𝑷𝒓𝒛𝒚𝒈𝒐𝒕𝒐𝒘𝒂𝒏𝒊𝒂 / 𝒆𝒊𝒈𝒉𝒕

150 11 0
                                    

Dzisiaj rozdział o prawie dokładnej godzinie! <3


Kolejne dni mijały spokojnie.
Wszystko wróciło wręcz do rutyny, sprzed pół roku.
Zaczęli napadać na banki, czy też jubilery..
Nie zawsze im się udawało uciec. Fakt, mieli Vasqueza, ale co dwóch kierowców, to nie jeden, prawda? Erwinowi naprawdę dobrze szło, jak na taki czas bez napadów.. Jednak no.. Nie było to perfekcyjne. Czasem potrzebował więcej, niż jedną próbę, nawet na głupim banku, który zawsze robił z przysłowiowym palcem w dupie.

Aż wreszcie nastał 23 grudnia. Śnieg mnożył się warstwami w mieście.
Kompletnie zapomnieli o Świętach. Zapewne przez zamieszanie, spowodowane ciągłym zastrzykiem adrenaliny, jak i chaotycznością, którą Erwin tak kochał.

Gdy tylko Speedo przypomniał, o tym, że wypadałoby jakoś spędzić tegoroczne Święta Wigilijne razem, wszystkich olśniło.
Willa, która większość ostatnich dni świeciła pustkami, teraz, została wypełniona przez ekipę.
Jedni piekli pierniczki, bądź inne potrawy, które wymagały przygotowania dzień przed, drudzy tworzyli składanki świąteczne, aby przy stole, jutro, unosił się ten magiczny klimat w akompaniamencie z „Last Christmas", jeszcze inni ozdabiali dom.. Z racji, że Erwin, nie miał zbyt dużych umiejętności kulinarnych, w kuchni, na pewno nie przydałby się. Chyba, że przy podaniu głupiej łyżki, ale tego robić nie chciał.

— Te, my mamy w ogóle choinkę?! — Krzyknął David. No tak. Choinka. Jak mogli o niej zapomnieć? Przecież była ona tradycją każdych Świąt.

Odpowiedziała mu cisza, tak jak każdy się spodziewa.

— Mogę jechać po nią! — Zaproponował od razu Erwin. No w końcu, mógł się na coś przydać.

— To jade z tobą siwy! — Dodał David.

W raz z nim udał się na podjazd, a tam, wsiedli do auta Ginkenliego. Erwin dalej nie kupił swojej fury. Jeździł tymi pożyczonymi od ekipy. Było to uciążliwe, ale dało się przyzwyczaić. Zbierali pieniądze, na ich kolejny, „legalny" biznes, więc nie mogli sobie pozwalać teraz na najnowsze fury.
Erwin spojrzał w telefon, wbił w niego, pierwszą lepszą lokalizację, gdzie mogliby kupić choinkę. Znaleźli jedną z plantacji. Była dziesięć minut drogi i miała dość przyzwoite recenzje, więc tam postanowili pojechać.
Nawet tak krótka droga, strasznie się dłużyła, przez co David przyspieszył. Miał wywalone, że jedzie z o wiele większą prędkością, niż ta dozwolona.

— Mamy ozdoby w domu? Czy jedziemy jeszcze kupić? — Zapytał Erwin. W głowie miał już projekt mniej więcej tejże choinki, wiedział co, gdzie przywiesi.

— Eeee.. Chuj wie? Kupimy, będzie na zapas.. — Głos Davida ucichł, gdy przeglądając w lusterku, dojrzał radiowóz policyjny, który na sygnałach, jechał za nimi. Przeklnął niekontrolowanie pod nosem.

Chłopak, nie mial zamiaru wszczynać pościgu. Posłusznie, zjechał na jeden z pobliskich parkingów. Jeszcze zanim funkcjonariusz poinformował, wyłączył silnik i odsunął szybkę, nic więcej nie robiąc. Walnął głową o zagłówek, jakby sfrustrowany, że musiał się zatrzymać.

— Dzień Dobry, mój numer odznaki 201, Gregory Montanha. Obywatelu, zna obywatel powód dzisiejszego zatrzymania? — Zadał pytanie, a wzrok Erwina, zawiesił się na nim.

Policjant lekko, niekontrolowanie się uśmiechnął, widząc tego siwego debila. Ahh, tak tęsknił za jego głupią mordą.. Tak właściwie nim całym.

— Pewnie za szybko zapierdalałem? Taa, możliwe, to auto ma takie przyspieszenie dojebane, że sam bym się nie zdziwił. — Prychnął David, jednak mówił całkowicie szczerze, a przynajmniej w jego mniemaniu.

Potwór \ MorwinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz