'7'

99 10 32
                                    

-•Perspektywa Hosea•-

Widziałem łzy w jego oczach i znikająca sylwetkę za rogiem.

Odgłos cichego płaczu odbił się w mojej głowie.

- Tyle przeszedł w tak młodym wieku... - mruknąłem pod nosem.

Wyszedłem z kuchni z zamiarem opuszczenia domu, gdyby przede mną nie pojawił się pan Ronan.
Ojciec Liliana.

- Pan Hosea..? - mężczyzna wzdrygnęł się na mój widok. - Miały być dwa miesiące...

- Przyszedłem tylko na umówioną godzinę. Nie pamięta pan? Miałem zostać oprowadzony.

- Wyszło mi to z głowy! Już pana mogę oprowadzić!

Przerzuciłem marynarkę przez ramię i odchrząknąłem.

- Zdecydowałem, że nie będzie to potrzebne.

- Bierze pan dom na oślep..?

- Dokładnie. Ma pan dwa miesiące, panie Ronan.

Mężczyzna pokiwał jedynie głową i przepuścił mnie w przejściu.

To oczywiste, że taniec to za mało na spłatę domu.

Uśmiechnąłem się jedynie i wyszedłem.

-•Lilian•-

Siedziałem w pokoju z całą załzawioną twarzą.
Nie chciałem do tego wracać.
Nie chciałem wracać do myśli, że jestem tu zbędny.
Wiedziałem, że mój braciszek mnie potrzebuję. Nie dałbym rady go zostawić samego z ojcem i się wynieść.
A teraz? Muszę kręcić dupą za darmo na jakiś imprezach czy kto tam wie gdzie jeszcze.
Tylko po to, by zapewnić Manuelowi stały dach nad głową.
By nie musiał stresować się przeprowadzką.

Próbowałem opanować swój płacz, ale nie szło mi to za dobrze.

Manuel jest teraz z Dionem...
Moim pierwszym pomysłem było zabranie Diona z agencji bez wiedzy Manon, ale potem pomyślałem, żeby jej zapłacić za oddanie Diona pod moją opiekę.
Może handel, może nie.
Moje sumienie nie pozwalało zostawić go w takiej sytuacji mimo, że sam miałem tragiczną.
Finansową jak i życiową, ale nadal miałem parę tysięcy za występ u Hosea, więc może to by starczyło, by przygarnąć do siebie Diona.

Kto wie, co Manon mogłaby zrobić, gdybym po prostu go przygarnął.

Miałem kiedyś problemy.
Miałem stany pod depresyjne, ale nie mówię, że miałem faktycznie depresję.
Nie mogę sobie tego sam zdiagnozować, a nigdy nie byłem u żadnego psychologa czy lekarza.
Zwyczajnie się bałem.

Moje życie jedno głośnie nie miało sensu. A jeśli miało, to nigdy bym go nie zrozumiał.

--Miesiąc później--

Za kilka tygodni nie miałbym domu, gdybym nie zgodził się na ofertę Hosea.

Manon zabrała ode mnie pieniądze za Diona i potrąciła z mojej wypłaty.

Po opłaceniu rachunków nie zostało mi prawie nic.

Dion nie miał rodziców, a ja nie byłem jego opiekunem prawnym, więc nie mogłem zapisać go do szkoły. Dion był cichym chłopcem podobnie jak Manuel. Różnił ich jedynie wiek, wzrost, imię i jeszcze jedna rzecz... Dion miał bzika na punkcie czystości, więc odkąd zamieszkał z nami w domu ciągle panował porządek.

Ojciec nie zwracał nawet na niego uwagi. W domu też rzadko bywał.

Przez ostatni tydzień nie potrafiłem zasnąć. A gdy już mi się udało, to budziłem się z ciężkim oddechem i poczuciem strachu. Ciągle przypominało mi się moje okropne dzieciństwo, gdy skończyłem 12 lat.

Dzisiaj nie było inaczej. Było nawet gorzej niż wcześniej. Gdy się obudziłem, poczułem czyjąś obecność we własnym pokoju. 

Teraz nie próbowałem się tym nawet zamartwiać. Była noc, a ja skończył swój kolejny występ w rezydencji Hosea. Kolejne napiwki wylądowały w mojej kieszeni, ale nawet nie chciało mi się tego liczyć. To też i tak musiałem oddać mężczyźnie.

- Nie zechciałbyś zostać moim prywatnym tancerzem już na stałe? - usłyszałem z drugiego końca pokoju.

Siedziałem na wygodnym łóżku odpoczywając po występnie. Dziś miałem kolejny taniec na rurze, który mnie wykończył.

- Raczej striptizerem... - mruknąłem pod nosem.

- Powtórzysz? - powiedział i zamknął za sobą drzwi od pokoju.

- Jestem zmęczony. Wyjdź.

- Daj spokój... Gdybyś tylko się zgodził zapewniłbym tobie jak i twojemu bratu wszystko czego potrzebujesz. Mógłbyś rzucić robotę w agencji.

- I tak muszę już spłacić dom.

- Płaciłbym ci za seks.

- Co? - spojrzałem na niego zdezorientowany.

- Za parę dni będziesz pełnoletni...

- I co z tego? - wstałem szybko z łóżka. - Czekaj... Skąd ty.. - popatrzyłem na niego i zrobiłem krok w tył.

- Myślisz, że ktoś taki jak ja, nie wie z czego słynie agencja Manon? Od początku wiedziałem, że jesteś niepełnoletni. Inaczej byś już tam nie dawał dupy. Udawałem jedynie tępego.

Zamurowało mnie.

- Gdy tylko skończysz osiemnastkę, Manon wywali cię z agencji na zbity pysk. Ktoś taki już nie będzie jej przecież potrzebny.

Hosea ma rację...

- Dlatego daję ci propozycję... Oprócz tańca, mógłbyś u mnie zarobić w łóżku.

- Sprzedawałbyś mnie..?

- Ja? Co za głupie myśli. Kto normalny dzieliłby się z kimś diamentem? Dobrze się zastanów i daj mi znać - powiedział, otworzył drzwi i wyszedł.

Poczułem pustkę.
Dlaczego ja?

/Dzień dobry i nie dobry! Powracam z rozdziałem! Ale na ile? Na tyle ile dam radę😎😎 Czekajcie a się doczekacie na kolejne!/

Ukryte Pragnienie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz