'2'

95 11 23
                                    

Dziś padało. Deszczowy dzień, ale miałem wolne, które sam sobie ogarnąłem.
Nie miałem z tym większego problemu.

Zbierałem się na pójście pod adres z kartki, którą dał mi mężczyzna.
Miałem w planach wziąść brata, który właśnie skończył się ubierać i do mnie przybiegł.

Przytulił się, a na jego twarzy widniał szeroki uśmiech.

- Lilii! Wiesz co tatuś mi powiedział przed chwilą? - zapytał radośnie.

- Co takiego?

Nie wiedziałem czy chcę wiedzieć...
Ale patrząc na jego radość w oczach nie mogłoby to być raczej nic złego.

- Że dziś nie weźmie! Aż do końca tygodnia! - powiedział szczęśliwy.

Manuel już w tym wieku wiedział co to narkotyki.
Miał 8 lat, a nie było to jemu obce.

- I ty w to wierzysz?

- No... Za to, że będę mu robił rano śniadanie.

- Manuel... Tata będzie ćpał czy tego chcesz czy nie - poprawiłem swoje farbowane włosy.

Naturalnie miałem blond, ale pofarbowałam na bardzo ciemny granat.

- To nic... Przynajmniej miałem nadzieję, ale dobrze, że mam ciebie Liliś! - wtulił się we mnie mocniej.

Wziąłem brata na ręcę.

- Gotowy na wycieczkę?

- Na deszczu? - popatrzył przez okno. - Tak! - ucieszył się.

- To leć na dół ubierać już buty i kurtkę.

Manuel zszedł z moich rąk i wybiegł z pokoju.

Miałem na sobie czarne, szerokie, skórzane spodnie i do tego czarny, cięki golf.
Przełożyłem czarny pasek przez szlufki i poprawiłem.
Talie miałem opiętą tak samo jak tyłek. Kocham czarne ubrania.

Od dawna nigdzie nie wychodziłem z Manuelem. Przynajmniej dziś zrobimy sobie wycieczkę.
W deszczu będziemy szukać adresu razem z google maps.

Schowałem telefon do tylnej kieszeni spodni i wyszedłem z pokoju biorąc parasol.

Miałem nadzieję, że z Manuelem u boku, mężczyzna nie posunie się wobec mnie za daleko.
Kto wie co takiemu siedzi w głowie?
Chociaż raczej z tego powodu nie powinienem brać ze sobą brata...
Trudno.

Zbiegłem po schodach, ale nigdzie nie uwidziałem ojca.
Może wyszedł kupić więcej prochów.

- Gotowy? - podszedłem do brata.

Zacząłem ubierać buty, a młodemu dałem parasol do przytrzymania.

- A gdzie idziemy? - zapytał podekscytowany.

Odebrałem od niego parasol i otworzyłem drzwi.

- Mój znajomy ma nowy dom i chciał mi go pokazać. Do tego mamy pewną sprawę do przegadania.

Gdy wyszliśmy, zamknąłem drzwi, a klucze schowałem pod wycieraczką.
Rozłożyłem parasol i złapałem Manuela za rękę.

- To dlaczego mnie bierzesz?

- Żebyśmy razem zobaczyli - odparłem i popatrzyłem na niego z delikatnym uśmiechem.

Żadko się kiedy uśmiechałem.

- A więc gdzie to jest? - zapytał.

Puściłem jego dłoń i z kieszeni wyciągnąłem telefon.

- Zapisałem wcześniej lokalizację, więc musimy iść prosto, a potem skręcić - zerknąłem jeszcze raz na mapę. - Cholera... chyba nie kłamał z tą rezydencją.

Ukryte Pragnienie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz