Rozdział 1 - Bingo

144 19 0
                                    

Chicago obecnie

Pędząc do kliniki w głowie miałem tylko jedno słowo chemioterapia. Nie mogłem nie zastanawiać się o jakim nowotworze mowa, czy jest on w brzuchu i dlatego ją boli, czy ma przeżuty, czy oprócz chemii jest jeszcze inna forma leczenia? Po prostu jak źle jest! Gdzieś w tle próbowała się też przebić myśl o tym, czy dla niej czas sie kończy, a jeśli tak, to ile go zostało. Nie pozwalałem jednak jej się do mnie przedostać. Była dla mnie zbyt przerażająca i bolesna. O mało nie straciłem przez nią panowania nad maszyną.

Do kliniki wbiegłem, momentalnie się zatrzymując. Nie miałem pojęcia gdzie mam iść i dopiero to sobie uświadomiłem. Wzrokiem wypatrzyłem jakąś pielęgniarkę i już po chwili znalazłem się przy niej. Górowałem nad kobietą, a ona w pierwszym odruchu wzdrygnęła się na mój widok.

- Gdzie znajdę Schwarza? - nie sądziłem, żeby randomowa pracownica, wiedziała gdzie się znajduje Blue.

- Jest teraz na oddziale chemioterapii, w swoim gabinecie.

- Czyli gdzie? - chryste, czy nagle masowo wszystkie kobiety zaczęły tracić swoje szare komórki i umiejętność rozmowy? Proste pytanie, a ona mi odpowiada w tym samym stylu co Ness.

- Chodzi panu o doktora czy - przyjrzała sie uważnie mojej naszywce prezesa - o pacjentkę, Victorię?

- Jeśli wiesz gdzie znajdę Victorie, to najpierw ją muszę zobaczyć.

- Drugie piętro, schodami na prawo, albo może pan jechać windą, która jest za panem. Sala 104. Prawie na przeciw stanowiska pielęgniarskiego.

- Dziękuje. - byłem zaskoczony jak szybko zebrała sie do kupy i była w stanie podać mi tak dokładną lokalizację. Najwyraźniej Blue, faktycznie była tu VIPem, tak jak mówił Schwarz.

Nie chcąc tracić czasu na windę, wbiegłem po schodach. Na górze okazało się też, że szukanie sali jest zbędne. Goliat w towarzystwie pielęgniarki właśnie wychodził z jednej z nich i rozglądał się. Zatrzymał się dopiero na mój widok.

Czyżby pielęgniarka go uprzedziła?

- Prezesie. - Goliat zaczął niepewnie. Był blady i przerażony, a ja pod skórą już wiedziałem, że to nie jest reakcja na moje przybycie, a na stan Blue.

- Co tu się kurwa dzieje?! - nie miałem zamiaru pierdolić się w czułe słówka.

- Blue podczas podawania chemii dostała zapaści. Z trudem przywrócili ją do życia. - powiedział pustym głosem.

Niewiele myśląc przywaliłem mu, raz i drugi. Ciężko dysząc, opanowałem się widząc, że brat nawet się nie broni.

Kurwa mać. Ja pierdole. Miałem ochotę wrzeszczeć. Skurwiel wiedział, musiał wiedzieć, że jest chora i nie powiedział słowa. Byłem gotów założyć się, że ostatnio znikał, bo z nią jeździł na chemię. A to powinienem być ja!

- Zajebie cię. - warknąłem do niego, pomagając mu wstać, ledwo rejestrując, że kilka pielęgniarek nam się przygląda, ale o dziwo nigdzie nie było ochrony - Za to, że kurwa wiedziałeś i z nią tu jeździłeś. Też powinienem to wiedzieć, powinienem przy niej być. Najpierw jednak muszę ją zobaczyć.

- Jest w sali. - wskazał mi ręką gdzie mam pójść, a obok niego zmaterializowała się pielęgniarka z lodem.

Jakaś cześć mnie umarła gdy wszedłem do sali i zobaczyłem nieprzytomną Blue. Wyglądała jakby się w sobie zapadła. Gdyby nie lekki ruch klatki piersiowej, mógłbym pomyśleć, że nie żyje. Schudła, chociaż widziałem ja niecałe dwa tygodnie wcześniej. Włosy jej się przerzedziły, cera zrobiła się ziemista, a na twarzy rosił się pot.

MC Hellhounds - tom 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz