06.

970 70 0
                                    

Rano jak już wstałam Chłopaka nie było w pokoju, ale za to na komodzie znalazłam karteczkę.

Do Maddie.

Przepraszam, że tak szybko wyszedłem i się nie pożegnałem, ale dostałem telefon ze szpitala, że moja siostra leży teraz w ciężkim stanie bo próbowała popełnić samobójstwo. Jak się tylko o tym dowiedziałem to na szybko to napisałem, żebyś się o mnie nie martwiła.

Jeszcze raz przepraszam,

Cal.

Po przeczytaniu, że jego siostra chciała popełnić samobójstwo usiadłam na łóżku i zaczęłam szlochać.

-Nie mogę go teraz zostawić samego!- powiedziałam do siebie i zaczęłam przeszukiwać szafę by znaleźć jakieś ubrania. Zdecydowałam się na czarne rurki i za dużą na siebie o kilka rozmiarów bluzę Jake'a, którą u mnie kiedyś zostawił i jej już nie odzyskał. Do tego założyłam jeszcze czarne converse i bez śniadania wybiegłam z domu.

Jak byłam już pod szpitalem dostałam sms'a od tajemniczej osoby, która myślałam, że sobie odpuściła bo przez cały weekend nie dawała znaku życia.

nieznany: Co się stało, że moja księżniczka wybiegła tak szybko z domu?

ja: Nie twój zasrany interes!

nieznany: A właśnie, że mój, więc lepiej powiedz jak nie chcesz żebym sam się dowiedział.

ja: Siostra Calum'a chciała się zabić! Ulżyło?!

nieznany: Przepraszam, ale nie wiedziałem.

nieznany: Kto to do cholery Calum?!

ja: Nie twoja sprawa.

nieznany: Chcesz, żebym był zazdrosny?

nieznany: Brawo, udało ci się!

nieznany: Jestem cholernie zazdrosny!

ja: Gówno mnie to obchodzi!

W tej chwili schowałam telefon do kieszeni bluzy i weszłam do szpitalnego lobby. Zadzwoniłam do Calum'a, żeby po mnie przyszedł bo nie wiem gdzie mam iść. Po 5 minutach byliśmy już pod jej salą, a chłopak usiadł na plastikowym krzesełku. Usiadłam obok niego i potarłam jego ramię, żeby dodać mu choć odrobinę otuchy.

Po kilku minutach do sali siostry Calum'a wszedł lekarz, a jak wyszedł zaprosił Cal'a do swojego gabinetu. Ja z nudów postanowiłam wejść do sali dziewczyny i posiedzieć z nią. Usiadłam na krzesełku obok łóżka, a ona złapała moją dłoń.

-Obiecaj, że będziesz się nim opiekować.- powiedziała raczej szeptem, a po jej policzku spłynęła łza. Jedna, samotna łza. Spojrzałam się na nią zdezorientowana, a ona kiwnęła lekko głową w stronę gabinetu lekarza, przy którym była jedna szklana ściana przez, którą można było zobaczyć co się dzieje z podopiecznymi. Znajdował się w nim Lekarz i jej brat.

-O co ci chodzi?- zapytałam i zmarszczyłam brwi w niezrozumieniu.

-Obiecaj, że nie opuścisz go jak ja to zrobię.-powiedziała ledwo słyszalnie.

-Ale my się prawie nie znamy...

-Nie widzisz jak on na ciebie patrzy?

-Jak on niby na mnie patrzy...?-zaczęłam się odwracać, ale już nie musiałam bo chłopak sam do nas przybył.

-Dzień dobry.-powiedział ciężko- Dlaczego..? Mali....dlaczego....?-rozpłakał się, a ja zwolniłam mu miejsce, aby mógł usiąść obok dziewczyny, która wyczekująco i z lekko przymrużonymi oczami przyglądała mi się uparcie, a mnie zaczęło to denerwować. Przypomniałam sobie, że pewnie czeka na moją odpowiedź.

SMS - Luke HemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz