Rozdział 6

27 1 3
                                    

Odkąd sytuacji  w której uratowałem młodą kobietę ludzie Hydry ciągle robią godziny policyjne. Nie można wychodzić z domu po 21 ,a nie wspomnę nawet o tych wkurzających przeszukiwaniach. Przeszukiawją domy by znaleźć mnie i mój strój.
Ale ja się tak łatwo nie dam.
Po moim trupie.

Postanowiłem ,że odkryję to co Tony Stark i Nick Fury przede mną ukrywali i uratuje avengers i wszystkich bohaterów.
Pora się wsiąść w garść. Nie będę stał i patrzył jak mordują niewinnych ludzi. Spider Man powróci.

Skierowałem się na główny plac. Tam dzisiaj miały odbywać się wybory kto zostanie wzięty do niewoli ,a kto nie. Ale ja nie dam tym razem nikogo zabrać. Nie będę znowu patrzył jak oni to robią.
Znajdowało się tam już duże zbiorowisko osób które czekały co pokaże los. Ale los da się zmienić. Przeznaczenie da się zmienić. Wystarczy tylko chcieć.
Schowałem się w tłumie tak by nikt nic nie podejrzewał i czekałem.
Na środku stał mężczyzna. Obok niego w wielkiej szklanej kuli znajdowały się karteczki na których widniały imiona mieszkańców.
Mężczyzna wyjął dziesięć karteczek po czym po kolei wyczytywał imiona.
-Joe Lovood,Sabrina Maley,Katniss Emberey.-wyczytał ostatnie imiona. Nagle rozbrzmiał przeraźliwy krzyk. Obróciłem się by sprawdzić co się stało. Zza tłumu próbowała przecisnąć się matka małej dziewczynki która została wyczytana. Miała na imię Katniss ,a strażnicy właśnie zabierali ją na pakę wozu.
Jednakże ja nie miałem w planach tak stać.
Przecisnąłem się przez tłum i podszedłem do matki dziewczynki.
-Uratuje ją obiecuję.-obiecałem i pobiegłem w stronę pojazdu.
-Ej wy! Jak śmiecie zabierać tam dzieci?!-wykrzyknąłem.
Od razu otoczyli mnie strażnicy wymierzając we mnie swoją broń.
Jednak ja nie przestawałem. To była moja chwila.
Chwila wielkiego buntu.
-Odwal się dzieciaku! Za nim cię jeszcze nie zabiliśmy.-zagroził jeden z mężczyzn.
-Zostawcie  tą małą dziewczynkę.-wciąż stałem na swoim.
Jednak żołnierze nie posłuchali.
Zabrali wszystkich. Zabrali tą małą dziewczynkę.
Zostały tylko krzyki osób z ich rodziny i przeraźliwy płacz.
A ja wiedziałem ,że znowu zawiodłem.

-Katniss Emberey. Katniss Emberey.-Powtarzałam w kółko. Powtarzałem to już od kilku godzin jak nie więcej. Nie mogłem przepuścić do siebie myśli ,że jej już być może nie ma. Ale chociaż nie pozwolę mi k niej zapomnieć.
Obiecuję.
Obiecuję.
To przykre. To samo powiedziałem jej matce.
Że ją uratuje. A co się stało? Została uprowadzona i pewnie skazana na śmierć.

Podszedłem do kalendarza który wisiał na drzwiach mojej lodówki i zaznaczyłem datę.
Do końca roku zostały trzy miesiące,a ja w te trzy miesiące muszę uratować Avengers i wszystkich innych. A czemu? Temu ,że zawsze pod koniec roku zabijają wszystkich lub piorą im mózgi.
Jestem jedyną osobą która o tym wie.
Nie pozwolę by im się stało.
Nie pozwolę bym znów zawiódł.
Nie będę znowu tą samą życiową porażką co kiedyś.
Nie mieć znów zawieść.

Leciałem na Pajęczynie tak szybko jak umiałem.
Avengers właśnie wal co ulu z ludźmi Hydry,a muszę przyznać było ich przynajmniej pół tysiąca. Musiałem im pomóc. Już teraz ledwo sobie radzili,a wrogich sił cały czas przybywało i przybywało.
-Iron Manie!-krzyknąłem ,ale nim zdążyłem coś jeszcze dodać coś mnie powaliło. To był cholerny pocisk.
Runąłem na ziemię. Muszę przyznać ,że byłem kilkanaście metrów nad ziemią i gdybym nie złapał się pajęczyną okna pewnie bym już nie żył.
Wskoczyłem przez okno do budynku i jęknąłem z bólu. Rana się coraz bardziej jątrzyła ,a ja próbowałem ją uciskać. Jednak to było na marne. Umrę.
Oczy mi się zamykały ,a jedyne co zdołałem dostrzec to postać iron mana spadającego na ziemię z ogromną prędkością.
Potem była już tylko ciemność i ból.

No i mamy rozdział!
Jak wam się podoba? Chciałam dodać trochę akcji bo rozdział bez niej to rozdział zmarnowany więc oto i jest. A tak propos biedny Peterek:( (będzie jeszcze biedniejszy ,ale jeszcze o tym nie wie)

I will save Them allOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz