Rozdział 3 - Bingo

273 27 0
                                    

Chicago obecnie

Cieszyłem się, że miałem przy sobie Nathana. Sam chyba nie potrafiłbym się rozpoznać tak szybko w obecnej sytuacji. I bez wskazówek Schwarza wiedział gdzie mamy iść i co robić. Instruował mnie kiedy ktoś wyjdzie i przejmie od nas Blue, a kiedy powinienem z nią wjechać do środka i pomóc dostać się na kozetkę, czy położyć w maszynie. Jak przy tomografie, który swoją drogą był przedostatnim badaniem.

Nerwowo podrygiwałem nogą, czekając, aż w końcu będzie już po. Strasznie długo to trwało, chociaż jeśli wierzyć słowom nastolatka, to normalne.

- Jak to robisz? - zagadnąłem go, chcąc zrozumieć skąd w nim cały ten spokój.

- Miałeś rację. - odparł z lekkim namysłem - Musimy wiedzieć co się dzieje, żeby ją leczyć. Dzięki badaniom będziemy mieć potrzebne informacje. Widziałem wczoraj w niej strach, mam nadzieję, że zmotywuje ją to do jeszcze jednej walki. Wierzę w nią. - to było niezwykle dojrzałe jak na tak młodą osobę.

- Oczywiście, że da radę. Poważnie mówiłem, że powiedziała, że chce żyć. Nie wiedziałem może w tamtej chwili o co chodzi, ale bardzo jej na tym zależało. - uśmiechnął się smutno i jak jeden odwróciliśmy się, słysząc, że drzwi do pracowni się otwierają.

- Panowie, można pacjentkę zabrać. Zasnęła podczas badania i z tego co widziałem, pozostało jej tylko ostatnie badanie krwi. Rozmawiałem już z jej lekarzem prowadzącym, jeśli będzie to możliwe, nie budźcie jej. Jest wycieńczona.

- Oczywiście. Czy coś wiadomo? - zapytałem, zerkając przez ramię technika na śpiącą Blue, wysuniętą teraz z maszyny.

- Wszystko będzie na wyniku. Postaramy się go wykonać jak najszybciej.

Podziękowałem mu i wszedłem do środka. Najostrożniej jak się dało, podniosłem Blue i chodź najbardziej na świecie, chciałem ją po prostu trzymać w ramionach, to ostatecznie posadziłem na wózku. Głowa momentalnie zaczęła jej opadać więc, delikatnie ją przytrzymałem, wpadając na pomysł.

- Nath. - odezwałem się ściszonym głosem do nastolatka - Zastąp mnie.

Gdy tylko chłopak to zrobił, zdjąłem swoją kurtkę Prezesa i okryłem nią drobne ciało kobiety, nie potrafiąc nie myśleć o innej, bardzo podobnej kurtce, którą trzymałem schowaną w swojej sypialni, w klubowym domu. Z tą różnicą, że na jej plecach był napis Blue własność Skulla, chapter Chicago. Jeszcze przyjdzie dzień, gdy ją w niej zobaczę.

Pośpiesznie zrzuciłem z siebie też bluzę i zwijając ją, ułożyłem tak, żeby głowa Blue, mogła się swobodnie na niej opierać. Nathan podał mi jeszcze swoją bluzę, dzięki czemu była zabezpieczona z każdej strony i nie było ryzyka, że jak tylko ruszę, to kobieta będzie miała nieprzyjemną pobudkę.

- Pomysłowe. Wuj by ją pewnie niósł na rękach, a tak jest wygodniej. - skwitował, jak wyjeżdżaliśmy z pracowni.

- Serio? - niedowierzałem, w końcu sam uznałem taki pomysł za nieodpowiedni.

Na korytarzu czekała już na nas pielęgniarka, która miała ze sobą niewysoki wózek, na którym leżały probówki, strzykawki i ogólnie wszystko co jest niezbędne do pobrania krwi.

- Maggie. - przywitał się z kobietą Nathan - Słyszałem, że podobno złapałaś kilka awansów i już nie bawisz się w wampirzycę.

- Nigdy się w nią nie bawiłam. - zaśmiała się serdecznie - Miło widzieć nowe twarze przy mojej ulubionej pacjentce. - wyciągnęła do mnie rękę, którą uścisnąłem.

- Wzajemnie, zwłaszcza, że jesteś jedyną, od której usłyszałem, że Blue jest jej ulubioną pacjentką.

- Lubię wyzwania. - uśmiechnęła się jeszcze szerzej - Widzę, że śpi, więc podejdę do niej później się przywitać, a teraz wykorzystam węflon do pobrania krwi.

MC Hellhounds - tom 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz