'11'

93 14 47
                                    

Wiatr zawiewał, a ja traciłem coraz więcej cierpliwości do tego człowieka.

- Nie dość, że zostaliśmy podrzuceni pod twój dom, to tobie nadal się nie chce ruszyć. Wstawaj z tego fotela, bo cię zaraz uduszę! - pociągnąłem go za ramię.

- Ale jestem zmęczony - mruknął.

- Ja też i nie narzekam. Znowu zaczął padać śnieg, marznę stojąc tutaj, a ty co?

Poczułem za sobą kogoś dotyk na ramieniu.

Wysokie czarne szpilki, czarne szerokie spodnie, czarna marynarka, długie, jasne blond włosy. Oczywiście proste. Czerwona szminka i smukła twarz.

- Nie za ostro? - pociągnęła mnie do tyłu.

- Za ostry, to był on... - mruknąłem pod nosem.

Wykrzywiłem się z bólu, bo plecy nadal bolały.

- Panie Hosea - powiedziała do mężczyzny kładąc dłoń na jego ramieniu. - Przyszłam pod pański dom ze względu na umieszczoną ofertę pracy jako sekretarka.

O tej godzinie?

- Może obydwoje ruszylibyście dupę? Zimno mi - wtrąciłem, podchodząc.

- Jak możesz tak mówić - powiedziała z wyrzutem.

- Dziecko jest samo w domu.

- I co z tego? - burknęła.

- Co z tego? - stanąłem obok niej i szarpnąłem za włosy. - Co z tego?! Jak możesz tak powiedzieć! - uderzyłem ją w twarz. - Nie rozumiesz, że twój szanowny pan Hosea ma w domu córkę, która na niego czeka? A ty zawracasz mu głowę i jeszcze odpowiadasz "co z tego"? Do tego jest późno. Jeśli przyszłaś mu dać dupy za posadę sekretarki to jesteś bardziej tępa niż on.

- Hej, hej - mężczyzna wreszcie się odezwał. - Spokojnie...

- Zamknij się i rusz się do dziecka! - ochrzaniłem go.

Na punkcie dzieci byłem wrażliwy.
Sam wiem, jakie miałem dzieciństwo i jak się czułem, gdy ojciec obiecał mi, że wróci wcześniej do domu.
Nigdy nie dotrzymywał obietnic, a ja czekałem na niego jak głupi.

- To bolało!

- I miało boleć - odpowiedziałem.

- Uspokójcie się obydwoje - mężczyzna wyszedł z samochodu. - Oferta jest nie aktualna, ponieważ znalazłem już kogoś innego.

- Kogoś innego? - zapytała rozczarowana.

- Jego - wskazał na mnie.

- Mnie? Do reszty cię poje-

Złapał mnie za rękę przyciągając do siebie i zakrył usta.

- To mój nowy sekretarz, a pani może już iść.

Ugryzłem mężczyznę w dłoń, a on od razu odsunął ode mnie rękę.

- Nie zakrywaj mi znowu tych pieprzonych ust! I palcem się nie pokazuję - powiedziałem zdenerwowany.

- On ma być sekretarzem? On! - krzyknęła oburzona.

- Jak pani nie opuści mojej posesji to zawołam ochronę.

Zdenerwowana fuknęła i szybkim krokiem wyszła przez otwartą bramkę.

- Co ty sobie myślisz? - wsadziłem ręce do kieszeni kurtki i poszedłem pod drzwi.

- I tak potrzebujesz roboty - stanął obok mnie i wyciągnął klucze.

- Ale nikt nie prosił cię o pomoc... - fuknąłem.

Ukryte Pragnienie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz