Obudziło mnie słońce przedzierające się przez moje rolety. Było mi wygodnie jak nigdy. Poczułam na sobie czyjś ciężar i zobaczyłam wtulonego we mnie bruneta. Nie przeszkadzało mi to. Byłam mu bardzo wdzięczna, że się mną zaopiekował i został kiedy go o to poprosiłam.
Wyglądał pięknie podczas snu. Włosy miał ułożone w pięknym nieładzie, miał lekko uchylone usta i ubrania z wczoraj, ponieważ podobnie jak ja nawet się nie przebrał. Jego ręka leżała na moim brzuchu wciąż mnie przytulając.
Nie chciałam go budzić więc po cichu zaczęłam bawić się jego brązowymi włosami. Wplatałam w nie palce i zaczęłam pleść małe warkoczyki, jednak po chwili je rozplątywałam żeby nie porobiły mu sie loki.
Nagle zobaczyłam że oddech Borysa staje się kontrolowany, a oczy zaczynają się otwierać
-Dzień dobry śpiochu
-Dzień dobry.-Powiedział ziewając-Długo nie śpisz?
-Nieee. Jakieś 10 minut około. Także nie długo.
-Moglas mnie obudzić.
-Słodko wyglądałeś jak spałeś.-Chłopak uśmiechnął się na moje słowa.
Chciałam wstać żeby zacząć sie ogarniac, ale chłopak pociągnął mnie z powrotem na łóżko
-Boryssss. Muszę już wstać.
-Nic nie musisz. Z tobą o wiele lepiej mi się śpi. Musimy to kiedyś powtórzyć.
Powiedział uśmiechając się. Nie powiem bo te słowa na mnie zadziałały. Zarumieniłam się.
-Też jestem tego zdania.-Odpowiedziałam wtulając się w niego mocniej.
Uwielbiałam go. Gdy czułam jego zapach czułam się najbezpieczniej na świecie. Chciałam żeby ta chwila trwała wiecznie. Jedną ręką Borysa przeczesywała moje blond włosy, a druga głaskała mnie po plecach. Czułam się jak w niebie, jednak te piękna chwile przerwał dźwięk otwierających się drzwi...