04.

1.1K 66 12
                                    

Ten ktoś przyssał swoje usta do moich i mimo mojego sprzeciwu i

odpychania się od niego nie przestawał całować. W końcu oderwał się ode

mnie i w tedy mogłam zobaczyć kto to dokładnie jest, a mianowicie był

nim... Harry?!

Gdy uświadomiłam już sobie kto nie zaczął całować zaczęłam okładać go pięściami i krzyczeć na całe gardło, przez co Luke w ciągu kilku sekund zjawił się obok mnie i walnął Harry'ego w brzuch, a ten się zgiął w pół. Luke kazał mi iść do jego sypialni i czekać tam na niego i tak też zrobiłam.

Czekam.

Czekam.

I czekam.

A dla odmiany czekam.

No i na reszcie! Allach wysłuchał moich modłów i w końcu przyszedł! Ale miał rozciętą wargę i brew.

-Coś ty mu zrobił skoro nie było Cię tyle czasu?!- zapytałam z wyraźną wściekłością.

-Nic.- odpowiedział i udał się do łazienki, a ja poszłam za nim. Sięgnął po apteczkę na szafkę i zaczął namaczać waciki w wodzie utlenionej.

-Zostaw ja to zrobię, a ty usiądź na wannie.- rozkazałam i ja mówiłam, tak zrobiłam. Przyłożyłam leko do skroni nasączony wacik na co syknął.

-Proszę cię, tylko mi nie mów, że cię to boli.

-A właśnie, że nie boli.- i właśnie w tym momencie przycisnęłam mocniej na co aż krzyknął.- No może trochę.- jego mina mówiła sama za siebie, ale mnie to nie obchodziło i dokończyłam to co robiłam.

-Skończone- powiedziałam gdy nakleiłam mu ostatni plaster.

-Dzięki.- mruknął w moją stronę tak cicho, że nie mogłam go nawet usłyszeć. Odwróciłam się do niego tyłem i próbowałam odłożyć apteczkę na półkę, ale to nic nie dawało. Zaczęłam podskakiwać i przez to Lukas mógł zobaczyć kawałek mojego brzucha. Dalej skakałam i nie dawało to żadnych rezultatów. Odwróciłam się do niego przodem, a jego spodnie bardzo się opinały na co wytrzeszczyłam oczy. Popatrzył się na mnie speszony i z rumianymi polikami, ja się do niego tylko uśmiechnęłam i podałam mu apteczkę, a on ją odłożył.

Podszedł do mnie i chwycił za nadgarstek.

-Widzisz co ze mną robisz?-i w tym momencie napierał na mnie SOBĄ.

-Przepraszam-mruknęłam tak cicho, że chyba nie usłyszał.

-Następnym razem załóż dłuższą koszulkę.- powiedział i cmoknął mnie w czoło.

Jak to zrobił odsunął się ode mnie, a ja poszłam do kuchni zrobić coś do picia. Gdy wychodziłam z pomieszczenia, a dokładniej stałam w progu, napotkałam na swojej drodze Pana Nic Mnie Nie Boli. Wziął ode mnie szklanki i odstawił je na blat kuchenny. Zdziwiłam się jego zachowaniem i to bardzo, ale co dziwniejsze on zaczął się przybliżać do mnie, a ja zaczęłam się wycofywać. Trafiłam na ścianę i ciche przekleństwo wyleciało z moich ust. Chłopak zaczął się cicho śmiać. Obejrzałam się na boli i zauważyłam, że obok mnie są jakieś drzwi. Pędem uciekłam do tego tajemniczego pokoiku, który okazał się być spiżarnią. Jak dla mnie to spoko, gorzej dla Luke'a, bo ja się zamknęłam i siedziałam tam cicho.

-Mad wyjdź, prosze.

Nic mu nie odpowiadałam.

-Maddie. Maddie proszę otwórz.

Po kilkunastu minutach postanowiłam, że jednak otworzę te drzwi. Podeszłam do nich i gdy je już otwierałam Luke wpadł, a raczej upadł na mnie bo ja stawiam, iż opierał się o tą drewnianą powłokę i jak ją otworzyłam on musiał prawem grawitacji upaść na mnie.

SMS - Luke HemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz