07.

719 44 8
                                    

Luke P.O.V

ja: I jak pizza?

MojaMad<3: A co cię to obchodzi?

ja: Komuś tu wylało czerwone morze?

MojaMad<3: Nie, nie mam okresu, ale się wkurzyłam.

ja: :( co się stało, kochanie?

MojaMad<3: Nic co mogłoby cię interesować, pieprzony stalkerze!

ja: Czyli coś się stało. Poważnego. Ale jak nie chcesz to nie mów. Nie zmuszam. Jak coś to zawsze tu będę, o każdej porze dnia i nocy :(

Maddie P.O.V

Cholera! Przez mój zjebany humor nawet wkurwiam się na tego kogoś. Tak nie może być, bo pomyśli sobie, że jestem jakąś rozkapryszoną dziewuchą (?)...

Podczas gdy leżałam na łóżku usłyszałam dzwonek do drzwi i szybko do nich podbiegłam. Okazało się, że to Harry. Zdziwiłam się trochę bo spodziewałabym się każdego, ale nie jego.

-Cześć?

-Um tak hej...-odpowiedział z zakłopotanym uśmiechem i podrapał się po karku.- Musimy porozmawiać.

-To może wejdziesz no chyba, że chcesz stać przed drzwiami...?

-Tak właściwie to wolałbym, żebyś pojechała gdzieś ze mną.-popatrzył ma mnie z miną kota ze Shreka. Przewróciłam oczami.

-Gdzie?

-Niespodzianka.-jego oczy nagle zabłysnęły, a ja wpuściłam go do salonu i poprosiłam, żeby poczekał bo muszę się ogarnąć.
Nie, żeby mi się śpieszyło, czy coś, ale dziś wyjątkowo nic mi się nie chciało, więc byłam wolniejsza nawet od ślimaka.

Najpierw podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej czarne spodenki na szelkach i koszulę bez rękawów w kolorową kratkę. Weszłam do łazienki i przebrałam się w naszykowane ubrania i we włosy wpięłam kokardę z ćwiekami. W między czasie poprawiłam swój makijaż i spakowałam do torebki zestaw obowiązkowy każdej kobiety. Obejrzałam się jeszcze w lustrze wiszącym w moim pokoju i zeszłam do czekającego chłopaka. Nie było mnie zaledwie 30 minut, a on zasnął na kanapie. Rozumiesz?! Na kanapie!!

-Wstawaj!-wrzasnęłam mu do ucha.

-Ja nie spałem!- zaczęłam się z niego śmiać.

-Jestem gotowa. Idziemy?

~*~

Harry zabrał mnie do kina. Niby oklepane, ale potem pojechaliśmy na kolacje. Tak, dobrze zrozumieliście. Na kolację. Było nawet przyjemnie, do pewnego momentu. Styles chciał mnie pocałować.

Wyszliśmy właśnie na balkon, żeby się trochę przewietrzyć, bo było strasznie duszno. Widok ukazywał piękny ogród, w którym znajdowała się ławeczka. Nie zwykła ławeczka, ale "romantyczna" i znajdowała się pod drzewem wiśni, a o tej porze właśnie zakwitało, więc było na prawdę ślicznie.

-Podoba ci się?

-Ehh ujdzie.- odpowiedziałam i zobaczyłam jak jego uśmiech zmienia się na ten raczej smutny to postanowiłam to odkręcić.- Żartowałam, jest ślicznie.-posłałam mu uśmiech. On odpowiedział tym samym. Przez chwile panowała okropna cisza, co zresztą bardzo mnie irytowało. Nie wiem ile tak staliśmy, ale chyba długo bo nogi zaczęły mnie boleć. Po chwili Harry odwrócił się do mnie i po prostu patrzył. Co jakiś czas marszcząc brwi jakby nad czymś się zastanawiał. On i myślenie? To nie idzie w parze, ale nie wnikam. Miałam już wejść do budynku, ale ten złapał mnie za nadgarstek i trzymał. Jego twarz zbliżała się do mojej w niesamowicie szybkim tempie co było przerażające! Dzieliły nas milimetry, ale na szczęście w ostatniej chwili ktoś postanowił się do nas przyłączyć. A mianowicie była to obściskujacą się para. Gdy Harry odchrząknął chłopak zwrócił na niego uwagę i zapytał czy chce z nimi trójkąt. Myślałam, ze zgnije na miejscu! Mój śmiech przypominał wycie godowe foki połączone ze sraniem Jake'a. Dosłownie. O własnych siłach weszłam do łazienki i zamknęłam się w niej dopóki się nie uspokoiłam.

Po tym starałam się go uniknąć przy wyjściu z łazienki, ale czatował tam jak tygrys na łanie. Przy jednej z kabin zauważyłam okno. Dość spore. Nigdy nie zgadniesz na co wpadłam! No może jednak. Mianowicie postanowiłam zadzwonić po taksówkę i wyszłam przez to okno. Sprytnie, co?

Gdy byłam już w domu, zamknięta w swoich czterech ścianach nie wiedziałam czy mam płakać czy się śmiać. Śmiać bo znowu ośmieszyłam Styles'a, czy płakać bo moje ubranie szlag trafił. Po długich przemyśleniach doszłam do wniosku, że lepiej będzie się śmiać z głupoty Styles'a.
Podczas moich napadów śmiechu dostałam wiadomość.

Luke P.O.V
Czekam. Czekam. I dla odmiany czekam. Na co? Tez zadaje sobie to pytanie. Może jest mi trochę głupio? Niee. Mi nie może być głupio. Jestem w końcu Luke Pierdolona Perfekcja Hemmings do cholery. Ale jednak dziwnie się czuje.

MojaMad<3: Przepraszam... :(

Ona mnie przeprosiła. Wow. Predzej spodziewalbym się, że Scott bedzie z Derekiem, ale nigdy, że ona bedzie mnie przepraszać. Wiadomość doszła do mnie jakieś 30minut temu ale co tam.

ja: Za co?

MojaMad<3: Za moje wcześniejsze zachowanie :/

ja: Już myślałem, że tego nie zrobisz ;D

MojaMad<3: Nie podniecaj się tak, bo będziesz mieć później problem w spodniach ;D

ja: O to się nie martw ;)

ja: Zresztą pewnie ktoś się zajmie moim siusiakiem

ja: A mówiąc ktoś mam na myśli ciebie kotku :D

MojaMad<3: Jasne -.-'

ja: Wiedziałem!

MojaMad<3: Ale co?

ja: Że w głębi duszy marzysz o moim pytonie

MojaMad<3: Nie za wysokie samouwielbienie?

ja: NIGDY!

MojaMad<3: Pewnie.

~*~

ja: Nudzi mi się :(

MojaMad<3: To sobie zwal :)

ja: Może zechcesz mi w tym pomóc? :D

MojaMad<3: Podziękuję :)

ja: Czemu ciągle wysyłasz mi ten uśmiech?

MojaMad<3: Yyy tak.

ja: Ok.

ja: czy to kropka nienawiści? :D

MojaMad<3: Skądże. :)

ja: ...

MojaMad<3: Nareszcie!

MojaMad<3: Spokój!

MojaMad<3: Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!

MojaMad<3: Żałuj, że nie widzisz mojego tańca szczęścia ;D

ja: Skąd pewność, że nie widzę? :D

MojaMad<3: CO O.o

ja: No tak :)

MojaMad<3: Gdzie jesteś?

ja: Wyjrzyj przez okno :)

CO JA KURWA ROBIĘ? Co jak mnie rozpozna? Ale się wpakowałem! Gdy zobaczyłem, że firanka zaczęła się ruszać szybko założyłem kaptur na głowę i mam nadzieję, że nie było mnie widać. Po woli zbliżyła się do okna i je otworzyła. Stała tam i patrzyła na mnie. W jej oczach nie widziałem nic z wyjątkiem ciekawości. Wychylila głowę zza okna i cos do mnie mówi ale nie słyszę co dokładnie bo przeszkadza mi w tym wiatr.
Wyciągnąłem telefon i wysylam do niej wiadomość.
ja: Pisz.
MojaMad<3: W takim razie: KIM DO JASNEJ PIERDOLONEJ ANIELKI KURWA JESTEŚ? :)
ja: Sobą:)
MojaMad<3: Podejdź do domu i zdejmij kaptur.
Po przeczytaniu wiadomości przez chwilę wachalem się czy tego nie zrobić, ale w ostateczności nie chce znowu tak szybko się ujawniać...

_____________
Aaaaaaaaaaaaaa!
Skończyłam!
Jestem z siebie dumna!
Żarcik.
Rozdział do dupy nie podobny ale taaak....

Pozdrawiam z Bielsko-Biała xxx

SMS - Luke HemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz