Bez słowa, nadal zdenerwowana rzuciłam kartką w kierunku Aidena, który na pewno skomentował by moje zachowanie, gdyby nie fakt, że szkoda było mu na to czasu. Odwrócił się w kierunku czarnowłosej kobiety, w szarym garniturze, który krojem przypominał męskie. Brunetka zaczęła studiować papier, jakby od dokładniejszego spojrzenia mogła stwierdzić czy podpis jest prawdziwy.
Nie miałam ochoty ani chwili dłużej być w tym miejscu, chciałam jak najszybciej stąd uciec, ale ani myślałam wracać do domu, gdzie spotkałabym Cadena, który pewnie żartobliwie wracałby do sytuacji z jego biura, wprawiając mnie w jeszcze większe zakłopotanie i koniec końców dostrzegając we mnie nutę zazdrości.
Co sprawiało, że ten mężczyzna tak na mnie działał? Znałam go zaledwie od niedawna, ale czułam nieodparte przyciąganie, które nie miało racjonalnego wytłumaczenia. To nie chodziło tylko o jego wygląd – wysoka i dobrze zbudowana sylwetka, ciemne włosy, uśmiech, który potrafił zahipnotyzować – ale o coś głębszego. Jakaś część jego osobowości, którą powoli przede mną odkrywał, fascynowała mnie coraz bardziej.
To miało jakieś drugie dno. Czułam się przy nim jak w domu. Tak po prostu. Czułam się bezpiecznie, czułam się, jakby moje miejsce było blisko jego. To uczucie było niepokojące, bo nie potrafiłam racjonalnie wyjaśnić, skąd się brało.
****
– To są jakieś kpiny! – krzyknął Aaron, odwracając się od kobiety i gestykulując rękami. – Jak to coś Pani nie pasuje w tym papierze? – słyszałam w jego głosie nie tylko irytację, ale także bezsilność. Niestety, ale biurokracja często utrudniała nagrywki, opowiadali mi o tym ludzie na planie.
Aktorkom było już strasznie zimno, całe się trzęsły, bo z późną porą, zrobiło się chłodniej, a ich ubrania były wyjątkowo niepasujące do tej pogody. Nie pomagało też kilka dubli ze sztucznym, zimnym deszczem. Koce nic już nie dawały. Biedne pewnie się od tego rozchorują.
– Może szef zgodzi się przyjechać – wyciągnął telefon i zadzwonił do Cadena, a mnie zmroziło chyba jeszcze bardziej niż te szczupłe modelko-aktorki. Ostatnie, na co miałam teraz ochotę, to spotkanie z nim. Samo wspomnienie tego, co zobaczyłam w jego gabinecie, sprawiało, że krew pulsowała mi w skroniach. Zresztą, spokojnie – pewnie i tak nie odbierze, bo jest zajęty dokończeniem tego, co zaczęli z tą blondynką, gdybym im tego nie przerwała.
Wykrzywiłam usta w niesmaku.
– Zaraz tutaj będzie – usłyszałam głos Aidena i zaczęłam kręcić się nerwowo. Czyli albo już zdążyli skończyć albo sobie darowali, bo popsułam im nastrój. Musiałam na szybko coś wymyślić, żeby uciec z planu. Rozejrzałam się, szukając pretekstu, by zniknąć, i moją uwagę przykuła ekipa oświetleniowa.
– Czy jest sens go tutaj sprowadzać, skoro już i tak robi się ciemno? – zaczęłam mówić, nie do końca wiedząc, co chcę osiągnąć, ale byle tylko odciągnąć uwagę od siebie. Spojrzałam na oświetleniowców.
– Pewnie już w takich warunkach trudno Wam będzie złapać odpowiednie odcienie? – w głębi duszy modliłam się, żeby się zgodzili, cokolwiek, byle tylko dać mi okazję do wymknięcia się. Nie miałam pojęcia, o czym mówię – nie znałam się na tym, ale chciałam uniknąć kolejnych wstydliwych spojrzeń między mną a Cadenem.
Na moje nieszczęście ekipa oświetleniowa wybuchnęła śmiechem, jakbym właśnie opowiedziała świetny żart.
– Damy radę – odpowiedzieli z uśmiechem. Cholera. Ja natomiast mogę nie dać rady.
****
Zestresowana krążyłam dookoła, aż w końcu świat zaczął mi wirować przed oczami. Usiadłam na ławce za wieszakiem z kostiumami, próbując złapać oddech. Może mnie nie zauważy. Może nawet nie będzie chciał zwrócić na mnie uwagi. Oby tylko Aiden nie zawołał mojego imienia, kiedy Caden tu przybędzie. Modliłam się w duchu, żeby nikt nie wspomniał o mojej obecności.– Nareszcie jesteś! – usłyszałam nagle pełen ulgi i nadziei głos Aidena. Przymknęłam oczy, jakby mrok, który nagle mnie otoczył, mógł sprawić, że stanę się niewidzialna. W tym momencie chciałam zniknąć, rozpłynąć się w powietrzu. Moje serce zaczęło bić szybciej, a oddech stał się płytszy.
– Coś mnie zatrzymało – powiedział, jakby coś go trapiło. Prychnęłam pod nosem. „Coś"? Chyba raczej ktoś. W mojej głowie natychmiast pojawił się obraz tej wysokiej kobiety, nagiej na jego biurku. Pewnie jej goły tyłek wielokrotnie ocierał się o dokumenty, które nosiłam odkąd tu pracuję. Myśl o tym sprawiła, że poczułam się jeszcze bardziej nieswojo. Na mojej twarzy – gdyby ktokolwiek mógł mnie teraz zobaczyć – malowało się wyraźne zniesmaczenie.
Po kilku minutach wsunęłam głowę między sukienki wiszące na wieszaku, i niepewnie wyjrzałam. Caden rozglądał się dookoła, jego wzrok przesuwał się po twarzach, jakby... mnie szukał? Przewróciłam oczami. Pewnie chciał mnie prosić, żebym nikomu nie mówiła, jak oddawał się „miłosnym uniesieniom" podczas godzin pracy, w dodatku w swoim gabinecie. Mógł być spokojny – nie zamierzałam wracać do tego tematu, a już na pewno nie miałam ochoty plotkować o tym z kimkolwiek. Chciałam po prostu o tym zapomnieć i zostawić ten żenujący incydent za sobą.
Rozglądał się jeszcze przez chwilę, a ja odskoczyłam, gdy zbliżył się bardzo blisko. Położyłam się za wieszakiem, wstrzymując oddech, jakbym miała stać się częścią otaczających mnie sukienek. Usłyszałam odchodzące kroki i w końcu mogłam wypuścić powietrze, które wstrzymywałam już z trudem.
Zadrżałam ponownie, kiedy Aiden stanął tuż nade mną. Miał skonsternowaną minę, otworzył usta, jakby zamierzał coś powiedzieć, ale w końcu machnął ręką w geście rezygnacji. Już nie pierwszy raz miał na mnie taką reakcję. Czyżby brakowało mu słów na moje zachowanie? Myślałam, że to ja będę zmęczona nim, a teraz wychodziło na to, że to Aiden był zmęczony mną.
Czułam ulgę, kiedy się oddalił, bo przynajmniej nie musiałam tłumaczyć się z tego, co się wydarzyło.
****
Nagrywki, odkąd biurokracja została załatwiona, poszły całkiem sprawnie. Po niespełna dwóch godzinach opuściłam plan zdjęciowy. Pożegnałam się ze wszystkimi, włożyłam swoją skórzaną kurtkę i narzuciłam na ramię dużą torebkę. Napisałam do Anthony'ego, że może po mnie już przyjechać, ale nie dostałam od niego odpowiedzi. Zresztą, w momencie, gdy próbowałam się z do niego dodzwonić, moja komórka padła. Rozejrzałam się po parkingu, ale jego samochodu wciąż nie było. Wypuściłam powietrze z frustracją. Było już zimno, a moja kurtka nie chroniła mnie wystarczająco przed przenikliwym wiatrem.
Nie dostrzegając w pobliżu żadnego postoju taksówek, zdałam sobie sprawę, że czeka mnie piesza wędrówka. Musiałam jakoś zapamiętać tę trasę. Mogłam jeszcze cofnąć się do biurowca, który znajdował się dosłownie kilkaset metrów dalej, żeby stamtąd złapać taksówkę, ale pomyślałam, że spacer dobrze mi zrobi. Im później wrócę, tym większa nadzieja, że nie będę musiała dzisiaj jeszcze konfrontować się z Cadenem.
Zaczęłam wolnym krokiem kierować się w stronę wyjścia z parkingu, kiedy nagle z jednego z miejsc wyjechał duży czerwony SUV. Szłam środkiem drogi, więc odsunęłam się na bok, czekając, aż przejedzie. Ale on stanął w miejscu i zaczął mrugać światłami. Serce zaczęło mi szybciej bić, a w żołądku poczułam nieprzyjemne ukłucie. Pomachałam ręką, by auto ruszyło przede mną, ale kierowca powtórzył ten sam niepokojący manewr.
Czułam, jak adrenalina skacze mi do głowy. Zaczęłam iść dalej, ale auto zaczęło wolniej jechać za mną. Cholera. Czyżbym właśnie teraz miała stracić swoje życie? Albo mnie zabiją, albo, gdy dowiedzą się, kim jestem, zażądają porządnego okupu. Czarne myśli zaczęły zaplątywać mi głowę, a ja przyspieszyłam kroku, starając się nie panikować.
Jeep nadal jechał za mną, więc zaczęłam biec, a auto przyspieszyło. Wiedziałam, że ten pojazd mógłby mnie rozjechać w każdej chwili, co wywoływało we mnie narastający strach. Starałam się biec jak najszybciej, ale z trudem łapałam oddech, a moje nogi zaczęły odmawiać posłuszeństwa. W ogóle nie miałam kondycji.
Auto zatrąbiło, a ja, sparaliżowana strachem, potknęłam się o własne nogi i upadłam na zimny, szorstki asfalt. Uderzenie sprawiło, że ból przeszył moje kolana i dłonie, które instynktownie wyciągnęłam przed siebie, by zamortyzować upadek. Jeep podjechał bliżej i zatrzymał się tuż przede mną. Moje serce zabiło jeszcze szybciej, już nie tylko od biegu.
Usłyszałam, jak drzwi samochodu się otwierają, a przed moimi oczami pojawiła się postać, której nie spodziewałam się w tym momencie zobaczyć.
CZYTASZ
Echa Wieczności
General FictionNowy Orlean - miasto, w którym przeszłość przenika teraźniejszość. Maddie przyjeżdża tutaj, by rozpocząć pracę na planie filmowym. Choć nigdy wcześniej tu nie była, od pierwszego kroku czuje dziwne przywiązanie do tego miejsca. Każda ulica, każdy za...