kawalerce w mieście, tuląc do siebie to drobne ciało dziewczyny. Obie potrzebowałyśmy czułości, bliskości oraz poczucia bezpieczeństwa i obie sobie to zapewniałyśmy. W sprawach łóżkowych może nie byłam usatysfakcjonowana, ale przynajmniej nie robiłam tego z przymusu. Poza tym czułam jakąś pustkę. Jakby Karel i Robert odcisnęli na mnie piętno i już do końca życia nie będę czuła się spełniona. A może to tylko ponure myśli, ponieważ przyszła prawdziwa ponura szara jesień? 

Jeszcze pod koniec lata na pustej działce obok naszego domu, zaczęto budowę. Lokalne plotki głosiły, że działkę kupił jakiś obcokrajowiec i będzie budował okazałą posiadłość. W połowie listopada jednak zaprzestano prac, z powodu znacznego spadku temperatury. Szłam właśnie na przystanek, na autobus, gdy coś mnie tknęło, gdy przechodziłam obok budowy. Poczułam mrowienie w karku. Spojrzałam na dom w budowie. Nim zaprzestano prac, położono już dach. Nie było jeszcze drzwi i okien. I właśnie zdawało mi się, że to z jednego z okien na piętrze, ktoś mnie obserwował. Rozsądek nakazywał mi iść dalej, lecz już taka byłam. Skrycie kręciło mnie ryzyko, niebezpieczeństwo, niebezpieczni mężczyźni, brutalny seks, chociaż potem tego żałowałam. 

Weszłam na piętro, po schodach bez barierki. Stał w jednym z pomieszczeń. Serce zabiło mi mocnej.

- Stęskniłaś się? - zapytał Karel. 

- Muszę iść do pracy - odparłam, gdy już ochłonęłam. Nie wiedziałam co mam powiedzieć. W gardle czułam gulę strachu. I podniecenie.

- Wiem, dlatego jak się pospieszysz, zdążysz na busa - Karel uśmiechnął się i wskazał mi na paczkę styropianu. Dziwiąc się samej sobie, zamiast po prostu uciec, mijam go z opuczszoną głową, ściągam spodnie i kładę się na paczce styropianu, szeroko rozkładając nogi.

Do pracy zdążyłam. Co prawda bez majtek, te zostały na budynku, rzucone w kąt. Miałam też nieco podrapane piersi i zerwane ramiączko stanika, oraz resztki nasienia Karela w sobie.

Koniec


Prawa w całości EroSummer.

Dom BrutalOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz